
PRZEMYŚL. Ojciec demonstruje pod sądem, bo ten jest, według niego, zbyt opieszały.
Janusz Galiczyński (53 l.) z Przemyśla postanowił co miesiąc protestować przed wejściem głównym do przemyskiego Sądu Rejonowego. Mężczyzna uważa działania wymiaru sprawiedliwości w sprawie alimentów na swego 15-letniego syna za opieszałe. – A co byłoby, gdybym był nie samotnym ojcem z pracą, ale bezrobotna samotna matką? – pyta Galiczyński. – Co jadłoby dziecko takiej osoby, nim sąd uznałby, że warto przyjrzeć się sprawie?
J. Galiczyńskiemu nieco ponad rok temu udało się zabrać swego 15-letniego syna z domu dziecka. Chłopiec przewlekle choruje, więc jego ojciec uznał, że są podstawy do wystąpienia do państwa o wyższe alimenty dla syna. – Napisałem do sądu i nic się nie działo przez ponad 40 dni – irytuje się przemyślanin. – W końcu dostałem odpowiedź, że mam usunąć braki formalne, między innymi wskazać o podwyższenie alimentów, na jakie dziecko wnioskuje – opowiada. – To żart? Przecież syn wrócił do mnie z domu dziecka za wiedzą sądu – wyjaśnia 53-latek.
Tak czy owak mężczyzna uzupełnił braki, a teraz.. – A teraz podwyższenia świadczenia na syna mogę oczekiwać na początku przyszłego roku – denerwuje się Galiczyński. – Co mam robić do tego czasu? A kogo to obchodzi – mówi wzburzony. – A gdybym był samotną matką bez pracy? Co jadłoby moje dziecko? – pyta. Galiczyński przyszedł pod przemyski Sąd Rejonowy nie tylko z transparentem, ale i z… jedzeniem. – Proszę, tu są serki topione i mleko w proszku, które otrzymałem w ramach pomocy z MOPS-u – pokazuje wiktuały mężczyzna. – Chyba musiałbym heblem smarować chleb tymi serkami i wydzielać po łyżeczce mleka, żeby tego starczyło na miesiąc – drwi przemyślanin.
Nie ukrywa, że prosił kuratora sądowego o zawiadomienie organów ścigania w sprawie opieszałości sadu, ale niczego nie wskórał. – Zawiadomiłem sam prokuraturę, a także Prokuratora Generalnego, Rzecznika Praw Dziecka oraz Rzecznika Praw Obywatelskich – wylicza Galiczyński. – Będę co miesiąc protestował przed sądem, może ktoś wreszcie zrozumie, że sądy są dla ludzi, a nie ludzie dla sądów – zapowiada.
Protestować wolno
Rzecznik przemyskiego Sądu Okręgowego, Małgorzata Reizer, zapytana o „akcję” Galiczyńskiego pod sądem odpowiada. – Każdy ma prawo do protestowania i o ile nie narusza przepisów prawa, nie zabrania się tego – wyjaśnia sędzia. – Protesty tego pana nie będą miały wpływu na postępowanie w jego sprawie, które będzie się toczyć zgodnie z procedurami – dodaje.
Pierwszy protest J. Galiczyńskiego pod sądem przebiegł spokojnie. Policja, którą wzywał sam manifestujący, nie reagowała, bo porządku publicznego nie zakłócał. Czasem przechodnie stawali i czytali transparent, albo pytali o co chodzi. – O sprawiedliwość i poszanowanie człowieka – zaczynał odpowiedź przemyślanin.
Monika Kamińska
Pozdrowienia dla wymiaru …………