
SUPERLIGA. Czy wygrana z Piotrkowianinem oznacza koniec kłopotów mieleckiej Stali i marsz w górę tabeli?
W spotkaniu zespołów, którym ostatnio się nie wiodło, lepsza okazała się mielecka Stal. Nasz zespół, który zagrał po raz pierwszy pod wodzą nowego trenera – Pawła Nocha, zdobył cenne dwa punkty. Czy to jednak trwałe przełamanie „Czeczeńców”, pokażą kolejne spotkania.
Wygraną z Piotrkowianinem nie ma się co za bardzo podniecać. Rywal bowiem był słaby, a i tak w pierwszej odsłonie napsuł sporo krwi naszej drużynie. Oba zespoły postawiły na atak i kibice mogli obejrzeć sporo bramek. Inna sprawa, że bramkarze obydwu zespołów nie byli jak zwykle ostatnio w najlepszej dyspozycji.
Ze strony gospodarzy wynik w okolicach remisu jak najdłużej starali się utrzymać Swat i Trojanowski. Gwiazdą wieczoru okazał się jednak Damian Kostrzewa. Obserwowany przez trenera kadry Michaela Bieglera, dał prawdziwy koncert gry na początku drugiej polowy. W sumie uzbierał w tym meczu aż 12 trafień
Stal wygraną zapewniła sobie w końcówce, mogła wcześniej, ale przy stanie 32-26, trafił jej się kilkuminutowy przestój i rywale zniwelowani swoje straty do jednej bramki. W końcówce gospodarze jednak się pogubili i nasz zespół odzyskał utracony teren. – Przegraliśmy ten mecz przez dziurawą obronę. Nie pomogli nam też nasi bramkarze – narzekał po spotkaniu trener Piotrkowianina Tadeusz Jednoróg.
PIOTKOWIANIN 31
STAL Mielec 36
(18-19)
PIOTRKOWIANIN: Ner, Wnuk, Procho – Mróz 1, Daćko 5, Tórz 5, Woynowski, Trojanowski 11, Różański 1, Swat 7, Iskra 1, Pilitowski, Pożarek, Pacześny
STAL: Kryński, Lipka – Wilk 3, Janyst 3, Krieger, Sobut 4, Szpera 2, Adamuszek 3, Dżono, Pribanić 4, Gudz, Gliński 4, Chodara 1, Kostrzewa 12.
Sędziowali: M. Baranowski (Warszawa), B. Lemanowicz (Łąck). Kary: 10 min oraz 12 min. Widzów 500.
p