
„Lasy nie dla kasy”, „leśniku nie rżnij bez sensu”. M.in. takie hasła nieśli na transparentach uczestnicy Marszu Żałobnego w Obronie Drzew, który przeszedł ulicami Krosna. Zakończył się on przemowami przed siedzibą Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. – W tym kraju tnie się drzewa 100- i 150-letnie o wymiarach pomnikowych. One już nie wyrosną za naszego życia – mówiła Magdalena Ludwiczak ze stowarzyszenia Polska 2050. – Ten protest jest po to, aby coś zostało dla naszych dzieci…
11 marca w samo południe, odbył się w Krośnie protest przeciwko wycinkom w podkarpackich lasach, a zwłaszcza w lasach uzdrowiskowych w okolicach Rymanowa i Iwonicza-Zdroju oraz w okolicach Krasiczyna. Na początku z głośników rozległ się nostalgiczny utwór autorstwa Wojciecha Kilara z filmu „Smuga cienia” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Choć pogoda nie sprzyjała, to w proteście wzięło udział kilka organizacji, m.in.: Inicjatywa Dzikie Karpaty, Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, Stowarzyszenie Polska 2050, Komitet Obrony Demokracji, Stowarzyszenia Spójnik, Wspólny Las i Pasjonauci. Na niesionych dużych zdjęciach widniały drzewa-olbrzymy, których już nie ma.
-Wmawia nam się, że drzewa 150-letnie do drzewa stare. I że produkują więcej dwutlenku węgla, niż tlenu – mówiła Magdalena Ludwiczak, nawiązując do absurdalnych słów posłanki Solidarnej Polski, Marii Kurowskiej. – Przygotowaliśmy petycję w obronie podkarpackich drzew, podpisaną przez 17 tys. ludzi. Mimo to wycinka ruszyła – mówił z kolei Michał Grzywa, aktywista Inicjatywy Dzikie Karpaty. – Lasy Państwowe robią co im się podoba, a my musimy zachować lasy w stanie nienaruszonym dla przyszłych pokoleń – apelował młody chłopak. Inny mieszkaniec regionu podkreślał, że aby pokazać się na taki marszu trzeba wykazać się odwagą i miłością do lasów.
– Uważam, że to co się dzieje w lasach uzdrowiskowych to grabież w białych rękawiczkach – grzmiał mężczyzna. – Co powiedzą przyszłe pokolenia, kiedy zobaczą, że w kluczowym momencie wycinki nie zrobiliśmy nic? Nie ma naszej zgody na to, co się dzieje w lasach uzdrowiskowych i Bieszczadach – dodał. – Lasy nalezą do obywateli, a leśnicy działają w naszym imieniu – zaznaczył, a uczestnicy bili brawo.
Na pikiecie pojawiła się także Irena Paterek. To właśnie ona uratowała w Rzeszowie stuletni dąb, który przez budowę drogi miał zostać ścięty. – Nasze protesty są ważne – powiedziała.
– Rzeź drzew odbywa się w każdym mieście, województwie. Ludzie nie chcą, aby wycinać im lasy. Trzeba zmienić prawo. Ale żeby to zrobić, musimy zmienić rządzących – proponowała. Głos zabrał też mały Leoś, najmłodszy protestujący.
– proszę nie wycinać drzew, bo z nich się produkuje tlen. Dziękuję – powiedział malec. A tłum nagrodził go oklaskami. – Mam nadzieję, że ktoś na górze pomyśli, że jednak warto zostawić te lasy w spokoju – zakończyła protest Magdalena Ludwiczak. Podczas marszu wpisywano się do księgi kondolencyjnej ku pamięci wyciętych drzew.
Kinga Dereniowska