
KRAJ. Samolot, którym brawurowo lądował kapitan Wrona nie wróci już do latania.
Wszystko wskazuje na to, że Boeing 767, którym 1 listopada ub.r. kapitan Tadeusz Wrona awaryjnie lądował na Lotnisku Chopina w Warszawie nie wróci już do latania. Jego wrak być może trafi do muzeum.
Latający w barwach PLL LOT Boeing, wyprodukowany w 1997 w wyniku lądowaniu wysuniętego podwozia uległ dość poważnym uszkodzeniom. Samolot można naprawić – w Warszawie przebywała grupa inżynierów Boeinga, która określiła zakres potrzebnych prac. Kluczową przesłanką, do tego, czy uszkodzony samolot będzie naprawiany czy nie, są względy ekonomiczne. Koszty naprawy byłyby bowiem relatywnie duże w stosunku do wartości dość wiekowego samolotu. Decyzję podejmie właściciel – amerykańska kompania leasingowa Aircastle. Według nieoficjalnych informacji, będzie to decyzja negatywna. Z punktu widzenia właściciela korzystniejsze może być odebranie odszkodowania od ubezpieczyciela i zainwestowanie go w inny samolot.
Dodatkową przesłanką jest niejasna przyszłość uszkodzonego Boeinga 767 po ewentualnej naprawie. Po najnowszych informacjach od producenta, który deklaruje, że PLL LOT dostanie pierwsze 5 Boeingów 787 wiadomo, że po odebraniu piątego Dreamlinera przewoźnik wycofa ostatniego 767. W tej sytuacji wyremontowany samolot latałby w PLL LOT jeszcze tylko przez rok, ewentualnie nieco dłużej, jeśli dostawy 787 uległyby dalszemu opóźnieniu.
Dla PLL LOT ważny może być efekt wizerunkowy. Już samo lądowanie samolotu z ponad 200 pasażerami na pokładzie bez wysuniętego podwozia i zablokowanie na wiele godzin głównego lotniska w Polsce było poważną porażką. Dalsze przewożenie pasażerów samolotem, który w świadomości publicznej przez wiele miesięcy funkcjonował jako wrak, może być kosztowne dla wizerunku linii, któremu i tak daleko do dawnego prestiżu.
Na podst. www.altair.com.pl
ciekawe dlaczego pilot, który zapomniał włączyć bezpiecznik jeszcze nie siedzi ?
i tak pewnie jest młodszy i lepszy od trupolewa…