REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

sob. 23 listopada 2024

Mieszkańcy Boreczka sprzeciwiają się budowie 59-metrowego masztu telefonii komórkowej (AKTUALIZACJA – ECHA PUBLIKACJI)

– W tym miejscu, 100 metrów od drogi serwisowej autostrady A4 z jednej strony i z drugiej niedaleko mojego domu ma być budowany 59-metrowy maszt telefonii komórkowej. Nie tylko ja i moja rodzina sprzeciwiam się takiej lokalizacji, ale i wielu mieszkańców – mówi Sławomir Świder, mieszkaniec Boreczka. (Fot. Maja Ignaś)

W Boreczku k. Sędziszowa Małopolskiego firma P4 (operator telefonii komórkowej Grupy Play) planuje wybudować stację bazową telefonii komórkowej. W tej miejscowości, 100 metrów od drogi serwisowej autostrady A4 , w kierunku domu nr 26, na prywatnej działce ma stanąć 59-metrowy maszt piątej generacji. Na to nie ma zgody większości mieszkańców Boreczku. Zebrano ponad 300 podpisów. A to nie koniec.

W minioną niedzielę w Domu Strażaka w Boreczku zorganizowano spotkanie. Mieszkańcy oczekiwali na nim wyjaśnień od firmy P4, bowiem obawiają się, że moc anten o wielkim natężeniu pola elektromagnetycznego zniszczy im zdrowie. W ich imieniu Wojciech Kozek, sołtys Boreczka wysłał pismo do Jacka Kowyrgo, pełnomocnika P4 w Gliwicach. Padły w nim pytania o to, jaki wpływ będzie miało oddziaływanie technologii piątej generacji na zdrowie człowieka.

Ponadto jakie będzie oddziaływanie na środowisko naturalne, ile będzie anten na tym maszcie i jaka ich moc oraz co ważne, dlaczego na lokalizację inwestycji wybrano miejsce niedaleko od gminnej drogi z jednej strony i nieopodal drogi serwisowej autostrady i domów.

Niestety pełnomocnik firmy P4 nie przyjechał na zebranie w Boreczku, i taką jego postawę mieszkańcy ocenili negatywnie, jako lekceważenie ich problemu.

Jacek Kowyrgo przysłał natomiast do sołtysa pismo w tej sprawie. Czytamy w nim, że:

„Nie należy zapomnieć, że  inwestycja Spółki ma spełniać cel publiczny w postaci dostępu  do nowoczesnych usług telekomunikacyjnych, w tym bezprzewodowego Internetu, czego korzyści będą dla większości mieszkańców  społeczności lokalnej, tym bardziej aktualne w obecnym czasie, gdy wiele czynności  dnia codziennego przeniosło się do sektora usług zdalnych, w tym zdalne nauczanie, praca zdalna czy lekarskie porady telefoniczne. Działania kwestionujące zasadność realizacji inwestycji służącej mieszkańcom  są wprost wymierzone przeciwko interesowi  społecznemu i publicznemu, bo już teraz sieci telefonii komórkowej są przepełnione z racji lawinowego zwiększania korzystania z internetu podczas nauki i pracy, a blokowanie powstawania nowych stacji jest przeszkodą, aby je odciążyć i przywrócić  ich właściwe  funkcjonowanie”.

– Nie zgadzamy się na budowę masztu telefonii komórkowej obok domów – powiedziała Izabela Gawor, mieszkanka Kawęczyna, która w w Boreczku, pobliżu planowanego masztu kupiła działkę pod budowę domu dla swoich dzieci.

– Do Boreczka przyjechało bardzo wiele osób z innych miejscowości. Nie jesteśmy z tym problemem sami – przekonywała.

W spotkaniu w Boreczku, określanym jako „Anty 5G”, uczestniczyli mieszkańcy wielu miejscowości (Fot. Czytelnik)

Na początku czerwca zapadnie decyzja o warunkach zabudowy

Decyzję o lokalizacji i warunkach zabudowy władze gminy Sędziszów Młp. mają podjąć do 3 czerwca. Czy uwzględnią protest mieszkańców, którzy jednoznacznie sprzeciwiają się powstaniu stacji bazowej telefonii komórkowej w tej wsi, okaże się w najbliższych dniach?

