
za siebie. Fot. Jakub Kofluk
– Na pewno zaczynając sezon, nikt z nas nie zakładał, że tak on będzie wyglądał. Boisko brutalnie nas zweryfikowało – mówił po przegranym drugim meczu ćwierćfinałowym z Aluronem CMC Wartą prezes Asseco Resovii, Piotr Maciąg. Rzeszowianie
w rywalizacji do dwóch wygranych znów musieli uznać wyższość rywali z Zawiercia i pozostaje im, tak jak przed rokiem, tylko rywalizacja w dwumeczu o piąte miejsce.
– Jestem zły, żeby nie powiedzieć dosadnie, że …. – mówił po piątkowym meczu mocno zdegustowany, kapitan Asseco Resovii, Fabian Drzyzga. – Walczyliśmy, staraliśmy się zrobić wszystko, co się da, będąc w lepszej czy gorszej formie, ale jedna czy druga rzecz nam wypada i wszystko jak krew w piach. Nie ma co ukrywać, że sezon jest dla nas teraz już w100 procentach rozczarowaniem
– stwierdza rozgrywający ekipy z Rzeszowa, która dobrze zaczęła mecz, ale od II seta inicjatywę przejęli rywale. Resoviacy mieli jednak swoje szanse w IV secie, prowadząc choćby czterema punktami, ale w decydującym momencie seria błędów zwłaszcza w ataku spowodowała, że to rywale mogli cieszyć się ze zwycięstwa. – Taka jest siatkówka, ten, kto popełnia więcej błędów, przegrywa. Mieliśmy jakąś przewagę, ale nie udało nam się dociągnąć tego do tie-breaka. Podobna sytuacja miała miejsce w pierwszy meczu w Zawierciu (resoviacy prowadzili już 22:18 – przyp. red.)- Teraz można gdybać, bo nikt nie wie, jakby potoczył się tie-break, jeśli udałoby się nam doprowadzić wówczas do niego. Ta rywalizacja była dobra, zacięta, stała na niezłym poziomie i o końcowym wyniku w obu przypadkach decydowały niuanse – mówi rozgrywający Asseco Resovii. Zgoła odmienne nastroje, co zrozumiałe, panowały w ekipie z Zawiercia, która, mimo że nie najlepiej weszła w mecz, później postawiła kropkę nad i. – Wiedzieliśmy, że Resovia po porażce w Zawierciu się „nie położy”, a my zgarniemy trzy sety i pojedziemy świętować do domu. Spodziewaliśmy się podobnego spotkania do tego pierwszego – mówi Dawid Konarski, atakujący Aluronu CMC Warty. – W I secie popełniliśmy sporo błędów w zagrywce, w ataku. Sam chyba trzy piłki w aut wyrzuciłem. Do tego doszły bloki rywali, więc ciężko nam się grało. Na szczęście jesteśmy tak doświadczoną ekipą, że po takiej partii tylko do siebie się uśmiechniemy i powiemy sobie, że tak chyba jednak nie będziemy grać dalej. Później była walka punkt za punkt, wypracowaliśmy sobie przewagę, traciliśmy ją, ale wiedzieliśmy, że musimy trzymać ten wynik na styku. Im bliżej 20 punktu, to gdzieś to ciśnienie było większe po stronie Resovii. Ona musiała te sety wygrywać, każdy przegrany sprawiał, że gdzieś tam z tyłu głowy siedzi, że zaraz kończą granie o medale. To chyba najbardziej było widać w czwartej partii. Mieliśmy założenie, żeby nie szarżować, mieć przewagę 10:1, tylko trzymać wynik na styku. Rywale odjechali nam na trzy punkty, ale potem udało nam się tę stratę odrobić asem czy obroną. Koło dziewiętnastego punktu zdarzył się rzeszowianom jeden, drugi, trzeci błąd w ataku. Na pewno, jak wspomniałem, mieli już z tyłu głowy, że ten set, ten mecz ucieka, co oznacza, że ucieka też gra o medale. Wiadomo, że ta ekipa nie była budowana po to, żeby grać kolejny sezon o piąte miejsce. My jesteśmy szczęśliwi, chcieliśmy awansować do półfinału i to się udało – mówi Konarski i przyznaje, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. – Każdy sportowiec, czy młody, czy stary, jak już zrobi jeden krok, to chce zrobić kolejny. ZAKSA w tych meczach kluczowych każdego młóci, czy w finale Pucharu Polski, czy półfinale Ligi Mistrzów. Ktoś musi się im w końcu postawić i mam nadzieję, że to będziemy my – uśmiecha się Dawid Konarski, który wybrany został MVP piątkowego meczu. Atakujący ekipy z Zawiercia na Podpromiu, gdzie przez dwa sezony 2013-2015 grał w barwach Asseco Resovii zdobywając mistrzostwo, wicemistrzostwo i Superpuchar Polski, czuł się jak „ryba w wodzie”. – Zawsze lubiłem tę halę, więc gra się tutaj bardzo przyjemnie – mówi. – Kibiców było sporo, choć oczywiście to nie są te czasy, gdy jak ja grałem w Resovii, to nawet na schodkach siedziało mnóstwo ludzi. Zespół z Rzeszowa nie był budowany, żeby grać o piąte miejsce, więc kibice też nie mogą być zadowoleni. Jak spotyka się czwarta drużyna z piątą to zazwyczaj tak bywa, że awansuje tylko jedna. Przeszła drużyna lepsza, wyżej była w tabeli więc powiedzmy, że status quo został zachowany – kończy Dawid Konarski.
Asseco Resovia – Aluron CMC
Warta Zawiercie 1-3 (25:19, 23:25, 23:25, 22:25)
Asseco Resovia: Drzyzga 4, Deroo 8, Kochanowski 11, Muzaj 15, Cebulj 4, Kozamernik 9 oraz Zatorski (libero), Bucki 4, Woicki, Szerszeń 9, Tammemaa 1, Buszek 1.
Aluron CMC Warta: Tavares , Kovacevic 19, Zniszczoł 3, Konarski 19, Conte 20, Niemiec 4 oraz Żurek (libero), Malinowski, Orczyk
Sędziowali: M. Twardowski (Radom) i M. Kolendowski (Kraków). MVP Dawid Konarski. Widzów 1800.
RESOVIA kontra WARTA
53 atak (proc.) 53
56 przyjęcie (proc.) 46
5 zagrywka (asy) 6
12 blok (pkt) 3
27 po błędach (pkt) 29
18 błędy w zagr. 18
W innych meczach ćwierćfinałowych: Indykpol AZS Olsztyn – PGE Skra Bełchatów
0-3 (21:25, 13:25, 23:25). Stan rywalizacji play off (do dwóch zwycięstw) 1-1, trzeci, decydujący mecz we wtorek (godz. 17.30) w Bełchatowie. Trefl Gdańsk – Jastrzębski Węgiel 0-3 (23:25, 23:25, 14:25). Stan rywalizacji play off 1-1. Trzecie spotkanie w środę (17.30 ) w Jastrzębiu. GKS Katowice – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1-3 (29:27, 19:25, 20:25, 19:25). Stan rywalizacji play off: 2-0 dla ZAKSY, która w półfinale zmierzy się z Aluronem CMC Wartą Zawiercie.
Rafał Myśliwiec