Patrzę w kalendarz i widzę, że niniejszy felieton może ukazać się w czasie ciszy wyborczej, czyli praktycznie w ogóle się nie ukazać, gdybym zajął się w nim naszą polityką, a już nie daj Boże namawiał do głosowania na tych, na których każdy rozsądny wyborca głosować powinien.
O ciszy wyborczej pisałem już na tych łamach, więc tylko przypomnę, że wszyscy, którzy chcą ją znieść są przeciwnikami świętego spokoju bodaj na tych kilkadziesiąt godzin. A zatem zamiast pisać o ciszy, to na początek głośno zajmę się sportem. Konkretnie tenisem, choć sport także miewa podteksty polityczne. Tym razem mam na myśli mecz Igi Świątek z Rosjanką Anastazją Potapową w turnieju Rolanda Garrosa, który Polka wygrała w 40 minut.
Sprawa nabrała wymiaru politycznego z tego powodu, że Rosjanka już po agresji jej kraju na Ukrainę ostentacyjnie fotografowała się przy kortach w koszulce Spartaka Moskwa, co było prowokacyjną deklaracją polityczną. Do jej wyzywającego zachowania odniosła się Iga Świątek, która orzekła, że tego rodzaju gesty to zwykły brak wyczucia wobec zawodniczek i zawodników z Ukrainy.
Potapowa nie puściła jej tego płazem i ostro ripostowała. „Każdy człowiek ma prawo wyboru, a pójście na mecz w koszulce Spartaka było moim osobistym wyborem. Potępiła mnie, ale nie obchodzą mnie jej narzekania, ani mnie to ziębi, ani grzeje. Jeśli chce winić mnie o coś, to życzę jej powodzenia. Nie zwracam na to uwagi” – buńczucznie zareagowała Rosjanka.
Złożone przez nią życzenia powodzenia dla Igi Świątek musiały być szczere i płynąć z głębi serca, skoro w Paryżu spełniły się co do joty. Przypomnę, że Iga zdeklasowała rywalkę w dwóch krótkich setach (6:0, 6:0).
I choć sport winien trzymać się od polityki z daleka, to jednak nigdy tak nie było, nie jest i nieprędko będzie. Ale w tym przypadku Iga mogłaby stać się swoistym wzorem dla przywódców Zachodu do bardziej konsekwentnego wsparcia Ukrainy poprzez dostarczanie jej jeszcze więcej mocniejszej broni, a tym samym – co jest tu niezwykle istotne – zadbać również o swoje bezpieczeństwo. Bo wiadomo, że tylko militarne pokonanie Rosji zahamuje jej agresywne zapędy. Czyli Zachód, tak jak Iga, winien pokazać swe zdecydowanie, przewagę i kunszt, by odebrać przeciwnikowi ochotę do walki. Zachowując przy tym, jak Iga Świątek, zasady fair play. Zresztą na pomeczowej konferencji Rosjanka sama szczerze wyznała, że choć z Polką nie są przyjaciółkami, ale szanuje ją jako tenisistkę.
Wracając zaś do ciszy wyborczej, to przyznam, że pierwotnie chciałem napisać coś o prezydencie Andrzeju Dudzie, który z prawdziwą polityką ma raczej mało wspólnego, ale obiecał rodakom, że „jeżeli będziemy się rozwijali i będziemy coraz zamożniejsi, to coraz więcej ludzi nie tylko będzie chciało korzystać z transportu lotniczego, ale będzie miało swoje samoloty”. Nie napisałem o tym tylko dlatego, że temat tak obśmiano, iż nic lepszego już nie wymyślę. Mogę jedynie przytoczyć apel b. premiera Marka Belki, by z troski o ekologię kupować raczej pociągi. I to mnie pociąga.
Na razie pozostaniemy jednak przy samochodach, ale też dzięki Dudzie, który powiedział także, że mamy świetne drogi, choć o dofinansowaniu z UE nie wspomniał. Takie mamy drogi, że kiedy on jedzie np. z kolegami prezydentami, to oni nie mogą się nazachwycać i cały czas walą mu prosto w ucho: „Andrzej, ale wy macie świetne drogi!”.
Mam jeszcze parę tematów pasujących do ciszy wyborczej, ale nie mam już miejsca…