Do skrzynek pocztowych mieszkańców Rzeszowa trafiają ulotki wydane przez rzeszowski Instytut Pamięci Narodowej. Zatytułowane są „Wstyd w mieście” i dotyczą Pomnika Czynu Rewolucyjnego. Przedstawiona w nich grafika monumentu składa się z nowego elementu – kolczastego drutu (nie ma go w rzeczywistości na tym pomniku), a wymazano z niego herb Rzeszowa. Prezydent Konrad Fijołek takie działania nazywa brakiem szacunku dla Rzeszowian.
W ulotce umieszczono treści związane z odpowiedzią na pytania, kto postawił wspomniany pomnik i po co oraz co to były za „walki rewolucyjne” na Rzeszowszczyźnie i na czym polega dekomunizacja przestrzeni publicznej. W ulotce można przeczytać, że Rzeszów jest jednym z ostatnich miast, w którym znajduje się upamiętnienie reżimu komunistycznego.
Ulotki, jak wyjaśnia Katarzyna Gajda-Bator z IPN, to efekt badań historyków z tego instytutu. Grafikę przygotowali pracownicy tego Instytutu. Twierdzą oni, że ulotka została dobrze przygotowana merytorycznie i to jest prawdziwa historia pomnika.
Katarzyna Gajda-Bator nawiązała przy tym do badań Uniwersytetu Rzeszowskiego sprzed 7 lat, z których wynika, że 90 proc. mieszkańców Rzeszowa nie wie skąd się wziął Pomnik Czynu Rewolucyjnego.
Prezydent działania IPN nazywa brakiem szacunku dla rzeszowian
Prezydent Konrad Fijołek kampanię IPN określa jako przejaw jednostronnego zaangażowania politycznego IPN-u, instytucji całkowicie upolitycznionej.
– Ta kampania jest kolejnym przejawem jednostronnego zaangażowania politycznego IPN-u, instytucji kompletnie upolitycznionej. Jest przejawem braku szacunku do Rzeszowian i traktowania ich z nieuzasadnioną wyższością. Przedstawia niepełne, nieobiektywne i tendencyjne ujęcie historii. Rozpoczęcie jej akurat teraz, kiedy prezes IPN startuje w wyborach prezydenckich z ramienia PIS jest skandalem, potwierdzającym tylko pilną konieczność zlikwidowania tej instytucji – mówi Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa.