
Na PGE Narodowym reprezentacja Polski stanie dziś do rewanżowego meczu z Belgią. Rywale przed własną widownią przejechali się po nas niczym walec, do bólu obnażając wszystkie nasze niedoskonałości. – Nasza duma została mocno podrażniona – nie ukrywa Wojciech Szczęsny, który będzie bronił strzałów Belgów w Warszawie. Faworyt jest oczywisty, ale piłkarze znad Wisły nie mają prawa stracić tylu goli, co w Brukseli.
Po remisie z Holandią, w naszej kadrze znowu pojawił się optymizm. Nic dziwnego, bo po srogiej porażce 1-6 z Belgami nastroje wśród Polaków były – delikatnie mówiąc – nie najlepsze. Biało-Czerwoni w Rotterdamie odzyskali jednak potrzebny tlen i dziś z dużymi nadziejami przystąpią do rewanżowej potyczki z popularnymi „Czerwonymi Diabłami”. O sile drugiej drużyny światowego rankingu nikogo nie trzeba przekonywać, tym bardziej po tym, co Belgowie zaprezentowali walcząc z naszymi zawodnikami. Naszych piłkarzy nie wolno spisywać na straty, zwłaszcza, że siłą podopiecznych Czesława Michniewicza będzie ogromna chęć rehabilitacji. – Jest w nas chęć rewanżu i pokazania się z jak najlepszej strony. Nasz rywal ma zdecydowanie więcej silnych niż słabych stron, ale wierzę, że naszym pomysłem na grę i konsekwencją w działaniach osiągniemy lepszy wynik niż w Belgii – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej bramkarz reprezentacji Polski, Wojciech Szczęsny. – W pierwszym spotkaniu, dopóki graliśmy konsekwentnie, boiskowe wydarzenia nie wyglądały tak źle. Belgowie oczywiście kontrolowali grę, ale toczyliśmy równy bój. Gdy zabrakło nam sił i się otworzyliśmy, otworzyła się autostrada do naszej bramki. Z zespołami takimi jak Belgia trzeba grać bardzo uważnie i konsekwentnie przez pełne 90 minut, w Brukseli nam się to nie udało – dodał golkiper Juventusu Turyn, który dziś po raz pierwszy w tegorocznej Lidze Narodów ma wystąpić między słupkami. – Jak jest z moją obecną formą, dowiemy się w trakcie meczu. Mijają już trzy miesiące od spotkania ze Szwecją, w którym wystąpiłem, ale także w klubie ostatni mecz rozegrałem na początku maja. Półtora miesiąca bez gry na pewno pobudza głód – podsumował 63-krotny reprezentant Polski.
Nie rozpamiętują lania
Selekcjoner Polaków, Czesław Michniewicz przyznał, że nie przywołują już w pamięci bolesnej porażki z pierwszego meczu. – Mamy pozytywne nastawienie. Już nie rozmyślamy o tym, co wydarzyło się w Brukseli
– mówi wprost Michniewicz.
– Drużyna rodzi się nie po serii zwycięstw, a wtedy, kiedy zapłacze wspólnie w szatni, jak po meczu w Belgii. Takie porażki zostawiają ślad w pamięci, ale na tym da się budować, trzeba po prostu wyciągać odpowiednie wnioski. Powiedziałem już kiedyś, że porażka jest gorsza niż śmierć, bo trzeba się po niej obudzić. Nam jednak udało się obudzić i nawet wstać z kolan, rozegrać dobre spotkanie z Holandią – przekonuje 52-latek. Szkoleniowiec Biało-Czerwonych ma konkretny scenariusz na rywalizację z zespołem Roberto Martineza. – Mamy już plan na ten mecz w szczegółach. Jeśli chodzi o nasz skład, zastanawiamy się jeszcze nad jedną, może dwiema pozycjami. Nie chcemy za dużo mówić, żeby nie ułatwiać zadania przeciwnikom. Oni nas znają, my ich również, ale musimy też poszukać elementu zaskoczenia – mówi.
Liderzy Belgów odpoczną
Brązowi medaliści ostatniego mundialu zagrają z nami bez kilku czołowych postaci, które w Brukseli mocno dały się Polakom we znaki. Jeszcze przed zgrupowaniem Belgów wypadł kontuzjowany bramkarz Realu Madryt Thibaut Courtois, a przed meczem z Polską urazu doznał napastnik Chelsea Londyn Romelu Lukaku. W Warszawie nie zagrają zaś m.in. Kevin De Bruyne (Manchester City) czy Yannick Carrasco (Atletico Madryt). Osłabienia naszych rywali nie powinny jednak wpłynąć znacząco na jakość gry Belgii, która bez wątpienia będzie z Polską grać w swoim ulubionym stylu – ataku pozycyjnym. Jakość ofensywna „Czerwonych Diabłów” z pewnością pozostanie na optymalnym poziomie, czego nie zamierza kontestować opiekun naszej reprezentacji. – Na pewno możemy obawiać się tempa, w jakim grają rywale. To, że Belgowie wystąpią bez kilku czołowych piłkarzy, niewiele zmienia, jeśli chodzi np. o ich sposób gry – uważa. – Spodziewamy się, że zagrają trzema obrońcami, a z przodu wystawią trzech napastników – dodał.
Dzisiejsze spotkanie na PGE Narodowym będzie 21. w historii meczem reprezentacji Polski i Belgii. Bilans dotychczasowych gier jest bardzo wyrównany. Oba zespoły odniosły po siedem zwycięstw, a sześć razy padł remis. Bilans bramkowy jest ciut lepszy dla Polski i wynosi: 27-26.
POLSKA – BELGIA
WTOREK, GODZ. 20.45
TRANSMISJA TVP1,
POLSAT SPORT PREMIUM
Łukasz Szczepanik