Słowo „wolność” ma wiele definicji, gdyż od wieków wypowiadali się na ten temat najznakomitsi myśliciele, wybitni politycy i pomnikowi intelektualiści. Więc zacznę mądrze, czyli nie od siebie, lecz właśnie od cytatu. Wybrałem Kartezjusza, który orzekł, że „wolność jest źródłem godności człowieka”.
Te krótkie i piękne słowa wygłosił sam ojciec nowożytnej filozofii, który jest przecież także autorem maksymy słynnej na całym globie: „cogito ergo sum” („myślę, więc jestem”). Niestety, coraz częściej paremia ta jest brutalnie zniekształcana i przybiera niewyobrażalnie zdeformowane formy. Bywa nawet wygłaszana przez niektórych Kowalskich, mniejsza z tym których, jako „kogito ergo zum” („myślę, więc jezdem”).
- FELIETON JANA MISZCZAKA: Dolna strefa stanów niskich
Pomijając te niegodne rozważania skrajności, warto się zastanowić, skąd nagle u samego Jarosława Kaczyńskiego wzięło się zgoła zaskakujące pojęcie wolności, wyrażone podczas pikniku PiS w Chełmie, gdzie pomiędzy kiełbaskami z grilla wygłosił on długą mowę, a w niej równie oryginalną, jak i szokującą tezę. Zajął się tam m. in. naszymi polskimi lasami, w sprawie których – jego zdaniem – „decyzje chce podejmować Bruksela”. Tymczasem – jak podkreślił, odnosząc się przy tym właśnie do pojęcia wolności – „to my możemy spokojnie wejść do lasu”. Po czym błyskotliwie dodał, iż „to nie jest tak, że wszędzie tak jest”.
„W bardzo wielu krajach – prawił – te lasy są w prywatnych rękach albo osób fizycznych, jak to się w prawie mówi, albo korporacji i wstęp wzbroniony. Bardzo rzadko można spotkać las, do którego się spokojnie wchodzi. My tę wolność mamy, chodzimy na grzyby. Ogromna część Polaków chodzi na grzyby. Chodzimy tam, żeby wypocząć, żeby się przejść, w najróżniejszych celach. I to jeszcze raz potarzam, bo może czasem sobie tego nie uświadamiamy, to część naszej wolności i nie damy sobie tej wolności zabrać”.
Zapewnienie prezesa o naszej wolności, którą zawdzięczamy w dużej mierze możliwości wejścia do lasu na grzyby, spotkała się z uznaniem jego wyznawców. Ludzie ci wreszcie uświadomili sobie na czym według PiS polega prawdziwa wolność, a tym samym godność, jeśli już trzymamy się Kartezjusza.
- FELIETON MONIKI KAMIŃSKIEJ: Lex Czarnek 3.0. Im obywatel głupszy, tym dla władzy lepiej
Część słuchaczy mogła się nawet zastanawiać nad ulubionym grzybem prezesa, co od razu wykorzystały nieżyczliwe mu media, uznając, że niechybnie jest to rydz, zwany zdrobniale rydzykiem, co należy uznać za niewybredną złośliwość. Wszak wiadomo, że nie ma to nic wspólnego z wiadomym dyrektorem, który o ile w ogóle znany jest z jakiegoś brania, to z pewnością nie z grzybobrania. Jeśli nawet cokolwiek i od kogokolwiek bierze, choćby od bezdomnego, to dobra te nigdy nie pochodzą z jakichś niemoralnych źródeł, jak – nie daj Bóg – z nierządu. One pochodzą z rządu. Tudzież od emerytek, które z nierządem nie mają przecież nic wspólnego.
W sumie jesteśmy narodem wolnym, który może sobie spokojnie wejść do lasu na grzyby. Trzeba tylko uważać, by nie natrafić na niejadalne, albowiem wróg podstępnie przekonuje, że wszystkie są jadalne. Lecz mądre PiS dobrze wie, że niektóre tylko raz.
W tej naszej leśnej wolności należy zachować jednak daleko idącą ostrożność, gdyż nie da się wykluczyć, że niektóre grzybnie mogły zostać do nas podstępnie przywiane z Niemiec, dla zmylenia via Bruksela. Ale obecna władza nie da się zwieść i zanim Bruksela ośmieli się podnieść rękę na nasze lasy, to PiS wcześniej sam je powyrzyna w pień, w czym ma dużą wprawę.