Rozmowa z Klemenem Čebulj, słoweńskim przyjmującym Asseco Resovii.
– W ćwierćfinale Ligi Narodów z Japonią jedynie w pierwszym secie toczyliście zaciętą walkę i mieliście swoje szanse na zwycięstwo. Potem to rywale zdominowali grę wygrywając 3-0. To duże rozczarowanie?
– W pierwszym secie mieliśmy wszystko w swoich rękach żeby wygrać, ale Japonia wykazała się większym spokojem w grze. Rywale byli świetnie zorganizowani w bloku i w obronie. Dotykali w bloku mnóstwo naszych ataków, a w obronie grali naprawdę znakomicie.
Okazało się też, że mają niesamowitych atakujących, którzy potrafili wykańczać decydujące akcje. Dla nas jest to oczywiście frustrujące. Bo nie przyjechaliśmy do Gdańska tylko po to, żeby wziąć udział w ćwierćfinale i na tym zakończyć turniej. Każdy z nas chciał osiągnąć lepszy wynik. Chcieliśmy przede wszystkim grać do końca turnieju i znaleźć się w strefie medalowej. Niestety, tak się nie stało. Teraz musimy już skupić się na tym, żeby poprawić swoją grę i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
– Japończycy pokazali w konfrontacji z waszym zespołem, że nie bez przypadek zajęli wysokie miejsce po fazie grupowej będąc przez długi czas liderem LN?
– Na pewno grają bardzo dobrą siatkówkę. Utrzymują wysoki poziom w przyjęciu zagrywki i w obronie. Dzięki temu, że tak wiele piłek dotykają w bloku czy podbijają w obronie, to dużo łatwiej im się gra.
Čebulj: Słowenia nie jest takim zespołem jak Polska, USA czy Włochy
– Początek Ligi Narodów był również bardzo udany dla reprezentacji Słowenii, ale już w ostatnich meczach przed turniejem w Gdańsku było widać, że brakuje wam tej mocy i błysku co wcześniej.
– Nie ma co ukrywać, że nie dysponujemy szerokim składem. Mamy właściwie tylko czternastkę i nie jesteśmy takim zespołem jak Polska, USA czy Włochy. Nie jest nam łatwo cały czas utrzymywać wysoki poziom gry przy tak małych możliwościach rotowania składem.
Proszę zauważyć, że np. Polska w każdym z turniejów grupowych wystawiała inny skład i dzięki temu Polakom łatwiej było zachować siły także na finały w Gdańsku. My nie mieliśmy takiego komfortu jeśli chodzi o zdrowie czy świeżość, ale robimy wszystko co w naszej mocy.
Ze względów zdrowotnych nie mieliśmy do dyspozycji takich graczy jak Dejan Vinčič czy Tonček Štern. Musieliśmy poprzestawiać niektórych zawodników na pozycjach, np. mnie na atak, żeby dostosować naszą grę do możliwości kadrowych jakimi dysponowaliśmy. Przez rok Možič zmagał się z urazem pleców. Jeśli weźmiemy to wszystko pod uwagę, to nasze wyniki w tegorocznej LN nie były złe. Nawet jeśli porównamy je z zeszłym sezonem, kiedy byliśmy w pierwszej czwórce. Musimy zachować spokój i pracować nad poprawą gry, a wyniki powinny przyjść.
Musimy iść na całość
– Głównym celem na ten sezon będzie dla was turniej kwalifikacyjny do IO w Paryżu. Ale najpierw czekają was mistrzostwa Europy, które będą sprawdzianem formy przed walką o igrzyska?
– Nie mamy innego wyboru jak iść na całość i walczyć o pełną pulę w każdym turnieju. Musimy też trzymać kciuki za to, żeby omijały nas problemy zdrowotne. Trzeba zrobić wszystko co w naszej mocy żeby utrzymać jak najwyższą dyspozycję przez całe lato. Wiedzieliśmy od samego początku, że nie będzie łatwo, ale mamy świadomość o co walczymy.
– Dobre wyniki z poprzedniego sezonu, kiedy Słowenia była w czołowej czwórce zarówno w Lidze Narodów, jak i na MŚ, pozwoliły wam uwierzyć w to, że udział w igrzyskach olimpijskich to nie tylko jakieś mgliste marzenie, tylko realny cel, który jesteście w stanie osiągnąć?
– To dalej jest marzenie, bo przecież nasza siatkarska reprezentacja jeszcze nigdy w historii nie zagrała na olimpiadzie. Dlatego awans na igrzyska jest wciąż naszym wielkim marzeniem, które jednak może się ziścić i okazać się rzeczywistością.
– Jak odnajduje się pan na pozycji atakującego, a właściwie uniwersalnego skrzydłowego, który jest ustawiany na prawym ataku, ale w niektórych ustawieniach także przyjmuje?
– Zarówno ja, jak i cała nasza drużyna, musimy się dostosować do potencjału kadrowego jakim obecnie dysponujemy. Ja sobie z tym jakoś radzę i wiem, że musieliśmy poprzestawiać nasze ustawienie wobec problemów zdrowotnych innych graczy. Musimy ciężko pracować, a jednocześnie dbać o nasze zdrowie.
Resovia ma coraz mocniejszą drużynę
– Zgodnie z zapowiedzią przedłużył pan kontrakt z Asseco Resovią, która dokonała kilku transferów, ale też utrzymała trzon zespołu. Jak postrzega pan siłę drużyny po zmianach kadrowych?
– Mamy bardzo fajny zespół. Uważam, że z każdym sezonem, mam na myśli ten okres, kiedy pojawiłem się w Rzeszowie, klubowi udaje się zbudować coraz mocniejszą drużynę. Teraz czeka nas również gra w Lidze Mistrzów, co będzie dodatkowym wydarzeniem zarówno dla nas, dla klubu, jak i naszych kibiców. Rzeszów znów znajdzie się na mapie europejskiej siatkówki, co będzie ekscytujące i elektryzujące dla nas wszystkich. Liczę na to, że czeka nas bardzo dobry i ciekawy sezon.
– Po losowaniu grup Ligi Mistrzów pewnie ucieszył się pan, że będzie miał okazję zagrać w Lublanie i w Trento, a więc w swoich byłych klubach.
– Oczywiście. Przed losowaniem tak właśnie myślałem, że fajnie byłoby zmierzyć się z ACH Volley Ljubljana i z Trentino Volley. Moje życzenie się ziściło, co mnie osobiście bardzo ucieszyło. Postaramy się z Asseco Resovią wygrać jak najwięcej meczów w każdych rozgrywkach.