
Aby uratować czyjeś życie potrzebna jest współpraca wielu osób, począwszy od świadka zdarzenia, poprzez dyspozytora medycznego, zespoły ratownictwa medycznego, po personel szpitala. Pierwsza pomoc zaczyna się więc poprzez (nawet niezbyt umiejętne), uciskanie klatki piersiowej poszkodowanego, następnie przez medyczne czynności ratunkowe, a finalnie specjalistyczny zabieg w pracowni hemodynamiki.
Tak właśnie zadziałał łańcuch przeżycia gdy dyspozytor medyczny w Rzeszowie odebrał wezwanie do mężczyzny znajdującego się w miejscowości Trzcianiec, u którego doszło do nagłego zatrzymania krążenia (NZK). W takim przypadku dyspozytor medyczny zawsze stara się jak najszybciej przyjąć zgłoszenie do realizacji i przystępuje do prowadzenia instruktażu Resuscytacji Krążeniowo Oddechowej (RKO). Tak też było i tym razem. Natychmiast został zadysponowany, w kodzie pierwszym (niezbędny natychmiastowy wyjazd zespołu ratownictwa medycznego, o najkrótszym przewidywanym czasie dotarcia na miejsce zdarzenia), Zespół Ratownictwa Medycznego R 01 152 z Birczy, oraz Ratownik 10 (śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego LPR) baza HEMS w Sanoku. Gdy ratownicy byli jeszcze w drodze do pacjenta, dyspozytor cały czas prowadził RKO wspólnie z członkiem rodziny wzywającym pomoc. Uciskanie klatki piersiowej było wówczas kluczową czynnością, mówiąc kolokwialnie „kupiło czas” ratownikom i pacjentowi. Pierwszym zespołem na miejscu była karetka z Birczy, ratownicy wdrożyli medyczne czynności ratunkowe, a w chwilę potem wylądował Ratownik 10. Podjęte przez medyków działania przywróciły krążenie u pacjenta, który następnie został przetransportowany drogą lotniczą do szpitala w Sanoku wprost do pracowni hemodynamiki.
– Nie bójmy się uciskać klatki piersiowej! Nawet jeśli nie wiemy jak to robić, słuchajmy instrukcji dyspozytora medycznego! On nam powie co i jak należy zrobić. Łańcuch przeżycia zawsze zaczyna się od świadka zdarzenia – czytamy na Facebooku Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu.
am