W spotkaniu w Boreczku, określanym jako „Anty 5G”, uczestniczyli mieszkańcy innych miejscowości: Kawęczyna oraz spoza gminy Sędziszów Młp.: Dębicy, Lubeni, Świlczy, a nawet z Rzeszowa – działaczki Polskiego Stowarzyszenia Wolne Podkarpacie.

Przedstawiciele zarówno tej organizacji, jak i mieszkańcy innych miejscowości wyrażali sprzeciw wobec siłowej, wbrew woli mieszkańców intensywnej budowie masztów telefonii komórkowej.

Mieszkańcy: – W pobliżu są już trzy maszty, to kolejny niepotrzebny 

W okolicy Boreczka są już trzy maszty telefonii komórkowej. Dwa w Czarnej Sędziszowskiej, w pobliżu żwirowni firmy Kruszgeo i nieopodal kąpieliska, do którego przejeżdża wiele osób na wypoczynek oraz w Kozodrzy, 200 metrów od drogi serwisowej autostrady A4 i 4,8 km od Boreczka.

W niedzielę badano z ekspertem natężenie pola elektromagnetycznego w tych trzech miejscach. Do tego celu użyty był specjalistyczny miernik RF Meter model AM-10 i okazało się, że najwyższe wartości odnotowano w Kozodrzy – 1000 mikrowatów na metr kwadratowy.

Jednak to była niedziela i ekspert stwierdził, że w dni powszednie natężenie będzie wzrastać. Dodał, że fale z technologii 5G są groźne dla ludzi i były w tej sprawie prowadzone badania, które wykazały taką zależność. Są w Polsce przypadki, gdy mieszkańcy, którzy mieszkali nieopodal takich masztów, zachorowali na glejaka.

Przyjechałam ostrzec mieszkańców

O zagrożeniu dla zdrowia człowieka z powodu technologii 5G mówiła też dr n. med. Krystyna Borowiec, specjalista chirurgii ogólnej, przez 20 lat na stanowisku dyrektora ds. badań i rozwoju oraz transferu technologii w firmie ICN Polfa Rzeszów, która mieszka w Lubeni (powiat rzeszowski) i tam też ma być budowany 56-metrowy maszt.

W Boreczku podczas zebrania uświadamiała mieszkańców, że taka stacja bazowa jest szkodliwa dla zdrowia. Oczywiście zdania na ten temat są podzielone. Część naukowców uważa, że urządzenia 5G mogą prowadzić do chorób m.in. do raka, bo emitują promieniowanie elektromagnetyczne.

Jednak są też twierdzenia, że nie ma do tego podstaw, żeby takie promieniowanie w zakresie częstotliwości przyjmowanych np. przez P4 mogło źle wpływać na ludzi.

– Fale elektromagnetyczne z masztów telefonii komórkowej zostały przez Międzynarodową Agencję Badawczą zaliczone do tzw. grupy 2B, czyli potencjalnego zagrożenia chorobami rakotwórczymi – mówiła dr n. med. Krystyna Borowiec.

– Tam gdzie mieszkam, w Lubeni, też ma być budowany maszt. Odwołaliśmy się od decyzji o jego montażu do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, bo nie chcemy takiej inwestycji u nas. Przyjechałam do Boreczka, żeby ostrzec mieszkańców przed zagrożeniem pogorszenia zdrowia – dodała.

Chce powstrzymać inwestycję w Boreczku

W zebraniu w Boreczku uczestniczył Zbigniew Gelzok, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przeciwdziałania Elektroskażeniom „Prawo do życia” z Rybnika. Wygrywa ono przed sądami administracyjnymi sprawy zgłaszane przez mieszkańców w różnych częściach Polski. Dotyczy to firmy P4, korporacji telekomunikacyjnej, która intensywnie w naszym kraju i na Podkarpaciu próbuje odbudować masztami telefonii komórkowej.

