Ci, którzy postrzegają ukochaną osobę jako ucieleśnienie ideału są szczęśliwsi. Miłość jest ślepa i okazuje się, że taka powinna być – oceniają naukowcy z Uniwersytetu w Buffalo.
Przeprowadzono tam następujące badanie: 193 młode małżeństwa wypełniały co sześć miesięcy ankiety przez okres trzech lat. Na podstawie odpowiedzi określono stopień wzajemnej idealizacji partnerów.
Okazało się, że idealizowanie partnera wiązało się z wyższym poziomem szczęścia. W ciągu trzech lat w związkach, w których partnerzy oceniali siebie bardziej trzeźwo i racjonalnie, poziom zadowolenia stopniowo malał. Małżeństwa “idealnych” partnerów były na ten efekt odporne. Efekt idealizacji dawał im silniejsze poczucie optymizmu, przekonujące, że mogą rozwiązać pojawiające się w związku problemy.
Może warto zatem postarać się o realizację scenariusza opisywanego w bajkach: “I żyli długo i szczęśliwie”. Okazuje się, że to nie takie trudne. Wystarczy uwierzyć…
PAP, bez