Troje śmiałków – na dwóch motoparalotniach wystartowało w piątek z plaży w Świnoujściu. Dziś zakończą swój lot w Lutowiskach. Pilot Piotr Krupa obchodził wczoraj 45 urodziny, a na miejscu lądowania w Boguchwale zjawili się jego najwięksi fani- żona z córką i synem.
Dla trójki śmiałków motoparalotnie to przede wszystkim wspaniała forma przemieszczania się, ale również turystyka podniebna i mobilny punkt widokowy, z którego można robić wspaniałe zdjęcia..
Polska po przekątnej
Przez złą pogodę i silny wiatr w ostatniej chwili musieli zmienić trasę lotu. Początkowo mieli startować w Lutowiskach i zakończyć lot na Pomorzu. Silny wiatr sprawił, że piloci wybrali inne rozwiązanie – również po przekątnej, ale w druga stronę, czyli od Bałtyku po Bieszczady. Zmienił się również skład załogi. Jarosław Balcerzewski z Torunia, który miał pilotować trzecią maszynę, musiał wycofać się z przelotu. Podczas wyprawy na Syberii, uszkodził swoją motoparalotnię. Tak oto lecą na dwóch paralotnich w trójkę- Piotr Krupa z Rzeszowa oraz Krzysztof Szczygieł i Alina Jędryś ze Skarżyska Kamiennej.
Dziennie motoparalotniarze lecą około 9 godzin. Zależy to oczywiście od pogody, ponieważ najwięcej przeszkód czyha właśnie ze strony matki natury. –Mocne podmuchy wiatru i ogromna termika sprawiają, że maszyny ciągnięte są pod chmury, a potem „wypluwane” na ziemię- mówi Krzysztof. –Paralotniarz jest, jak listek herbaty, który gdy zalejemy wrzątkiem. Wtedy pływa w górę i w dół.
Problemy na trasie
-Zabrakło mi paliwa i ostatnie 2km do lądowiska w Skarżysku- Kamiennym to był dolot- mówi Krzysztof. –Podczas lądowania w Trzcianie okazało się, że jedna z opon to „flak”. Trafiła do wulkanizacji- wspomina Piotr.
Przelot jest promocją Podkarpackiego, jak i Świętokrzyskiego. W każdym miejscu, w którym zatrzymują się motoparalotniarze, by zjeść lub zatankować paliwo rozdają ulotki reklamowe promujące oba regiony.
Już wkrótce galeria zdjęć i film z lądowania motoparalotniarzy w Boguchwale.
Paulina Dudczak