Mimo prowadzenia po 45 minutach różnicą dwóch bramek, PGE Stal Mielec na inaugurację sezonu 2023/2024 tylko zremisowała przed własną publicznością z Cracovią 2-2. – Kiedy prowadzi się 2-0 do przerwy, zawsze będziesz czuł niedosyt na koniec spotkania, jeśli je zremisowałeś – mówił po końcowym gwizdku Kamil Kiereś, trener gospodarzy.
PIŁKA NOŻNA. PKO BP EKSTRAKLASA
Po rewolucji kadrowej, jaką mielecki zespół przeszedł w letniej przerwie, jego dyspozycja w meczu inaugurującym nowy sezon była sporą niewiadomą. Trener Kamil Kiereś musiał niemal od podstaw budować drużynę, a czasu nie był jego sprzymierzeńcem.
Po 45 minutach Stal prowadzi dwoma bramkami
Mimo tego przed przerwą miejscowi zaskoczyli in plus. Gospodarze może nie prezentowali porywającego futbolu, ale za to byli do bólu skuteczni i po 45 minutach mieli już dwie bramki przewagi.
W wyjściowej „11” PGE Stali pojawiło się aż 7 nowych piłkarzy w tym Ilja Szkurin, który już w 24. min przywitał się z Mielcem bramką. Białoruski napastnik przejął piłkę po długim podaniu Macieja Domańskiego, następnie zostawił za sobą krakowskim obrońców i potężną bombą nie dał szans Sebastianowi Madejskiemu. Zanim miejscowi mogli się cieszyć z gola, chwilę niepewności zasiał VAR, który jednak ostatecznie nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości.
- ZOBACZ TEŻ: Resovia poległa pod Warszawą
Nieco ponad 10 minut później rolę się odwróciły. Tym razem w roli asystenta wystąpił Szkurin, piłkę po prawej stronie pola karnego przejął Domański, który następnie „ściął’ do środka i strzałem z dystansu podwyższył prowadzenie gospodarzy. Goście jeszcze przed przerwą próbowali zdobyć kontaktową bramkę ale na posterunku był Mateusz Kochalski.
– Jako drużyna pokazaliśmy dużo dobrych momentów. Założyliśmy sobie też pewne rzeczy na to spotkanie. Nie było żadnego alibi, że brakowało nam czasu na zgranie się. Pierwsza połowa na bardzo duży plus, bo było dużo momentów realizowania taktyki – przyznał trener Kiereś.
Mielczanom jakby „odcięło prąd”
Kto wie, jakim wynikiem zakończyło się sobotnie spotkanie, gdyby tuż po przerwie Piotr Wlazło ostatecznie dobił rywali. Tym razem jednak zabrakło dosłownie centymetrów, by mielczanie cieszyli się z trzeciego gola. To jak się okazało był zły omen dla gospodarzy, którzy 3 minuty później stracili gola. Po dalekim wrzucie z atu i wybiciu futbolówki przed pole karne, dopadł do niej Paweł Pajnowski, który uderzył nie do obrony.
Stracona bramka była konsekwencją słabszej gry mielczan po przerwie. Chwilami sprawiali oni wrażenie, jakby zupełnie „odcięło im prąd”. Zastanawiającym był również brak reakcji trenera Kieresia, który na pierwsze zmiany zdecydował się dopiero około 70. minuty. Wówczas było już jednak 2-2, bowiem chwilę wcześniej po indywidualnej akcji na listę strzelców wpisał się Michał Rakoczy.
Miejscowi i tak mogli mówić o dużym szczęściu, gdyż w tym momencie równie dobrze mogli już przegrywać. „Pasy” w II połowie zdecydowanie przejęły inicjatywę, a dogodnych okazji nie wykorzystał m.in. dwukrotnie Benjamin Kallman.
O jeszcze większym szczęściu nasz zespół mógł mówić w 81. min, gdy piłka po zamieszaniu w polu karnym PGE Stali Mielec odbiła się od poprzeczki. Mimo aż 9 minut doliczonych do regulaminowego czasu, końcowym wynik już się nie zmienił. A mógł, gdyż przed szansą przechylenia szali zwycięstwa na korzyść gospodarzy stanął wprowadzony na boisku w 88. min Kai Meriluoto, jednak skiksował.
