
TARNOBRZEG. W mieście miał powstać w tym roku system rowerów miejskich. Podpisano w tej kwestii już umowy z firmą, która miała go zainstalować, ale na razie nic z tego nie wyszło. Kilka dni temu upomniał się o niego zawieszony w obowiązkach prezydent Grzegorz Kiełb.
– Rowery w Tarnobrzegu już są, jednak komuś w magistracie pomysł się nie spodobał i nowoczesnego systemu wypożyczalni rowerów w Tarnobrzegu nie będzie. Szkoda pracy i czasu urzędników, którzy pracowali przy tym projekcie. Buduje się trudno, a niszczy bardzo łatwo. Teraz urzędnicy głowią się jak rozwiązać umowę. Ciekawe, kto za to zapłaci. Wielka szkoda – zakomunikował na swoim profilu Fb prezydent Tarnobrzega Grzegorz Kiełb, czym wzbudził duże zainteresowanie opinii społecznej.
System miejskich rowerów to projekt, który promował jeszcze w ubiegłym roku. Miał być nowoczesny i nowatorski w skali kraju. Projekt żółtej floty, który miał się w obecnym roku w mieście pojawić, miał być oparty na systemie „bezdokującym”, co oznacza, że jednoślady nie potrzebowałyby specjalnych stacji parkingowych. Z pomocą mieszkańców ustalano 10 miejsc, w których można by je pożyczać i oddawać.
Rowerów jednak w Tarnobrzegu nie ma. Przynajmniej na ulicach.
– Pierwsza umowa w tej sprawie została podpisana 27 grudnia 2017 r. i miała następujące warunki. Firma do 4 maja br. miała na swój koszt dostarczyć i uruchomić system na 100 rowerów – wyjaśnia zastępca prezydenta Tarnobrzega Kamil Kalinka. – Miasto do 31 stycznia i nie później niż na 60 dni przed datą uruchomienia systemu, wskaże podmiot, który podpisze 3-letnią reklamę na wszystkich rowerach wprowadzonych do eksploatacji na terenie naszego miasta. Planowany okres eksploatacji obowiązywać miał od kwietnia do listopada i 80 proc. rowerów miało być cały czas sprawnych.
Kalinka poinformował, że tego samego dnia miasto podpisało jeszcze jedną umowę, która dotyczy najmu powierzchni reklamowej na rowerach między Gminą Tarnobrzeg, a tą samą firmą, która dostarczała system rowerów. Czyli, że miasto w pierwszej umowie zobowiązywało się, że znajdzie reklamodawców, a zaraz podpisało umowę, że to ono się będzie reklamować.
– Umowa dotyczyła 100 rowerów na okres 3 lat, a koszt jej na jednym rowerze podczas jednego sezonu miał wynieść 500 zł netto. Przygotowanie reklam miasto miało wziąć na siebie i był to kolejny koszt na jednym rowerze 100 zł netto – mówi Kalinka.
Terminy nie zostały jednak dochowane i 4 maja Kamil Kalinka podpisał aneks do umowy, że do 31 maja mają się rowery w Tarnobrzegu pojawić. Ten termin też nie został dotrzymany i wprowadzona została data 20 czerwca br. Później, firma przesunęła go o kolejny miesiąc.
– Ostatecznie umowę rozwiązaliśmy, gdyż jak nabyłem wiedzę, prezydent Grzegorz Kiełb podpisał ją niezgodnie z prawem. Kwota 160 tys. zł netto przekracza kwotę 30 tys. euro, do której można przeprowadzać transakcje bezprzetargowe. Została więc w tym przypadku złamana ustawa o zamówieniach publicznych. Chcieliśmy porozumieć się z firmą, ale nie udało się to i wczoraj podpisałem odstąpienie od umowy. Projekt uważam, że jest dobry, dlatego system rowerów miejskich będziemy chcieli wprowadzić, zrobimy to jednak zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych.
mrok
Dodaj komentarz