– Jest promyk nadziei, bo ostatnio prokuratorzy, jak np. w Krakowie, włączają się w sprawy budowy masztów telefonii komórkowej, które to inwestycje nie wiadomo czemu są uznawane za cel publiczny – powiedział Zbigniew Gelzok.

Zbigniew Gelzok (Fot. Czytelnik)

– Jaki to cel publiczny, skoro niszczy życie mieszkańców, źle wpływa na ich zdrowie? To nie są inwestycje dla dobra mieszkańców, a wręcz odwrotnie. Takimi sprawami zajmują się wojewódzkie sądy administracyjne, zamiast powszechne. Tradycyjny sąd powołuje biegłego, który zna się na omawianej sprawie, a administracyjny nie. Tam bez znajomości sprawy, wyrok wydaje sędzia, który automatycznie orzeka, choć nic nie wie o falach elektromagnetycznych – przekonywał.

Firma telekomunikacyjna nie liczy się z mieszkańcami, którzy nie chcą masztu na swoim terenie – dodał. – Budują wieże obok domów, a nie daleko od zabudowań, np. w lasach, bo wtedy wzrosłyby koszty takiej inwestycji i konieczna byłaby budowa dróg do stacji bazowej. Trzeba położyć kres budowie masztów, ale temu powinno towarzyszyć uświadamianie mieszkańców przed szkodliwością urządzeń, które pogarszają zdrowie ludzi. Zamierzam pomóc mieszkańcom Boreczku, żeby powstrzymać budowę stacji bazowej – zapewniał.

ECHA PUBLIKACJI

Po ukazaniu się powyższego artykułu, do naszej redakcji przyszedł mail z Instytutu Łączności – Państwowego Instytutu Badawczego, którego zdaniem w powyższym tekście jest kilka informacji, które są niestety nieprawdziwe i mogą wprowadzać czytelników w błąd. Poniżej prezentujemy stanowisko Instytutu Łączności – Państwowego Instytutu Badawczego (pisownia oryginalna):

Pan Zbigniew Gelzok przekonywał:

– Budują wieże obok domów, a nie daleko od zabudowań, np. w lasach, bo wtedy wzrosłyby koszty takiej inwestycji i konieczna byłaby budowa dróg do stacji bazowej. Trzeba położyć kres budowie masztów, ale temu powinno towarzyszyć uświadamianie mieszkańców przed szkodliwością urządzeń, które pogarszają zdrowie ludzi. Zamierzam pomóc mieszkańcom Boreczku, żeby powstrzymać budowę stacji bazowej – zapewniał.

Odpowiada Rafał Pawlak, Kierownik Zakładu Badań Systemów i Urządzeń, ekspert Instytutu Łączności – PIB:

– Czy stacje bazowe telefonii komórkowej można budować w lesie? Oczywiście tak, tylko po co… Stacje bazowe telefonii komórkowej powstają zawsze tam, gdzie jest zapotrzebowanie na usługi świadczone za ich pośrednictwem, czyli dokładnie tam gdzie są użytkownicy z tych usług korzystający. Wygłaszając tak absurdalne twierdzenie, ich autor zdaje się zapomniał o szeregu krytycznych elementów warunkujących sprawne działanie systemu komórkowego. Należy pamiętać, że system komórkowy tworzą dwa nierozerwalne segmenty: stacje bazowe oraz urządzenia użytkownika pomiędzy którymi jest realizowana łączność dwukierunkowa. Aby system działał sprawnie sygnał w kierunku tzw. downlink, czyli docierający ze stacji bazowej do urządzenia użytkownika musi mieć odpowiednią jakość. Podobnie jest w kierunku tzw. uplink, czyli docierającym z urządzenia użytkownika do stacji bazowej. I o ile w przypadku stacji bazowej jest szereg punktów swobody (jak np. rodzaj anten, wysokość zawieszenia anten, kąt azymutu, kąt pochylenia w kierunku ziemi, moc nadajników) wpływających na jej zasięg, to w przypadku urządzenia użytkownika jesteśmy bardzo mocno ograniczeni do tego jak skonstruowano urządzenie. Nie mamy np. wpływu na zastosowaną antenę, a maksymalna moc jest ściśle określona i ograniczona. W efekcie okazuje się, że w systemie komórkowym najsłabszym ogniwem jest właśnie urządzenie użytkownika. W sytuacji słabego zasięgu ze stacji bazowej nadajnik w urządzeniu użytkownika pracuje z maksymalną mocą, co skutkuje szybkim rozładowaniem baterii oraz emisją maksymalnych wartości pól elektromagnetycznych. Wówczas to nie stacja bazowa, a np. smartfon jest dominującym źródłem PEM. Stacja bazowa wybudowana gdzieś daleko w lesie przy odpowiedniej, acz skrajnie nieoptymalnej konfiguracji, mogłaby teoretycznie w pewnych lokalizacjach zapewnić pokrycie wybranego obszaru sygnałem radiowym o wymaganej jakości. Cóż jednak z tego, skoro sygnał z urządzeń użytkowników nie będzie w stanie dotrzeć do tej stacji bazowej. Taki system po prostu nie będzie działał. Dlatego też podczas projektowania radiowego bierze się pod uwagę szereg istotnych czynników i stacje bazowe sytuuje w takich lokalizacjach, aby zarówno sygnał ze stacji bazowej odbierany przez urządzenia użytkownika, jak i sygnał z urządzenia użytkownika odbierany przez stację bazową miał wymaga jakość.