Kamil Kiereś: posypała się nam organizacja gry
– W przerwie uczulaliśmy się, że II połowę musimy zagrać w takim samym rytmie, że to nie może być przetrwanie, tylko że musimy grać. Wydaje mi się, że „wyszliśmy” na II połowę, bo do momentu straty bramki prezentowaliśmy się dobrze. Często się mówi, że wyniki 2-0 w piłce jest niebezpieczny. Nie chcę mówić, że gol na 2-1 był przypadkowy, bo był to gol po aucie. Posypała nam się organizacja gry, spadły emocje, które wcześniej pchały na do dobrej gry i niestety straciliśmy drugą bramkę. Po zmianach, jakie zrobiłem udało nam się uspokoić to, co wcześniej nam się posypało. Mamy dopisany punkt i na bazie tego fundamentu przygotowujemy się do kolejnego spotkania – analizował II połowę meczu w wykonaniu swoich piłkarzy trener Kamil Kiereś.
- POLECAMY: Transferowa ofensywa PGE Stali Mielec
– Ciężko podsumować ten mecz w racjonalny sposób. Pierwsza połowa nam się totalnie nie ułożyła. Dostaliśmy dwie bramki z kontry, na co przed meczem się uczulaliśmy. Do przerwy zatem wydawało się, że wszystko jest „posprzątane” ale duże słowa uznania dla chłopaków, że wróciliśmy do gry. Myślę, że II połowa zdecydowanie była pod nasze dyktando ale paradoksem jest fakt, że z tego punktu na wyjeździe powinniśmy się cieszyć, bo wyciągnęliśmy z 0-2 na 2-2, a u nas jest trochę niedosytu. Uważam bowiem, że po wyrównującej bramce za mało docisnęliśmy Stal. Gdybyśmy mocniej to zrobili, to byśmy wygrali – przekonywał na pomeczowej konferencji prasowej urodzony w Tarnobrzegu Jacek Zieliński, opiekun zespołu spod Wawelu.
W innych meczach: Górnik Zabrze – Radomiak 0-2, Legia Warszawa – ŁKS 3-0, Piast Gliwice – Lech Poznań 1-2, Raków Częstochowa – Jagiellonia Białystok 3-0, Warta Poznań – Pogoń Szczecin 0-1, Widzew Łódź – Puszcza Niepołomice i Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów zakończyły się po zamknięciu numeru, Korona Kielce – Śląsk Wrocław (pon. 19).
W następnej kolejce: PGE Stal Mielec – Piast Gliwice (30 lipca, godz. 15).
PGE STAL MIELEC – CRACOVIA 2-2 (2-0)
1-0 Szkurin (24.), 2-0 Domański (36.), 2-1 Jaroszyński (54.), 2-2 Rakoczy (61.)
PGE STAL:
- Kochalski
- Gerstenstein
- 69. Stępień
- Ehmann
- Matras
- Pajnowski
- Getinger
- Domański
- 88. Meriluoto
- Trąbka
- 70. Guillaumier
- Wlazło
- Wołkowicz
- 65. Hinokio
- Shkurin
- 65. Wolsztyński
CRACOVIA:
- Madejski
- Bochnak
- Jugas
- Ghita
- Hoskonen
- 76. Rapa
- Jaroszyński
- Oshima
- Knap
- 79. Atanasov
- Rakoczy
- 89. Zaucha
- Kallman
- Makuch
- 79. Śmiglewski
Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Żółte kartki: Ehmann, Trąbka – Oshima, Knap. Widzów 6392
PGE STAL MIELEC – CRACOVIA w liczbach
49 Posiad. piłki (proc) 51
4 Strzały celne 8
5 Strzały niecelne 12
4 Rzuty rożne 8
4 Spalone 0
12 Faule 11
Fot. Facebook Stal Mielec