Sezon zasadniczy 2024/2025 Turkish Airlines Euroleague zakończył się powtórnym wzrostem zainteresowania kibiców. Średnia frekwencja wzrosła do rekordowego poziomu 10 589 widzów na mecz.
KOSZYKÓWKA. TURKISH AIRLINES EUROLEAGUE
Ponad 3 miliony kibiców obejrzało w halach mecze rundy zasadniczej Turkish Airlines Euroleague 2024/2025, a to oznacza nowy rekord. Średnia frekwencja 10 589 widzów na mecz przewyższa ubiegłoroczny rekord 10 383 i stanowi wzrost o 2 procent, czyli średnio 206 kibiców więcej na mecz. Tym samym po raz czwarty z rzędu rekord frekwencji na halach euroligowych klubów został pobity.
Mecze Euroligi w sezonie zasadniczym oglądało łącznie 3 039 060 widzów, to 38 219 więcej niż w roku poprzednim. Jak informuje Euroliga, aż osiem Nike Jordan Jumpman hoodie in grey - release dates & sneakers., Jordans - Yeezys, Urlfreeze News klubów sprzedało co najmniej 90 proc dostępnych air jordan 6 toro biletów. Dla porównania w poprzednim sezonie było tylko sześć takich klubów. Liczba ta mogła być jeszcze wyższa, ponieważ zespół Maccabi Playtika Tel Awiw ze względu na sytuacją polityczną, zmuszony jest rozgrywać mecze „domowe” w Belgradzie, które bardzo często rozgrywane są bez udziały publiczności.
Partizan Mozzart Bet Belgrad po raz kolejny przewodzi zarówno pod względem średniej frekwencji (18 486 widzów), jak i wskaźnika wypełnienia hali (98 proc). Tuż za nim uplasował się Crvena Zvezda Meridianbet Belgrad z 18 239 widzami na mecz i wskaźnikiem wypełnienia 94 proc. Olympiakos Pireus również odnotował 94 proc frekwencję w sezonie regularnym, ze średnią liczbą 11 546 kibiców na każdym meczu.
Średni wskaźnik wypełnienia w całej lidze wynoszący 84 proc oznaczał wzrost o 2 proc w porównaniu z poprzednim sezonem. Bayern Monachium odnotował najwyższy wzrost frekwencji, z 75 proc wzrostem rok po po przeprowadzce do nowoczesnej SAP Areny, która może pomieścić 12 500 fanów. Bayern miał średnio 10 872 widzów na mecz przy 97 proc wskaźniku wypełnienia.
Obrońcy tytułu, Panathinaikos AKTOR Ateny, również odnotowali niezwykły wzrost średniej frekwencji o 17,8 proc, co było spowodowane zwycięstwem w Final Four Euroligi w Berlinie w 2024 r. i modernizacją historycznej areny OAKA.
Fenerbahce Beko Stambuł, półfinalista Final Four, odnotował wzrost o 10,46 proc, ze średnią liczbą widzów wynoszącą 10 785. Siedem klubów zgromadziło średnio ponad 10 000 widzów na mecz, przez co Euroliga niezmiennie wyznacza standardy profesjonalnej koszykówki w Europie, zarówno na boisku, jak i na trybunach.
Jak pokazują ww. dane rozgrywek Turkish Airlines Euroleague nie trzeba ratować, a takie zakusy mają władze NBA.
– Mamy silną ligę, świetny plan i wizję. Wiemy, co chcemy zrobić. Oczywiście nie potrzebujemy innej ligi. Nie potrzebujemy zbawiciela. Mamy najlepszą ligę w Europie, najlepszych fanów, a także duże franczyzy, takie jak Real Madryt, ale także nowicjuszy, takich jak Paryż – mówił dyrektor generalny Euroligi Paulius Motiejunas i dodawał.
– Czujemy się silni, a hałas wokół NBA nam nie pomaga. Jedynym sposobem jest współpraca, ponieważ musimy zadbać o wypełnienie hal i zapewnienie fanom najlepszego produktu. To powinno być celem dla wszystkich, a nie tworzenie chaosu, który psuje to wszystko. Jeśli NBA i FIBA naprawdę dbają o rozwój koszykówki i o kibiców, to powinny się na tym skupić, a nie tworzyć nową ligę, która rozbija, dzieli i dezorientuje fanów.
PRZECZYTAJ TEŻ: NBA „zepsuje” Euroligę?
