Stare motocykle to pasja, którą łatwo się zarazić i trudno z niej wyleczyć. Pod koniec lipca, w Grębowie koło Tarnobrzega odbył się VII Zjazd Starych Motocykli PRL. W jednym miejscu zgromadziło się kilkaset jednośladów, które ułożyły się w piękną historię polskiej i światowej motoryzacji.
W Polsce nie produkuje się obecnie żadnego motocykla. Te stare, kultowe, o ile tylko nie trafiły na motoryzacyjne cmentarzyska, są na nowo wydobywane z wiejskich szop, miejskich garaży i odnawiane. Hobbyści, którzy podejmują się tego wyzwania, wiedzą, że pasja pochłonie im sporo czasu i pieniędzy, ale tylko dzięki nim, modele będące kiedyś dumą każdego posiadacza, znów wyjeżdżają na drogi i ponownie stają się obiektem pożądania.
Ratują stare motocykle od zapomnienia
Organizatorem Zlotu Starych Motocykli w Grębowie jest Stowarzyszenia Miłośników Starych Motocykli „Gazela”, a pomysłodawcą jego prezes Zbigniew Szewc. To dzięki niemu już od kilku lat, do niewielkiej miejscowości na północy Podkarpacia zjeżdżają się w środku lata pasjonaci retro motocykli, znawcy motoryzacji i hobbyści, którzy mają jedyną w swoim rodzaju okazję podpatrzeć odrestaurowane modele sprzed lat i unikatowe zabytki na dwóch kółkach.
Jednodniowe święto stalowych retro rumaków to okazja do ich zobaczenia, ale przede wszystkim do wymiany doświadczeń speców, którzy potrafią wydobywać piękno z maszyn, którym niewiele brakło, by trafić na złom.
– Staramy się ratować te motocykle, które jeszcze pozostały. Często jak się wyciągnie taką maszynę z szopy to jest ona w stanie agonalnym. I trzeba w niego włożyć naprawdę dużo czasu i dużo pieniędzy, aby ten motocykl powstał na nowo. Jeśli się jednak poświęci tej pasji, to ten motocykl naprawdę cieszy oko, bo często wygląda jak nowy, jak z fabryki i oto w tym chodzi – mówi Zbigniew Szewc.
Błysk w oku właścicieli zabytkowych pojazdów i publiczności, która przybywa na Zlot obserwujemy już od kilku lat. Impreza zdobyła już zresztą taką sławę, że przybywają na nią miłośnicy starej motoryzacji z różnych zakątków kraju oraz zza granicy. Jednym z uczestników tegorocznego zlotu był Wolfgang Kutz, który do Grębowa przybył aż z Niemiec. Słyszał o tym zlocie, wypatrzył relacje z niego w Internecie i korciło go, aby przybyć na Podkarpacie osobiście. W tym roku wybrał się na VII edycję wydarzenia i nie pożałował.
– Zawsze marzyłem, aby przyjechać na taki zlot. Jak mieszkałem jeszcze w Polsce to też motorami jeździłem. SHL-ką, MZ-etą, Gazelą, Jawą, Cezetą. Przejechałem około 1200 km, aby tu być i było warto. Czegoś tak pięknego już dawno nie widziałem. Tyle pięknych, odnowionych motocykli w jednym miejscu to jest prawdziwa radość dla oka. To jest piękne, że tyle osób dba i kocha te stare motocykle – powiedział Wolfgang Kutz.
Zabytkowy motocykl to skarb
Pasjonaci, którym udało się odnowić jeden motocykl, często zaczynają marzyć o kolejnym. Z tego, co opowiadają wynika, że kiedy jadą po kolejny nieoszlifowany diament nigdy nie wiedzą, co zostaną. Stare motocykle stoją bowiem często przez kilkanaście, albo i kilkadziesiąt lat, w stodołach zapomniane, trzymane z sentymentu po rodzicach lub dziadkach, pokryte kurzem i rdzą.
Gdy okazuje się, że trafili na kolejny skarb, ich determinacja, pracowitość i wielka wola sprawiają, że pordzewiały złom zyskuje nowe życie. Staje się dziełem godnym podziwu. Budzi zazdrość i zachwyt. Odnawianie motocykli to przyjemny nałóg, który daje satysfakcję i motywację do dalszego działania
Grębowski zlot starych motocykli słynie z tego, że przyjeżdżają na niego naprawdę wyjątkowe motocykle. Podczas ostatniej niedzielnej imprezy zaprezentowano zabytkowe maszyny, zarówno polskie, jak i zagraniczne. Niektóre z nich miały nawet 100 lat. Przez plac targowy w Grębowie przewinęło się także kilka tysięcy osób.
Impreza jest także gratką dla miłośników militariów. Obok motocykli „cywilnych”, można było zobaczyć także rosyjskie, niemieckie i amerykańskie maszyny z okresu II wojny światowej. Ich właściciele z zegarmistrzowską precyzją odtworzyli ich wygląd i wyposażenie.
Na tegorocznym zlocie nie zabrakło także nowoczesnych motocykli. Te jednak, mi tego że nieraz o większej wartości, mocy i osiągach musiały tego dnia ustąpić miejsca starszym modelom. Można je było podziwiać i fotografować, ale zostały ustawione w innej części płyty grębowskiego targowiska.
Wójt gminy Grębów, Kazimierz Skóra, cieszy się, że impreza z roku na rok przyciąga coraz więcej fanów starej motoryzacji oraz, że społecznicy, którzy działają na terenie gminy mają w sobie energię i zapał: – Dzięki takim pasjonatom, jak ci, którzy działają w Stowarzyszeniu Miłośników Starych Motocykli „Gazela”, święto zabytkowych jednośladów w Grębowie stało się rozpoznawalną marką gminy i stałą wakacyjną atrakcją.