
RZESZÓW. Park przy ulicy Dąbrowskiego niegościnny dla spacerowiczów. Deszcz ptasich odchodów spada ludziom na głowy.
Mieszkańcy okolic starego parku nie mogą się doczekać uporządkowania tego ogrodu. Ptasie odchody uniemożliwiają odpoczynek w nim.
Na problem zwracają uwagę przede wszystkim osoby starsze, dla których Ogród Miejski im. Solidarności przy ul. Dąbrowskiego może być miejscem wypoczynku. Ale nie jest. – Mam ponad 80 lat i nie mam gdzie odpoczywać. Bo park jest brudny od ptasich odchodów, śmierdzi w nim, nie można przejść ani usiąść na ławce. Oprócz odchodów na głowy lecą też gałęzie drzew – mówi wyraźnie podenerwowana mieszkanka ul. Zofii Chrzanowskiej. Dodaje, że ten problem dotyczy też sąsiadującej z parkiem ulicy Langiewicza.
Gawrony i sroki
Ogród im. Solidarności masowo zasiedlają krukowate , czyli gawrony i sroki, z uwagi na bliskość siedzib ludzkich, a co za tym idzie łatwość dostępu do pożywienia.
W okresie wiosennym ptaki te lęgują, w okresie letnim nocują na drzewach , a w okresie jesiennym przylatują do parku ze wschodu inne patki na zimowanie.
Nie było pism z urzędu miasta
Magdalena Grabowska, zastępca Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Rzeszowie, mówi, że ani w tym, ani w ubiegłym roku władze miasta nie zwracały się do Dyrektora Ochrony Środowiska o stosowne pozwolenie na płoszenie ptaków. Powołując się na inny przykład zwraca uwagę, że problem ptaków w rzeszowskim ogrodzie miejskim jest trudny do rozwiązania. – W jednej z gmin wydaliśmy zezwolenie na wypłoszenie ptaków z parku. Wypłoszone przeniosły się w inne miejsce. I znowu należało je wypłoszyć – wyjaśnia Magdalena Grabowska . – Jeśli chodzi o park przy ul. Dąbrowskiego, to w rachubę nie wchodzi wypłaszanie przy pomocy armatek hukowych, bo park położony jest zbyt blisko domów i z pewnością byłoby to dla mieszkańców kłopotliwe. Niewiele też dałoby puszczanie z megafonów traumatycznych dla ptaków dźwięków, bo krukowate są inteligentnymi ptakami i szybko się przyzwyczajają do tego typu dźwięków. W rachubę wchodzi wypłaszanie przy użyciu sokolnika z drapieżnym ptakiem , która to metoda daje najlepsze efekty – mówi Magdalena Grabowska. – Natomiast na usuwanie gniazd w okresie pozalęgowym, od połowy października do lutego, samorząd nie musi zwracać się do DROŚ o zgodę – dodaje M. Grabowska.
Remont w 2013 roku
Władze miasta zapowiadają na przyszły rok remont ogrodu miejskiego. W ramach remontu mają zostać wycięte największe drzewa, co – według miasta – powinno zmniejszyć populację ptaków w parku przy ul. Dąbrowskiego.
***
Rozumiemy rzeszowiankę z ul. Z. Chrzanowskiej, że park jest jedynym zielonym miejscem, w którym chciałaby wypoczywać, bo dla starszych osób spacer nawet na nieodległe bulwary nad Wisłokiem może być problem. Miejmy nadzieję, że miasto z myślą głównie o tych starszych osobach postara się rozwiązać , delikatnie mówiąc, ptasi problem przy ul. Dąbrowskiego.
Piotr Samolewicz
jak poprosiłem MZBM o zainstalowanie kolców na parapetach, które są niezabezpieczone, Pani stwierdziła, że ptaki będa tam sobie robić gniazda. Takie jest podejście odpowiednich służb. To nic, że takie rozwiązania sprawdzają się w wielu miejscach, to nic, że elewacja jest niszczona. Ciepła posadka nie pozwala na jakiekolwiek działania.
mieszkam w okolicy parku (konkretnie ul.staszica) do niedawna park był moim skrótem do centrum miasta ale po dwóch BOMBARDOWANIACH ptasimi odchodami na ubranie wole chodzić dłuższą a bezpieczniejszą trasą. Drugi problem to przeraźliwe KRAKANIE nie do wytrzymania :(((
problem z krukowatymi w tym parku trwa nieprzerwanie od ponad 60 lat – ja pamiętam bardzo dobrze bo mieszkałem na ul. Staszica już w latach 50 tych ubiegłego wieku – zawsze był temat krukowatych – żadna władza ratuszowa nie dała mu rady – minęło tyle lat i jesteśmy w punkcie wyjścia – jedyne rozwiązanie tak jak sugeruje pan Krzysztof to Sokolnik na etacie ratusza – oby na podjęcie stosownej decyzji nie trzeba było czekać następne 60 kilka lat.
Okolicznik zauważył tu jeden dość poważny problem, a mianowicie dokarmianie ptaków. Nie mam nic przeciwko dokarmianiu zwierząt, ale dokarmianiu jedzeniem dobrym. A najczęściej ptakom, kotkom daje się to, co jest zepsute i nie nadaje się do spożycia dla ludzi. Tak się składa, że przepisy dotyczące żywności dla zwierząt są bardziej restrykcyjne niż żywność dla ludzi, dla ogólnego spożycia. Ptakom i kotom również jak nam szkodzą zapleśniałe i stare skórki od chleba, zepsuta i pełna drobnoustrojów szyneczka. Takie zwierzę jak zje produkt zepsuty, to się rozchoruje, zdechnie. Tą padlinę zje kolejne zwierzę i nie jest to nieobojętne dla środowiska. Wracam do… Czytaj więcej »
Odnawiany park Inwalidów Wojennych przy Dominikańskiej jest wcale nie lepszy. Wszędobylskie gołębie obsrywają ławki i chodniki. Parapety bloków przylegających do parku to jedno wielkie szambo.
Niestety winni są tu głównie okoliczni mieszkańcy, którzy dokarmiają ptactwo zachęcając je tym samym do bytowania w okolicy.
Niestety, park jest tak obesrany, ze żal nim przechodzić, mimo iż jest pięknie „odnowiony”. Jedynie blisko głównej fontanny można się czuć bezpiecznie. Czas najwyższy, aby zajął się tym odpowiedni dział Urzędu.