Zbigniew Gelzok:

– W niedzielę badano z ekspertem natężenie pola elektromagnetycznego w tych trzech miejscach. Do tego celu użyty był specjalistyczny miernik RF Meter model AM-10 i okazało się, że najwyższe wartości odnotowano w Kozodrzy – 1000 mikrowatów na metr kwadratowy.

Rafał Pawlak, Kierownik Zakładu Badań Systemów i Urządzeń, ekspert Instytutu Łączności – PIB:

– Sprawa wykonania pomiarów PEM tylko z pozoru wydaje się zagadnieniem prostym. Ta czynność tak naprawdę jest skomplikowana, wymaga dużej wiedzy inżynierskiej, a błąd w sztuce może prowadzić do skrajnie nieprawidłowych wniosków. Zagadnienia związane z pomiarami PEM należą do obszaru regulowanego prawnie. Istotne są dwa rozporządzenia: Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 17 grudnia 2019 r. w sprawie dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych w środowisku (Dz.U. 2019 poz. 2448) oraz Rozporządzenie Ministra Klimatu z dnia 17 lutego 2020 r. w sprawie sposobów sprawdzania dotrzymania dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych w środowisku (Dz.U. 2022 poz. 2630). Pierwsze rozporządzenie definiuje wartości dopuszczalne PEM w środowisku, żargonowo zwane limitami, natomiast drugie – określa metodykę wykonywania pomiarów PEM. Tylko pomiary PEM wykonane zgodne z metodyką określoną w Rozporządzeniu Ministra Klimatu można uznać za obiektywne i miarodajne – mówiąc formalnym językiem systemu jakości laboratoryjnej – za ważne. Zgodnie z tą metodyką pomiary w otoczeniu stacji bazowych telefonii komórkowej należy wykonywać w punktach pomiarowych położonych na wysokościach od 0,3 m do 2 m nad powierzchnią terenu albo nad innymi miejscami dostępnymi dla ludności, przyjmując za wynik pomiaru największą zmierzoną wartość np. natężenia składowej elektrycznej. Pomiary należy wykonywać na głównych (wzdłuż kierunku maksymalnego zasięgu) i pomocniczych (ustalonych zależnie od lokalizacji i warunków terenowych) kierunkach pomiarowych, a także w dodatkowych pionach pomiarowych w lokalach (także prywatnych) oraz na balkonach i tarasach. W artykule brak jest konkretnych informacji o miejscu wykonania pomiarów. Należy pamiętać, że pomiary PEM w Polsce mogą wykonywać wyłącznie akredytowane laboratoria badawcze. Aby laboratorium badawcze mogło aspirować do wykonania akredytowanych pomiarów PEM, które zostaną uznane za ważne, musi przede wszystkim spełniać wymagania międzynarodowej normy ISO/IEC 17025:2017, a także wykazać się wiedzą i kompetencjami w wykonywaniu pomiarów PEM. Przywołana norma ustanawia m.in. wymagania dotyczące procesu potwierdzenia ważności wyników, który wiąże się bezpośrednio ze sprawowaniem właściwego nadzoru metrologicznego nad posiadaną aparaturą pomiarową. W uproszczeniu chodzi o to, aby użyta aparatura była odpowiednio dobrana. Wybrany sprzęt powinien gwarantować wysoką jakość pomiarów. Ponadto powinien być systematycznie wzorcowany w akredytowanym laboratorium wzorcującym. Tylko takie podejście gwarantuje uzyskanie miarodajnych i powtarzalnych, a więc ważnych w rozumieniu normy akredytacyjnej, wyników pomiarów oraz rzetelne oszacowanie budżetu niepewności pomiaru. Należy pamiętać, że przy doborze miernika PEM szczególnie istotne są zakresy mierzonych częstotliwości oraz poziomów PEM. Niestety te