
Lotnictwo było pasją 18-letniego Marcina Lecha. Chciał zostać pilotem. Te marzenia przerwała tragedia, która wydarzyła się w niedzielę, 22 lipca, o godz. 14.30.
Szkolny szybowiec SZD 50-3 podchodził do lądowania po kolejnym locie szkolnym. Na niewielkiej wysokości dziób maszyny gwałtownie opadł i przód puchacza wbił się w lotnisko. Instruktora wydobyto z tylnej kabiny i przewieziono do szpitala. Zdaniem lekarzy jego życie nie jest zagrożone. Siedzącego z przodu ucznia reanimowano przez ponad godzinę. Niestety, chłopiec zmarł.
To była dziesiąta i ostatnia grupa uczniów Zespołu Szkół Mechanicznych w Rzeszowie, którzy szkolili się w lataniu szybowcowym. W programie finansowanym z unijnej dotacji uczestniczyli najlepsi uczniowie kierunku technik lotniczy. Marcin Lech znalazł się w tej elitarnej grupie. Na praktyczne szkolenie szybowcowe pojechał w czasie swoich ostatnich szkolnych wakacji. We wrześniu miał rozpocząć naukę w klasie maturalnej.
Lotnicza pasja
Lotnictwo było pasją Marcina niemal od dziecka. Mieszkał w Nowej Wsi, w sąsiedztwie rzeszowskiego lotnisko. Samoloty i szybowce wciąż przelatujące nad głowami fascynują większość chłopców i dziewcząt z tych okolic.
Przeczytaj pełny tekst artykułu w papierowym wydaniu Super Nowości
Krzysztof Rokosz