
ZGŁOBIEŃ. Mężczyzna najprawdopodobniej nie domknął drzwiczek od kuchni kaflowej pod którą dokładał opał.
– Widziałem jak wynoszą ze zgliszcz jego zwęglone zwłoki – mówi nie kryjąc zdenerwowania Andrzej Toś z OSP w Woli Zgłobieńskiej – To był naprawdę przerażający widok. Najbliżsi sąsiedzi również nie kryją żalu po stracie przyjaciela rodziny – To był dusza człowiek, zawsze pomocny i uczynny. Będzie nam go brakowało – mówią ze łzami w oczach.
Do dramatu doszło w poniedziałkowy wieczór. Przed godz. 18 mieszkający samotnie pan Stanisław dołożył opał do kuchni kaflowej i poszedł się zdrzemnąć. Niestety najprawdopodobniej mężczyzna nie zamknął dobrze drzwiczek od pieca, przez co gorące iskry spadły na podłogę. W krótkim czasie ogień ogarnął nie tylko wykładzinę ale i cały budynek.
– Przyleciał szwagier i krzyknął, że u sąsiada szyby pękają – mówi Jakub Kocur, najbliższy sąsiad i przyjaciel pogorzelca. – Wybiegliśmy, patrzymy a tam już płomienie buchają na dach budynku. Wybiliśmy szybę, wołamy Staszek, Staszek, nikt nie odpowiadał. Ściana czarnego dymu i gorąco nie pozwoliło nam wejść do środka. Sąsiad miał dwie butle z gazem, w każdej chwili mogła nastąpić eksplozja. Podświadomie czuliśmy, że już nie żyje.
Będzie nam brakować sąsiada
Gdy zaalarmowane przez są siadów jednostki straży pożarnej dotarły na miejsce, dom stał już w płomieniach. Mężczyzny nie dało się uratować.
– To był wspaniały człowiek – podkreśla rodzina Kocurów – Jeszcze w piątek pomagał nam wnieść do domu sofę. Zresztą bywał u nas bardzo często, traktowaliśmy go jak członka rodziny. To niewyobrażalny dramat – dodają ze smutkiem.
Justyna Paszkiewicz, Katarzyna Szczyrek