– To nie są bandyci, czy źli ludzie. Oni podjęli w nieodpowiednim momencie życia złe decyzje. A ten film pokazuje prawdę – mówi Ewelina, psycholog Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Łańcucie. O jego wychowankach powstał film „Chłopaki”.
– Jako młody chłopak, siedziałem na krawężniku z moimi kumplami i patrzyłem na to wielkie gmaszysko Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Łańcucie. Paliliśmy papierosy, piliśmy piwko, a w oknach tego budynku widziałem młodych ludzi, którzy patrzyli na nas. Czułem, że jesteśmy tacy sami, a dzieliły nas okna i mury ośrodka – wspominał Łukasz Machowski, współtwórca filmu „Chłopaki”.
Tamta refleksja po latach powróciła do reżysera. Po tym jak nagrywał filmy w Nowym Jorku czy Chinach, postanowił razem z Katarzyną Machałek, pokazać mały skrawek świata łańcuckiego ośrodka. Zależało im też na pokazaniu autentyczności życia bohaterów. Po wielu miesiącach pracy film miał swoją premierę w WDK w Rzeszowie.
Na początku był strach
– Kadra na początku nie była chętna, wręcz przerażona – mówił Robert Tendaj, dyrektor MOW w Łańcucie.
Nie żałuje jednak decyzji o wpuszczeniu filmowców do ośrodka.
– W filmie została oddana prawdziwa atmosfera, która jest w ośrodku. Chłopaki przyjeżdżają do nas z różnych miejsc z Polski, z innych ośrodków wychowawczych, tam gdzie wychowawcy sobie z nimi nie mogą poradzić. Łańcut postrzegany jest jako ten o wzmocnionym nadzorze. Staramy się jednak tworzyć przyjazną atmosferę, aby nasi wychowankowie mieli miłe wspomnienia z Łańcuta – dodaje dyrektor.
Podobnie film odebrali jego bohaterowie.
– Podczas oglądania był dreszczyk emocji. Na filmie pokazaliśmy, że nie jest w ośrodku tak, jak ludzie o nas myślą – mówił jeden z wychowanków, który został pokazany w „Chłopakach”.
Już dawno ośrodek opuścił, ale czas tam spędzony wspomina mimo wszystko z nostalgią.
To może spotkać każdego
Łukasz Machowski chciał też udowodnić, że ośrodki wychowawcze, to nie tylko drastyczne obrazki, przedstawiane w mediach, jak ujął to twórca „pornografii biedy i przemocy”.
– My tego w Łańcucie nie odnaleźliśmy – przekonywał. – Spojrzeliśmy na niego zupełnie innym okiem. Zobaczyliśmy młodych ludzi, którym powinęła się noga w życiu. To może przecież spotkać każdego.
Być może dzięki temu podejściu chłopaki zaufali filmowcom i wpuścili ich do swojego życia.
Z rozmysłem nie pokazano też całego procesu resocjalizacji. I chodź w filmie próżno szukać momentów trudnych, to nikt nie ukrywa, że w ośrodku w Łańcucie nie ma przemocy.
– Za pierwszym razem przywitała nas pani ze złamaną ręką. Takie sytuacje się zdarzają, ale jest to jakiś procent życia tych osób. Uważam, że nie mamy prawa mówić o nich “przestępcy”. Każdemu życie może się różnie ułożyć – tłumaczy Łukasz.
Jednak mimo to filmowcy postanowili skupić się na jaśniejszej stronie życia wychowanków.
– To są młodzi ludzie, którzy mają bardzo dużo do zaproponowania. Nie możemy ku uciesze bardziej uprzywilejowanej widowni, robić tutaj igrzysk i mordobicia, aby ona tutaj się świetnie bawiła, a potem poszła do domu. Życie tych młodych ludzi trwa teraz. Oni są wartościowi – podkreślał Łukasz Machowski.
„Chłopaki”. Film o braterstwie
Widzowie obserwują zwykłe, codzienne życie wychowanków ośrodka w Łańcucie.
– Jest w tym pewna monotonia, czasem nuda – przyznała Katarzyna Michałek.
Oglądając film można zapomnieć, że to ośrodek zamknięty, a nie zwykła szkoła. Zresztą, taki też był zamysł twórców.
– Jak zorganizowano zawody sportowe, to oni biorą w tym udział na 200 procent. To było niesamowite. Czuć było wtedy młodzieńczą energię, pracę grupy. Często było śmiesznie, bo chłopcy mają poczucie humoru – opowiada reżyserka.
Twórcy filmu „Chłopaki” postanowili także, nie pokazywać powodów, dla których chłopcy trafili do ośrodka.
– Nigdy o to, nikogo, nie zapytaliśmy – przyznała Katarzyna Michałek.
Wtóruje jej współreżyser Łukasz Machowski.
– Chcieliśmy tam wejść z czystą kartą. I okazało się, że w tych ponurych murach gmaszyska, które w Łańcucie stoi od paru dekad, odkryliśmy braterstwo młodych ludzi…