najprostsze, „budżetowe”, mierniki nie potrafią „odróżnić” PEM pochodzącego np. ze stacji bazowej, czy routera Wi-Fi od PEM pochodzącego np. od różnych urządzeń elektrycznych, dołączonych do sieci zasilającej, a do tego są wrażliwe na PEM o częstotliwości 50 Hz. Warto wiedzieć, że PEM o częstotliwości 50 Hz, uwzględniając fizykę zjawiska propagacji, może osiągać znacznie wyższe poziomy od PEM o częstotliwościach radiowych. Znajduje to bezpośrednie odzwierciedlenie w poziomach dopuszczalnych: dla częstotliwości 50 Hz dopuszczalny poziom składowej elektrycznej dla terenów przeznaczonych pod zabudowę mieszkaniową wynosi 1000 V/m, a np. dla częstotliwości radiowych od 10 MHz do 400 MHz – tylko 28 V/m. Używając miernika, który reaguje na częstotliwość 50 Hz, narażamy się na ekstremalne zafałszowanie wyniku pomiaru. Wówczas wyciąganie wniosków nt. poziomów PEM w radiowym zakresie częstotliwości może prowadzić do nieporozumienia. Zakres mierzonych częstotliwości przywołanego miernik model AM-10 zawiera się w przedziale od 200 MHz do 8 GHz, zatem obejmuje typowe pasma częstotliwości stacji bazowych: 800 MHz, 900 MHz, 1800 MHz, 2100 MHz oraz 2600 MHz. Niestety zakres mierzonych poziomów PEM mieści się pomiędzy 0,02 V/m a 6 V/m, więc jest niedostosowany do poziomów dopuszczalnych obowiązujących w środowisku ogólnym. Dla częstotliwości radiowych powyżej 2 GHz poziom dopuszczalny wynosi 61 V/m, co oznacza, że zakres miernika jest co najmniej 10-krotnie za mały. Brak również informacji odnośnie wzorcowania, poprawek pomiarowych oraz oszacowanego budżetu niepewności pomiaru dla miernika model AM-10. Z całą pewnością także określenie „specjalistyczny” nie jest określeniem właściwym dla miernika model AM-10. Dość dobrym wyznacznikiem jakości miernika jest jego cena. W przypadku miernika model AM-10 nie przekracza ona 2 000 zł. Natomiast profesjonalne mierniki używane w celu uzyskania rzetelnych pomiarów PEM są bardzo drogie. Ich ceny mogą się kształtować na poziomie ok. 7 000 EUR w przypadku mierników szerokopasmowych lub nawet powyżej 20 000 EUR w przypadku mierników selektywnych. Ich ostateczna cena jest uzależniona od indywidualnej konfiguracji miernika. Warto również odnieść się do uzyskanego wyniku pomiaru. W artykule podano, że najwyższy uzyskany wynik to 1000 µW/m2. Użyto tu jednostki podwielokrotnej „mikro”, która oznacza milionową część (czyli 0,000001) 1 W/m2. Należy pamiętać, że jednostki podwielokrotne powinny być używane w określony sposób, zgodnie z dobrą praktyką inżynierską w celu prawidłowego określenia wartości liczbowej. Jeśli np. mierzymy długość stołu to zdroworozsądkowo wynik pomiaru podamy np. jako 1,6 m lub zwyczajowo 160 cm, a nie jako 1 600 000 µm, co dodatkowo w ogóle zaburza czytelność przekazywanej informacji. W przypadku PEM jest podobnie, a ponadto podanie wyniku w jednostkach podwielokrotnych utrudnia odniesienie do obowiązujących poziomów dopuszczalnych PEM. Wskazany wynik 1000 µW/m2 jest równy 1 mW/m2, czyli 0,001 W/m2. Co prawda wynik 0,001 W/m2 nie wygląda już tak spektakularnie jak 1000 µW/m2, ale w istocie liczbowo są to identyczne wartości. Ponadto należy więc stwierdzić, że wynik ten jest 10 000 razy mniejszy niż poziom dopuszczalny 10 W/m2. Margines bezpieczeństwa jest zatem olbrzymi

