
Sąd Rejonowy w Brzozowie w dalszym ciągu nie rozpatrzy zażalenia Mariusza Izdebskiego z Sanoka na decyzję Prokuratury Rejonowej w Brzozowie, która umorzyła śledztwo w sprawie policyjnej interwencji. Podczas niej chłopak miał zostać uderzony przez jednego z funkcjonariuszy sanockiej policji. Mimo że zajście zarejestrował monitoring, prokurator w zachowaniu policjantów nie dopatrzył się nieprawidłowości i umorzył sprawę. Pokrzywdzony nastolatek złożył na tę decyzję zażalenie i czeka na decyzję sądu.
3 listopada 2019 r. 17-letni wówczas Mariusz Izdebski po skończonej zmianie w barze pojechał z kolegą do wpłatomatu. Zatrzymali się przy banku PKO S.A. Samochód zaparkowali na chodniku, w miejscu, gdzie obowiązuje zakaz zatrzymywania się. Obok banku przejeżdżał akurat patrol policji. Kiedy nastolatkowie zobaczyli radiowóz, chcąc uniknąć mandatu, odjechali kilkadziesiąt metrów dalej na pobliski, osiedlowy parking.
Skandaliczna interwencja
Policjanci ruszyli za nimi. W radiowozie siedziało dwóch funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Policji w Sanoku. Jak relacjonował w rozmowie z Super Nowościami Mariusz Izdebski, mundurowi od początku byli wobec niego agresywni i wulgarni. Przeszukali samochód i chłopaków, przy Mariuszu znaleźli woreczek strunowy z tabletkami. Nastolatek tłumaczył, że to leki od bólu głowy, które przyjmuje z powodu migren, ale jak relacjonował, mundurowi nie chcieli mu uwierzyć i stali się jeszcze bardziej agresywni. Jeden z nich przykuł chłopaka kajdankami do drzwi samochodu, drugi miał go też uderzyć w głowę. Mariusz nie był agresywny, wykonywał polecenia policji. W pewnym momencie jeden z funkcjonariuszy podnosi rękę i celuje nią w głowę 17-latka.
Policjanci zabrali Mariusza na komendę. Tam, jak nam później relacjonował, mundurowi mieli grozić mu pałką teleskopową, kazali mu jeść tabletki, które przy nim znaleźli. Jeden z funkcjonariuszy miał też użyć sformułowania, że chłopak będzie „latał po ścianach”, mieli go straszyć nocą w policyjnym areszcie. W międzyczasie policjanci zbadali narkotestami tabletki, które miał przy sobie. Okazało się, że nie są to narkotyki, ani żadna niedozwolona substancja. Wtedy policjanci odwieźli chłopaka pod blok, w którym mieszka. Jeszcze tego samego wieczoru brat zabrał Mariusza skarżącego się na ból szyi na sanocki SOR. Lekarz stwierdził zaczerwienienie i zadrapania na karku.
Prokurator nie dopatrzył się nieprawidłowości
O nieprawidłowościach, do jakich miało dojść podczas policyjnej interwencji, pokrzywdzony nastolatek poinformował prokuraturę. Śledztwo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Brzozowie. Toczyło się z artykułu 231 paragrafu 1. kodeksu karnego i dotyczyło przekroczenia uprawnień przez interweniujących policjantów. Prokurator w zachowaniu mundurowych nie dopatrzył się jednak nieprawidłowości i śledztwo umorzył. W uzasadnieniu czytamy, że funkcjonariusze zaprzeczyli, aby podczas interwencji miało dojść do nieprawidłowości, prokurator uznał ich zeznania „za spójne i wzajemnie się uzupełniające”. Analiza monitoringu nie pozwala, zdaniem prokuratora, na jednoznaczne stwierdzenie, że chłopak został przez policjanta uderzony. Prokurator stwierdził też, że do obrażeń, jakie wykazała obdukcja, mogło dojść zarówno przed, jak i po zajściu. – Z uwagi na niedające się usunąć wątpliwości stwierdzić należy, iż brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy – czytamy w uzasadnieniu umorzenia sprawy, którą prowadził prokurator Ryszard Sawicki, zastępca Prokuratora Rejonowego w Brzozowie.
Mariusz Izdebski odwołał się od postanowienia prokuratury. Zażalenie trafiło do Sądu Rejonowego w Brzozowie i do dzisiaj nie zostało rozpatrzone. Pokrzywdzony nastolatek wystąpił o wyłączenie sędziego ze sprawy, bo, jego zdaniem, może nie być bezstronny. – Sprawa długo się ciągnie, ale będę robić wszystko, aby doprowadzić ją do końca, dlatego też wynająłem adwokata z kancelarii Romana Giertycha. Z moich informacji wynika, że w mojej sprawie będzie też interweniować senator Lidia Staroń – mówi nam 19–letni dzisiaj Mariusz Izdebski.
Rozmowy dyscyplinujące z policjantami
Jak przekazała w rozmowie z Super Nowościami Izabela Rowińska-Ciępiel, ówczesna rzeczniczka KPP Sanok, powodem zatrzymania nastolatka było „ujawnienie przy nim tabletek zapakowanych w woreczek strunowy, tzw. dilerkę. Policjanci podejrzewali, że mogą to być środki, których posiadanie jest zabronione – wyjaśniała. Jak dodała, 17-latek podczas interwencji zachowywał się nerwowo, istniała obawa ucieczki, dlatego konieczne było użycie wobec niego środka przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek. W sprawie interweniujących funkcjonariuszy przeprowadzone zostało postępowanie dyscyplinarne. Wykazało, że użycie kajdanek było „zgodne z prawem” i „zasadne”, ale sposób ich użycia nie był prawidłowy. Z policjantem przeprowadzono rozmowę dyscyplinującą. Ustalono też, że Mariusz został przez drugiego z funkcjonariuszy szarpnięty za kaptur. W tym przypadku również skończyło się na rozmowie dyscyplinującej.
Martyna Sokołowska