Na początku grudnia związkowcy mogą podjąć decyzję, czy pracownicy Poczty Polskiej przystąpią do strajku generalnego jeszcze w tym roku. Podczas ostatniego spotkania przedstawicieli związków zawodowych i zarządu spółki nie podjęto negocjacji, które mogłyby powstrzymać protest. Związkowcy nie zgadzają się na zwolnienie 9300 pracowników i żądają podwyżki pensji o 1000 zł brutto. Od wypełnienia tych postulatów zależy, czy dojdzie do strajku.
W Poczcie Polskiej przeprowadzono referendum strajkowe, którego wyniki są wiążące dla spółki Poczta Polska, bo wzięło w nim udział 33 781 osób, które w 96,43 proc. odpowiedziały się za protestem.
4 listopada odbyło się kolejne spotkanie organizacyjne na linii związkowcy – zarząd spółki dotyczące układu zbiorowego pracy, czyli nowego ZUZP. Do 14 listopada br. organizacje związkowe mają czas na przystąpienie do nich.
Protest może być w „najgorętszym” okresie roku
– Poszczególne oddziały związku mają podjąć stosowne decyzje, które będą stanowiły podstawę do podjęcia dalszych kroków przez Radę Krajową ZPPP. Część naszego postulatu podwyżek o 1000 zł brutto została zrealizowana na początku 2024 roku, jesteśmy gotowi do dalszych negocjacji i niezwłocznego zakończenia sporu zbiorowego – mówi Robert Czyż, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty
Szef Związku Zawodowego Pracowników Poczty dodał, że zgodnie z przepisami, związkowcy muszą 5 dni wcześniej podać datę strajku, i mogą to zrobić w dowolnym momencie – ale za wcześnie jest mówić, że przed świętami pocztowcy nie będą przyjmować przesyłek. Zapewnia że nie ma obawy, iż zamawiane obecnie prezenty mikołajowe, zakupy internetowe, okazje Black Friday, napotkają na problemy „strajkowe”, wręcz przeciwnie jesteśmy przekonani, że jak co roku będą na czas. Zachęcamy wszystkich klientów do korzystania z usług Poczty Polskiej. To od naszych decyzji o wyborze formy dostawy zależy czy uzyskane przychody pozwolą na wygenerowanie dodatkowych środków dla ciężko pracujących w tym okresie Pocztowców – przekonuje Robert Czyż.
80 proc. załogi dostaje minimalną płacę
Poczta Polska informuje, że jeden dzień strajku będzie kosztować spółkę nawet 30 mln zł straty. Zarząd firmy twierdzi, że:
„Jest gotowy do dalszego konstruktywnego dialogu ze stroną związkową i rozpatrzy każdą propozycję strony społecznej, która będzie zawierała możliwe do realizacji postulaty zgłoszone w poczuciu odpowiedzialności za przyszłość Spółki i wszystkich pracowników” – można przeczytać w komunikacie PP.
Jednak Wspólna Reprezentacja Związkowa w Poczcie Polskiej opublikowała list otwarty w sprawie sytuacji w spółce. Wskazali, że mają dość ciągłej i nieuzasadnionej redukcji zatrudnienia. Przyjęty plan transformacji zakłada zwolnienie 9300 pracowników Poczty Polskiej bez konkretnych kryteriów, kogo będzie dotyczył i w jakich grupach pracowniczych będą przeprowadzone redukcje. Zwrócono też uwagę, że nie może być tak, że za pracę wynagradzano najniższym wynagrodzeniem. Aż 80 proc. zatrudnionych ma otrzymywać minimalną płacę. To pensja w wysokości 4032 zł brutto.
Jaka będzie forma protestu?
Najczęściej mówi się o strajku generalnym, ale jak informuje Robert Czyż, może to być inna forma protestu.
Protest kroczący albo obszarowy, obejmujący jedno lub więcej województw. Strajk jest dobrowolny i może się zdarzyć, że na konkretnej poczcie w proteście wezmą udział dwie pracownice, a kolejne dwie nie będą w nim uczestniczyć.
Tak więc dwie pracownice niestrajkujące przyjmą list, paczkę od klienta, ale to nie będzie oznaczało, że zostaną wysłane do adresata. Zatrzymane będą na poczcie, bo kierowcy-kurierzy tego dnia będą strajkować, podobnie jak i centrum logistyczne.