
Rosjanom. Fot. Wit Hadło
Ranga znaczenia Rzeszowa na arenie międzynarodowej rośnie. Mówi się o nim w mediach na całym świecie, w kontekście wojny w Ukrainie. Popularność jednak wiąże się też z potencjalnym niebezpieczeństwem. Bombardowanie stolicy Podkarpacia rozważał na antenie rosyjskiej telewizji deputowany Konstanty Zatulin.
Fragment rosyjskiego programu opublikował na Twitterze ukraiński dziennikarz Denis Kazansky. „Deputowany do rosyjskiego parlamentu Konstanty Zatulin zaproponował organizację zamachów terrorystycznych w Polsce”
– napisał mężczyzna. „Mówi, że otwarty atak rakietowy na Rzeszów jest niebezpieczny dla Rosji. Dlatego konieczne jest zorganizowanie ataku terrorystycznego i nieprzyznanie się do odpowiedzialności za niego” – relacjonuje dziennikarz.
Co Kazansky powiedział w telewizji publicznej? – Oni nie zdają sobie sprawy, że są z nami w trakcie wojny. Musimy działać tak, aby nas nie zdemaskowali – mówi deputowany. O to, co miał dokładnie na myśli, postanowił dopytać prowadzący debatę.
– Mówisz, że uderzenie w Rzeszów rakietą to za dużo, ale można sprawić, że coś tam wybuchnie? – zapytał.
– Tak, niech wybuchnie – potwierdził Konstanty Zatulin.
Urząd Miasta: Rzeszów jest bardzo bezpieczny
W Urzędzie Miasta słyszymy, że nie ma powodu do obaw. – Dzięki temu, że mamy w okolicy wojska amerykańskie, jest też profesjonalny sprzęt służący do obrony, więc akurat Rzeszów jest miastem bardzo bezpiecznym – podkreśla Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa. – Każdy, kto w ostatnim czasie był na lotnisku w Jasionce lub przejeżdżał obok, wie, o czym mówię – dodaje.
Czy jednak urzędnicy rozważają różne scenariusze potencjalnych wydarzeń? – O pewnych rzeczach nie chciałbym mówić. Wszelkie potencjalne zagrożenia są analizowane. Mamy Wydział Zarządzania Kryzysowego, którego zadaniem jest czuwanie nad przygotowaniami do zapewnienia bezpieczeństwa – informuje Artur Gernand. I zwraca uwagę, że „Rzeszów jest miastem szczególnym ze względu na wojnę w Ukrainie, ponieważ stał się on swoistym centrum świata”.
Wtóruje mu dr inż. Maciej Milczanowski, ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego i wewnętrznego, wykładowca Uniwersytetu Rzeszowskiego: – Wielu dziennikarzy uczyło się wymawiać „Rzeszów” czy „Jasionka”. To teraz główny węzeł komunikacyjny i bardzo ważne miejsce ze względu na pomoc, która płynie stąd do Ukrainy zarówno humanitarna, jak i militarna. To dla Rosjan jest kwestia oczywista – podkreśla. I dodaje, że w działaniach terrorystycznych chodzi o jak największy rozgłos i ugodzenie przeciwnika w jak najczulsze miejsce. – Zamachowcy uderzali w Word Trade Center czy Pentagon, czyli miejsce dominacji militarnej Amerykanów. Rzeszów jest obiektem militarno-cywilnym, który jest najbardziej wyrazistym w tej pomocy. Takie uderzenie mogłoby się wydawać dla terrorystów korzystne
– zauważa.
Ekspert: Atak na Rzeszów nie jest możliwy
Słowa rosyjskiego polityka Milczanowski komentuje tak: – Tę wypowiedź w mediach potraktowano jako skandal, a przecież on powiedział dokładnie to co Rosja robi i czego się również obawiamy. To metody, którymi ten kraj posługuje się od zawsze – podkreśla ekspert. Za przykład podaje ostatnie wybory prezydenckie we Francji.
– Służby kontrterrorystyczne zostały postawione w pełnej gotowości, nie ze względu na tzw. islamski terroryzm, ale na potencjalne ataki terrorystyczne ze strony Rosji, mające na celu destabilizację, aby pomóc wygrać Marine Le Pen – uważa Maciej Milczanowski. Le Pen to prawicowa polityczka, sympatyzująca z Władymirem Putinem.
Jednak tego typu działania nie są wcale łatwe. – Są służby, wywiady innych państw, które budują bezpieczeństwo i obronność państwa. Gdyby Rosja miała swobodę przeprowadzenia takich działań, to by to zrobiła. Uważam, że atak nie jest możliwy, bo Rzeszowa bronią nie tylko służby polskie, ale i amerykańskie. To są pogróżki kolejnego, rosyjskiego propagandzisty. Trzeba tego słuchać, trzeba to analizować pod kątem wywiadowczym, ale nie powinniśmy się tego bać jako społeczeństwo – uważa Maciej Milczanowski.
Zerwane stosunki?
W poniedziałek rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie, w którym czytamy, że Moskwie bierze pod uwagę możliwość zerwania stosunków dyplomatycznych z Polską. Choć oczywiście „nie jest ona za podjęciem takich działań”. – Nawet w najtrudniejszej sytuacji konieczne jest utrzymanie kanałów komunikacji, tak, by możliwe było rozwiązywanie problemów naszych obywateli – podaje rosyjski resort spraw zagranicznych.
Rosyjska agencja informacyjna TASS przekazuje, że MSZ w Moskwie chce odwrócić kota ogonem i sugeruje, że w „antyrosyjskiej furii, to te kraje zdecydują się na całkowite zerwanie kontaktów”. W takiej sytuacji Rosja grozi, że będzie „stanowczo bronić interesów naszych narodów, a nasi przeciwnicy muszą zrozumieć, że ich działania będą miały długoterminowe konsekwencje”.
Kinga Dereniowska