Zbigniew Gelzok:

– Jednak to była niedziela i ekspert stwierdził, że w dni powszednie natężenie będzie wzrastać. Dodał, że fale z technologii 5G są groźne dla ludzi i były w tej sprawie prowadzone badania, które wykazały taką zależność. Są w Polsce przypadki, gdy mieszkańcy, którzy mieszkali nieopodal takich masztów, zachorowali na glejaka.

Rafał Pawlak, Kierownik Zakładu Badań Systemów i Urządzeń, ekspert Instytutu Łączności – PIB:

– Prawdą jest, że ruch w sieci jest zmienny, zależny od bieżącego zapotrzebowania na usługi i liczby abonentów, którzy korzystania z tych usług potrzebują. I tak np. na obszarach wielkomiejskich, a dokładnie w tych częściach miast, gdzie znajdują się miejsca pracy ruch w sieci jest największy w dni robocze w czasie pracy, natomiast w tzw. „dzielnicach sypialnianych” największy ruch odnotowuje się w godzinach porannych, popołudniowych i wieczornych oraz w weekendy. Pochodną ruchu w sieci jest poziom natężenia emitowanego PEM. Jest to zależność proporcjonalna – im większy ruch, tym większy poziom natężenia PEM. Stacje bazowe mają zaszyte mechanizmy optymalizacyjne, które sprawiają, że wraz ze spadkiem ruchu w sieci, stacja bazowa przechodzi w tryb „uśpienia” i emituje PEM na minimalnym poziomie. Potwierdzają to długoterminowe rejestracje PEM prowadzone przez IŁ z wykorzystaniem systemu szerokopasmowego monitoringu stacjonarnego PEM (stacja monitoringu pola elektromagnetycznego model AMB-8059-03 z sondą pomiarową EP-1B-06, zakres częstotliwości od 300 kHz do 40 GHz). Stacje monitoringu szerokopasmowego, po zainstalowaniu w wytypowanej lokalizacji w otoczeniu stacji bazowej i skonfigurowaniu, w sposób nieprzerwany co 1 sekundę wykonują pomiar maksymalnej oraz średniej wartości natężenia PEM. Przykładowy wynik rejestracji kilkudniowej przedstawiono na poniższym rysunku.

Na obszarach małych miast, czy wiejskich dobowy rozkład natężenia PEM nie będzie charakteryzował się już tak wyraźną periodycznością i istotną amplitudą zmian, jak na obszarach wielkomiejskich. W związku z tym twierdzenie o zwiększaniu bądź zmniejszaniu poziomu PEM zależnie od dnia jest zbyt ogólne i nieuprawnione.

Udostępnij

FacebookTwitter

Super Nowości - Wolne Media!

Popularny dziennik w regionie. Znajdziesz tu najciekawsze, zawsze aktualne informacje z województwa podkarpackiego.

Reklama

@2024 – supernowosci24.pl Oficyna Wydawnicza „Press Media” ul. Wojska Polskiego 3 39-300 Mielec Super Nowości Wszelkie prawa zastrzeżone. All Rights Reserved. Polityka prywatności Regulamin