
TARNOBRZEG. Znany seksuolog uznał oskarżonego o gwałt na dziecku 20-latka pedofilem o skłonnościach sadystycznych!
Pedofil o skłonnościach sadystycznych – tak w wielkim skrócie opisał Zbigniew Lew Starowicz Mateusza W. z Nowej Dęby, który odpowiada przez tarnobrzeskim sądem za gwałt na 10-letnim dziecku i posiadanie potężnego archiwum z wyjątkowo obrzydliwą pornografią dziecięcą.
Wczoraj, przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu odbyła się kolejna rozprawa w procesie 20-letniego Mateusza W., który pod koniec 2010 roku zgwałcił 10-letniego kolegę, z którym pełnił służbę ministrancką w jednym z kościołów w Nowej Dębie.
Sprawa ze względu na charakter oskarżeń toczy się za zamkniętymi drzwiami, a informacje dotyczące jej przebiegu są udzielane bardzo zdawkowo. Do tej pory, opinię o oskarżonym wydało już kilka zespołów biegłych seksuologów i psychiatrów, były one jednak ze sobą sprzeczne i brakowało dotąd opinii, która pozwalałaby na jednoznaczne określenie skłonności 20-latka. Obrońca Mateusza W. wystąpił więc o powołanie na biegłego jednego z najbardziej znanych polskich seksuologów, Zbigniewa Lwa Starowicza.
Na rozstrzygającą rozbieżności opinię znanego z telewizji eksperta tarnobrzeski sąd czekał kilka tygodni. Ponieważ, ze względu na natłok zajęć biegły nie mógł przybyć do Tarnobrzega osobiście, ustalono termin rozprawy tak, by mógł on odpowiadać na pytania sądu i stron przy pomocy wideo konferencji. I taka właśnie została zorganizowana podczas wczorajszej rozprawy.
Z tego, co udało nam się ustalić nieoficjalnie, Zbigniew Lew Starowicz nie ma wątpliwości, co do tego, że Mateusz W. z punktu widzenia seksuologii jest pedofilem, bo widok nagich dzieci budzi w nim popęd seksualny. Co więcej, ekspert dopatrzył się w zachowaniu oskarżonego skłonności sadystycznych.
Na wczorajszej rozprawie ponownie przed sądem stanął także drugi biegły, który wcześniej wydał opinię, w której stwierdził, że nie dopatrzył się u Mateusza W. skłonności pedofilskich. Po zapoznaniu się z opinią Starowicza, wycofał się jednak ze swojej obserwacji i uznał rację bardziej doświadczonego seksuologa.
Przypomnijmy, że 20-latek był także wcześniej poddany testowi fallograficznemu, zwanemu także prąciową pletyzmografią. Test ten polega na pokazywaniu badanemu różnorodnych podniecających obrazów przedstawiających akty seksualne z dorosłymi lub dziećmi, wymuszenia seksu czy przemocy. Do członka badanego podłącza się urządzenie badające erekcję. Zainteresowania seksualne, czy też orientacja stają się oczywiste, gdy okazuje się, czy badany jest bardziej pobudzony przy oglądaniu stosunku osób dorosłych (zachowanie normalne, z udziałem dzieci (dewiacja lub pedofilia), z udziałem dorosłych, ale przy użyciu przemocy (zainteresowanie gwałtem lub dewiacyjne).
Badanie Mateusza W. wykazało, że podniecały go zarówno sceny z udziałem dorosłych, jak i dzieci.
Na kolejnej rozprawie sąd wysłucha jeszcze jednej opinii biegłego psychiatry i jest duża szansa na to, że oskarżony usłyszy wyrok.
Małgorzata Rokoszewska
jak dla mnie zycze temu psycholowi aby startowal od 10 w gore albo nie wiem kastracja lub jakiego fleszbeka bani zrobic
Ministranci tak mają, to taki typ.
Przygotowują się do większych zadań.
zaraz go zwolnią bo mała szkodliwość czynu- młody to się poprawi – skąd my to znamy
20 lat i takie czynny – to jest przerazajace :(