REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

sob. 6 lipca 2024

Zorza w roli głównej. Ewa Kitlińska zaprasza w sentymentalną podróż

Budynek przy ul. 3 Maja zostanie wkrótce przejęty przez miasto. (Fot. Wit Hadło)

Na wagary, na oświadczyny, na randkę. Kino „Zorza” znają wszyscy rzeszowianie. Teraz w sentymentalną podróż po jego nieznanych zakamarkach zabrała widzów debiutująca reżyserka, Ewa Kitlińska. Film tworzyła dwa lata. Nagrała prawie 40 godzin, z czego powstał kilkudziesięciuminutowy obraz. Odwiedzamy w nim piwnicę, kabinę operatora, kasę i biura. Ale przede wszystkim poznajemy ludzi, którzy stoją za tym magicznym miejscem…

 – Pierwszy raz w „Zorzy” byłam z tatą na „Królu Lwie”. Tak mi się spodobało, ze później wymusiłam na rodzicach, aby mi tę bajkę kupili na wideo i oglądałam ją ze 150 razy – wspominała Ewa Kitlińska.

Po latach wróciła do rzeszowskiego kina. Tym razem oglądała swój własny film.

Pani Halina przez weiele lat pracowała w rzeszowskim kinie Zorza
Pani Halina, wieloletnia pracowniczka „Zorzy”. (Fot. Wit Hadło)

Jedną z jego bohaterek jest pani Halina. W „Zorzy” pracowała aż do emerytury. Swoją przygodę z kinem rozpoczęła podczas pokazów letnich na pl. Farnym w Rzeszowie.

– Przybiegaliśmy wieczorową porą i rozkładaliśmy się na kocykach. Miałam 6 lat, więc nie pamiętam, co to była za bajka. Potem zaczęłam prace w kinie „Iluzjon”, a po jego likwidacji moje kroki zostały pokierowane do „Zorzy” – wspominała.

W filmie pojawia się także Katarzyna Kazanecka, która w kultowym kinie zajmuje się marketingiem. Pamięta, że pierwszym jej filmem obejrzanym na dużym ekranie było „Cudowne dziecko”.

– Pamiętam rzeszowskie kina „Apollo”, „Mewa”, „Iluzjon” i „Rejs”. Jak maniaczka chodziłam do kina, także na wagary – mówiła. I marzyła o pracy w tym niezwykłym miejscu.

W filmie pojawia się także pan Andrzej, który pracuje w „Zorzy” tak długo, że już dawno przestał liczyć lata. Nie zabrakło oczywiście Grażyny Deptuch, prezeski Regionalnej Fundacji Filmowej, która kieruje rzeszowskim kinem.

„Zorza” przez dziurkę od klucza…

Film o rzeszowskim kinie „Zorza” nie jest opowieścią historyczną. Jest bardziej podglądaniem przez dziurkę od klucza pracowników, dla których instytucja jest także drugim domem.

– Od tego historycznego aspektu odeszłam już na początku. Wiedzieliśmy, że chcemy zrobić taki film, który nie będzie się składał z wypowiedzi – mówiła Ewa Kitlińska na premierze swojej produkcji.

Zdradziła, że podczas pracy nad dokumentem znalazła w piwnicy… plan „Zorzy” z 1956 r.

– Koncepcja filmu narodziła się podczas pierwszego dnia pracy. Szukałam tych bohaterów i jak ich spotkałam, to była to miłość od pierwszego wejrzenia – śmieje się reżyserka. – A to, że będzie dokument obserwacyjny wiedziałam od początku. Nie ukrywam, że było trudno…

Ewa Kitlińska, reżyserka filmu o kultoeym kinie Zorza
Reżyserka filmu o rzeszowskim kinie „Zorza” Ewa Kitlińska. (Fot. Wit Hadło)

Dlaczego? Bo trzeba było się poznać i zdobyć zaufanie, a to jest długi proces. Ludzie musieli się też oswoić z kamerą. Nie każdy chciał się dać podpiąć do mikroportu. Udało się po długich namowach. Potem była pandemia i wojna.

– To były przeszkody, które sprawiły, że realizacja była długą i wyboistą drogą z wieloma zakrętami. Ale dużo osób włożyło w to ogrom serca – podkreśla Ewa Kitlińska.

Najszybciej reżyserka kontakt złapała z panią Haliną, która opowiadała widzom, że czasem nie była świadoma, że kamera ją podgląda. Zdradziła też, że niektóre sceny nie weszły do finalnej wersji.

– Pada rzęsisty deszcz, ja wychodzę, bo to mój ostatni dzień pracy i zażartowałam, że niebo płacze wraz z moim odejściem – opowiadała kobieta, która przez lata zajmowała się w „Zorzy” redystrybucją filmów do kin jednosalowych na Podkarpaciu.

Jeszcze kino nie zginęło

Wiele razy ogłaszano śmierć kinom, które teraz mają olbrzymią konkurencję, chociażby w postaci multipleksów.

– W czasie pandemii było zagrożenie, że platformy internetowe zabiorą nam widzów, ale tak się nie stało. To jest właśnie magia tego miejsca – uważa Katarzyna Kazanecka, której miłość do kina zaszczepił tata, z którym często oglądała filmy.

Dla reżyserki filmu o rzeszowskiej „Zorzy”, kino ma też inny aspekt.

– To jest takie miejsce, gdzie mogę się schować i do którego mogę uciec, kiedy potrzebuję. Wielki ekran umożliwia wchodzenie w inny świat – mówiła Ewa Kitlińska.

– Ma ono też wymiar społeczny: budowania więzi i ich podtrzymywania. Takiego prostego bycia obok siebie. Nie zawsze się znamy, a oglądając film siedzimy obok siebie. Tutaj przeżywamy emocje w wyjątkowy sposób. Platformy streamingowe i inne nowoczesne technologie są bardzo pomocne i możemy dużo rzeczy zobaczyć, ale dla mnie to nie jest to samo – zauważa reżyserka. – Dla mnie wyjście do kina jest bardzo ważne i trochę żałuje, że minęły te czasy, kiedy szło się tam ubranym elegancko, jak do teatru.

To nie koniec historii kina „Zorza” w Rzeszowie

Budynek kina „Zorza” już niedługo ma przejąć miasto. Urzędnicy mają pomysł, aby ożywić też przestrzeń przed kamienicą m.in. organizując kino plenerowe na ul. 3 Maja.

– Przygotowujemy dokumenty do podpisania aktu notarialnego na mocy którego Miasto Rzeszów przejmie budynek, gdzie znajduje się kino „Zorza” – deklaruje Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa. – Gdy wszystkie formalności zostaną dograne, poinformujemy mieszkańców. Na pewno stanie się tak do końca pierwszego półrocza.

Wszyscy ludzie „Zorzy”. To właśnie tutaj wielu studentów podejmowało swoją pierwszą pracę. Nie zabrakło ich na premierze. (Fot. Wit Hadło)

Udostępnij

FacebookTwitter

Super Nowości - Wolne Media!

Popularny dziennik w regionie. Znajdziesz tu najciekawsze, zawsze aktualne informacje z województwa podkarpackiego.

Reklama

@2024 – supernowosci24.pl Oficyna Wydawnicza „Press Media” ul. Wojska Polskiego 3 39-300 Mielec Super Nowości Wszelkie prawa zastrzeżone. All Rights Reserved. Polityka prywatności Regulamin