– Zapowiada się bardzo ciężki gatunkowo mecz dla obu zespołów, które mają serię do przerwania. Toruń ma na koncie 4 porażki z rzędu, a my serię wyjazdowych niepowodzeń – mówi przed piątkowym pojedynkiem w Toruniu szkoleniowiec ekipy z Łańcuta, Marek Łukomski.
ORLEN BASKET LIGA
Arriva Twarde Pierniki (bilans 3-6) mają punkt więcej na koncie od Muszynianki Domelo Sokoła (2-7). Zespół z Łańcuta w tym sezonie przegrał wszystkie cztery mecze wyjazdowe, a rywale z kolei przed własną widownią mają bilans 2-3.
– Toruń przegrał kilka spotkań z rzędu i zrobi wszystko żeby wygrać z nami, My z kolei chcemy przerwać niepowodzenia wyjazdowe. Wydaje się, że o wygraną w tym meczu będzie łatwiej niż z czterech dotychczasowych na obcym terenie – mówi trener Muszynianki Domelo Sokoła.
Znajomy Sandersa trenował w Łańcucie
W zespole z Łańcuta nie ma już Bartosza Czerwonki, z którym rozwiązany został kontrakt za porozumieniem stron. Nie wykluczone, że wkrótce pojawi się nowy gracz z polskim paszportem.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Rusza Puchar Świata 2023/2024. Będzie PolSKI Turniej!
W tym tygodniu natomiast z zespołem trenował Amerykanin Corey Manigault.
– Jest to znajomy Coreya Sandersa, który aktualnie jest bez klubu i chciał się pokazać – mówi trener Łukomski. – Pomógł nam w treningach pod nieobecność Filipa Struskiego i Janisa Berzinsa, którzy mieli problemy zdrowotne. To zawodnik z pozycji 4-5, ale może też grać na trójce. Podwyższył jakość treningu i nasi wysocy mogli się sprawdzić z takim graczem bardzo fizycznym.
Rzutem na taśmę Toruń uratował się przed spadkiem
W poprzednim sezonie Twarde Pierniki uratowały ekstraklasę w Toruniu rzutem na taśmę. Teraz zanosi się, że zespół znów będzie walczył tylko o utrzymanie, choć po cichu przed startem sezonu mówiło się o play-off.
Będący nadal w składzie Aaron Cel i Bartosz Diduszko zapewne świetnie pamiętają te piękne czasy, gdy zespół z Torunia znalazł się o jedno zwycięstwo u siebie od mistrzostwa kraju. To wcale nie było tak dawno temu, bo w 2019 r.
Dwa lata później klub stracił sponsora tytularnego czyli Polski Cukier, który przeniósł się do Lublina. Po drodze były jeszcze zmiany właścicielskie i można było się spodziewać, że Pierniki raczej nieprędko powalczą o medale.
I wątpliwe, by stało się to jeszcze za „kadencji” 36-letnich Cela i Diduszki, którzy być może pozostaną w klubie do końca swoich karier.
Bałkańska opcja trenerska
Przed sezonem 2023/2024 w Toruniu znowu postawili – jak rok temu – na trenera z Bałkanów znanego z pracy z młodzieżą. Tyle tylko, że zamiast cenionego głównie w Polsce (choć i tu nie przez wszystkich) Miloša Mitrovicia tym razem wybrano Srdjana Suboticia, który ostatnio był trenerem reprezentacji Chorwacji juniorów oraz KK Split. Nie jest to jego pierwsza dłuższa wizyta w naszym kraju, bo w 2006 r. był krótko zawodnikiem Turowa Zgorzelec. I nie był to dla niego bardzo udany epizod.
W walce Pierników o utrzymanie trenera Suboticia wspomoże trzech koszykarzy z trzech krajów byłej Jugosławii
To rozgrywający Goran Filipović (śr. 16,7 pkt) ostatnio dość regularnie występował w reprezentacji Chorwacji i nawet wygrał z nią turniej preeliminacyjny do igrzysk olimpijskich. Skrzydłowy Aljaž Kunc był blisko wyjazdu ze Słowenią na mistrzostwa świata, ale jednak zabrakło dla niego miejsca.
Trzeci z tego tercetu to czarnogórski center Gligorije Rakocević, który po kontuzji wrócił już do treningów. Wobec problemów zdrowotnych tego ostatniego w zespole pojawił się chorwacki środkowy Mate Vucić (śr. 9,6 zb).
Gracze z Bałkanów wraz z Amerykanami Arikiem Smithem i Treyem Diggsem, wspomnianymi weteranami oraz ciągle młodym, ale już ogranym w PLK 21-letnim Wojciechem Tomaszewskim tworzą solidny zestaw, ale raczej nie gwarantujący grę o play-off.
– Z tych czterech ostatnio przegranych meczów tylko jeden był zdecydowanie z Ostrowem, w pozostałych spotkaniach prezentowali się dobrze – mówi o rywalach trener ekipy z Łańcuta.
– Grają dobrą i ułożoną koszykówkę, ale wiemy też jakie mają słabości i postaramy się je wykorzystać. Będę pewne zmiany w wyjściowej piątce tak, żeby móc narzucić swój styl i zobaczymy co z tego wyjdzie – mówi trener Marek Łukomski.
Rzuty za trzy bolączką Sokoła
Jego zespół w tym sezonie mocno zawodzi w rzutach za trzy. Muszynianka Domelo Sokół ma najgorszą skuteczność 24,8 proc.
– Przedostatni zespół w tym rankingu jest lepszy od nas o 4 procent – mówi szkoleniowiec zespołu z Łańcuta i dodaje.
– Mimo wszystko z tą niską skuteczności za trzy potrafimy zdobyć w okolicach 80 punktów. Na pewno brak „trojek” powoduje, że nasza gra w ataku nie wygląda tak jakbyśmy chcieli. My bardzo dużo trenujemy rzutów za trzy, pod różnym kątem – w biegu, stacjonarne, na zmęczeniu, po wyjściach itd., ale te trójki cały czas nie chcą wpadać. Nie jest tak, że trenujemy jeden system rzucania tylko cały czas coś zmieniamy żeby nam przyniosło efekt. Liczę, że w Toruniu trójki zaczną nam w końcu wpadać – stwierdza trener Łukomski.
Szczególnie mocno w rzutach zza linii 6,75 m. zawodzi Corey Sanders. Jak do tej pory oddał tylko 19 rzutów trafiając dwie „trójki”.
– Mocno namawiamy go żeby więcej rzucał, on cały czas walczy ze sobą swoja tożsamością. Rywale go zeskautowali i wiedzą jakie ma w tym sezonie słabości. Correy na treningach trafia i bardzo dobrze wygląda, a teraz tylko trzeba przełożyć na mecz – mówi trener Muszynianki Domelo Sokoła.
ARRIVA TWARDE PIERNIKI TORUŃ – MUSZYNIANKA DOMELO SOKÓŁ ŁAŃCUT
piątek, godz. 17.30 (transmisja Polsat Sport Extra)