Niezwykłe zaginięcie Małgorzaty Szabatowskiej
22:18, 05.10.2011 /Redaktor
PODKARPACIE, KRAKÓW. Za niedługo minie rok od kiedy zniknął wszelki ślad po mieszkance Podkarpacia.
Jest to jedno z najbardziej tajemniczych zaginięć w Polsce. 16 listopada 2010 roku pochodząca z Podkarpacia Małgorzata Szabatowska zostawiła w domu nierozpakowane zakupy, niedojedzoną zupę i… znikła.
Specjalna grupa strażaków z Legionowa przeszukała zalew skąd namierzono sygnał jej telefonu, przesłuchiwano pewne osoby za pomocą wariografu. Nic to jednak nie dało. Kobieta do dzisiaj nie została odnaleziona, a prokuratura właśnie postanowiła umorzyć śledztwo.
O sprawie Super Nowości pisały już kilkakrotnie. 32-letnia Małgorzata pochodzi z Cieszanowa na Podkarpaciu, ale od kilku lat mieszkała w Krakowie. – Mogła być stawiana za wzór innym – mówiła nam Anna, koleżanka z Lubaczowa, która w listopadzie ubiegłego roku wysłała do Super Nowosci e-maila z prośbą o pomoc w odnalezieniu Małgosi.
Co się stało w mieszkaniu?
Śledczy ustalili, że 16 listopada poszła jak zwykle do pracy w banku. Do domu wracała ze swoją koleżanką. Około godziny 17 rozstały się w pobliżu mieszkania Małgorzaty przy ulicy Bojki na krakowskim Kurdwanowie. Dziewczyna zrobiła zakupy. Jednak na następny dzień bez żadnego powiadomienia nie pojawiła się w pracy co było do niej niepodobne. Zaniepokojona koleżanka poszła do jej mieszkania z zapasowym kluczem. W domu zostały buty i płaszcz, które Małgorzata miała na sobie poprzedniego dnia. W mieszkaniu znaleziono również siatkę z nierozpakowanymi zakupami i talerz z niedojedzoną zupą.
Ostatni sygnał nad zalewem
Funkcjonariusze namierzyli dwa sygnały z telefonu zaginionej. Jeden z zakopianki, a drugi z Zakrzówka. Pod koniec kwietnia specjalnej grupie strażaków z Legionowa udało się przeszukać teren zalewu w Zakrzówku. Nie znaleziono jednak ciała. Śledczy uznali, że dziewczyna raczej nie popełniła samobójstwa. Pojawiła się wersja, że w zniknięciu Małgorzaty Szabatowskiej mogły brać udział inne osoby. Jedna z wersji mówiła, że została uprowadzona. Formalnie nikt nie miał postawionych zarzutów. Pewne osoby zostały zbadane na wykrywaczu kłamstw. Nic to jednak nie dało. – Sprawa została umorzona wobec braku znamion przestępstwa – mówi Jacek Para, szef Prokuratury Rejonowej Kraków Podgórze. – Pełnomocnik rodziny złożył jednak zażalenie na tą decyzję – dodaje.
Czy w takim razie Małgorzata Szabatowska wyjechała gdzieś nie powiadamiając o tym najbliższej rodziny? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że to do niej zupełnie niepodobne. Co w takim razie stało się 16 listopada? Na to pytanie nie ma jak na razie odpowiedzi.
Grzegorz Anton