
fot. TheMachineStops (Robert J. Fisch) Wikimedia Commons
Nowy Jork. Manhattan.
Jules Naudet, francuski Amerykanin kręci film dokumentalny o pracy nowojorskich strażaków. Trzyma w ręku małą cyfrową kamerę. W kadrze pochylający się nad studzienką strażak bada, czy nie ulatnia się gaz. Nagle gdzieś w tle słychać dziwny narastający dźwięk. Potężne silniki samolotu. Dźwięk będzie w tej historii najważniejszy, bo całą resztę świat widział już tysiące razy. Strażak błądzi wzrokiem po słonecznym niebie, nie znajduje jednak w wąskim korytarzu wysokościowców niczego nadzwyczajnego. Kamera zdaje się zastanawiać nad swoim kolejnym ruchem. Strażak opuszcza głowę. I wtedy słyszymy ryk silników tuż nad głową Julesa. Błyskawicznie kieruje kamerę w górę. I nagłe olśnienie – to przecież opóźnienie docierającego do naszych uszu warkotu. Szybki ruch kamery w lewo i jest. Wielki pasażerski odrzutowiec jakieś pięćset metrów od młodego filmowca. Zaledwie kilkadziesiąt metrów od wieży jednego z bliźniaków WTC.
Mgnienie oka. Jest 8:46. Wybuch.
Rozpryskująca się w chmurze ognia stal, szkło, zapewne resztki ludzkich ciał.
A w dźwięku? Cisza. Ułamek sekundy ciszy i reakcje.
Po kolei, z oddali, coraz bliżej kamery.
Holy shit – całkiem daleko,
oh my God – troszkę bliżej,
i wreszcie ta najbliższa – operatora Julesa Naudet.
Ciche triumfujące – yes.
Takie przedłużone w środku Yeees.
Yes – mam to, yes – udało się, yeees….
z sykiem „es” na koncu, bo się nagrało.
I wtedy wreszcie słyszymy, docierający z takiej odległości dopiero po chwili, dźwięk wybuchu.
Porażający odgłos śmierci.
Julesowi nie drży ręka, pewnie trzyma najważniejsze w swoim życiu ujęcie.
W zamachu na World Trade Center 11 września 2001roku zginęły 2973 osoby.
Redaktor naczelny Super Nowości Jakub Karyś
A może by tak w końcu artykuł i film mówiący cała pracę o tym zamachu?
Zamach na WTC to jeszcze jeden przykład na to, do czego prowadzi pielęgnowana w umyśle nienawiść podlewana religijnym sosem.
ale to jest akurat ta religia, którą chcecie rozpowszechnić w Europie, przyjmując uchodźców z bliskiego wschodu i zmuszając do tego nas. To dlatego autor pisząc o WTC świadomie pomija kto, co i dlaczego. Radek radzę ci, odstaw klawiaturę lol
Dziwne, że tym razem nie powiązał tego strasznego wydarzenia z „faszystowskimi napadami” na LPG, które broniąc się bohatersko napada na ludzi i niszczy ich mienie.
Tym razem dźwięcznie milczy o tym kto, co i dlaczego. A o wrześniu można pisać wiele, bo jest jednym z najboleśniejszych miesięcy w naszej własnej historii. Napadli na nas razem Niemcy i sowieci, po raz kolejny zresztą. Autor wróci do typowego dla siebie pisania w październiku. Dla niego to ważny miesiąc, ze wzgledu na wybuch rewolucji
Ciekawe co napisze 17 września
Za Stalinu! Za Rodinu! … może to??
UWAGA pisze autor, „dźwięk będzie w tej historii najważniejszy, bo całą resztę świat widział już tysiące razy” lol Jest raczej odwrotnie – „jedno zdjęcie mówi więcej niż tysiące słow”