
W Tarnobrzegu odbył się protest w formie happeningu z okazji Światowego Dnia Sprzeciwu Wobec Zapór. Wzięli w nim udział kajakarze, morsy, flisacy i inni miłośnicy pływania po Wiśle. Nie zabrakło także przyrodników, którzy uważają, że budowa zapory w miejscowości Siarzewo zaszkodzi rzece, ale i tym, którzy z niej korzystają.
Projekt budowy stopnia wodnego na Wiśle, który ma powstać na 708. kilometrze rzeki w miejscowości Siarzewo zakłada według wstępnej koncepcji powstanie elektrowni o mocy ok. 80 MW. W ramach inwestycji zaplanowano także budowę połączenia drogowego, jazu, śluzy żeglugowej z miejscami do postoju jednostek pływających i lodołamaczy, przepławki uniwersalnej, przepławki dla ryb łososiowatych, przewału, toru kajakowego i koryta obejścia. Według premiera Mateusza Morawieckiego inwestycja ma między innymi zapewnić bezpieczeństwo zaporze we Włocławku, zmniejszyć ryzyko powodziowe w regionie i przyczynić się do rozwoju transportu śródlądowego. Według obecnego harmonogramu, prace budowlane mają rozpocząć się po 2023 roku i zakończyć trzy lata później.
Inwestycję oprotestowują organizacje pozarządowe. Wśród nich są także społecznicy z Podkarpackiego Towarzystwa Przyrodników Wolne Rzeki.
– Ludzie kochający Wisłę nie zgadzają się na budowę zapory w Siarzewie. To inwestycja nie tylko przeciwko przyrodzie, ale także przeciwko nam – nie kryje Piotr Bednarek, prezes PTP Wolne Rzeki.
Społecznicy nazywają budowę zapory nie inaczej jak zamachem na Wisłę.
Szerzej o tej sprawie można poczytać na stronie internetowej podkarpackiego towarzystwa. „Sprawa kolejnych stopni wodnych, a nawet plany kaskadyzacji całej dolnej Wisły powracają do polskiej polityki jak bumerang już od prawie 60 lat. W 1970 r. po 8 latach prac, zakończona została budowa zapory we Włocławku. Zapora ta od samego początku projektowana była jako jedna z kilku w kaskadzie. Nie trzeba chyba wspominać, że w 1970 r. mało kto przejmował się wpływem takiej inwestycji na środowisko. Na kolejne stopnie wodne po prostu zabrakło pieniędzy. Zapora ta spowodowała wymarcie populacji ryb i minogów wędrownych: łososia, certy, troci, węgorza i minoga rzecznego w dorzeczu Wisły. Po 50 latach działania stopnia wodnego Włocławek oczywistym jest, że po pierwsze: nie spełnia on założonych celów (ochrona przeciwpowodziowa, nawodnienie Kujaw, żegluga), po drugie: w związku z postępującym wiekiem i erozją zapora wymagać będzie dalszych modernizacji. Ostatnią dużą modernizację przeszła w latach 2013-2015. Mimo ogromnych kosztów, remont nie rozwiązał wszystkich problemów zapory we Włocławku. Dlatego wciąż planowana jest budowa kolejnego stopnia wodnego, który nagromadzonymi w powstałym zbiorniku wodami Wisły miałby podeprzeć stopień we Włocławku”.
– Budowa podpierającego stopnia to najdroższy możliwy wariant rozwiązania problemu Włocławka. Koszty takiej inwestycji idą już nie w miliony, ale miliardy złotych. I to same koszty budowy zapory. Niestety nowy stopień wodny to też ogromna ilość pobocznych kosztów, które również powinny być brane pod uwagę – informuje Piotr Bednarek.
– Na budowę stopnia w Siarzewie nie zezwolił w 2016 r. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Bydgoszczy. Brak decyzji środowiskowej dla powstania stopnia wodnego Siarzewo, nie przeszkodził trzem ministrom (środowiska, gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, energii) podpisać porozumienia w sprawie jego budowy w 2017 r. 29 grudnia 2017 r. nowa regionalna dyrektor ochrony środowiska w Bydgoszczy, Maria Dombrowicz, wydała pozytywną decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach dla realizacji przedsięwzięcia. Decyzja ta została oparta na prawnej „furtce” – przekładając rzekomy wyższy interes społeczny nad dobro przyrody. 25 stycznia 2018 r. od decyzji RDOŚ do GDOŚ odwołało się 7 organizacji pozarządowych z Koalicji Ratujmy Rzeki. Rozstrzygnięcie odwołania nie nastąpiło przez ponad 3 lata, mimo stwierdzonej w lutym 2020 r. przez WSA przewlekłości i rażącego naruszenia prawa. Budowa nowej zapory poniżej Włocławka uniemożliwi powrót ryb wędrownych w dorzecze Wisły przez kolejnych 100 lat. Od Bałtyku odcięte będzie 70 tys. kilometrów rzek. Zamiast rozebrać zaporę we Włocławku i pozbyć się szeregu problemów, rząd wraca do planów z głębokiego PRL, niszczenia przyrody i gospodarki wodnej w Polsce według myśli radzieckiej – uważają członkowie PTP Wolne Rzeki.
mrok
Pożyteczni idioci.
już slysze skowyt i jazgot tych nawiedzonych ekologow z wymalowaną na twarzach tesknotą za ósma klasa kiedy przyjdzie powódz i zaleje ich chałupy