REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

niedz. 8 grudnia 2024

Patryk Małecki, były piłkarz Stali Rzeszów: najwspanialszy moment to zwycięstwo z Resovią

Patryk Małecki podczas gry w Stali Rzeszów
Patryk Małecki. Na zdjęciu przy piłce. (Fot. Wit Hadło)

Rozmowa z PATRYKIEM MAŁECKIM, byłym piłkarzem Stali Rzeszów

– Jesteś rozczarowany, że Stal Rzeszów nie przedłużyła z Tobą kontraktu?

– Podchodzę do tego w ten sposób, że coś się kończy, coś się zaczyna. Fajne dwa lata spędziłem w Stali, ale spodziewałem się tego. Jak nikt w klubie od stycznia nie rozmawia z zawodnikiem, któremu kończy się w czerwcu kontrakt, to tak myślałem, że najprawdopodobniej klub nie będzie chciał dalej współpracować ze mną.

Ja, pomimo tego w każdym meczu, w każdym treningu robiłem swoje i chciałem przede wszystkim zostawiać jak najwięcej serca na boisku. Dla mnie były to bardzo udane 2 lata, jestem ogromnie szczęśliwy, że mogłem reprezentować barwy Stali Rzeszów, a przy tym pomóc rozwinąć się klubowi, który wrócił na właściwe tory.

Jedna osoba blokowała mój kontrakt

– Ze strony zarządu nie było jakiejkolwiek próby rozmów o przedłużeniu umowy?

– Wiem, że większość ludzi chciała, żebym został. Nawet dochodziły do mnie takie słuchy, że klub po zakończeniu mojej kariery chciałby, żebym pracował w strukturach klubu.

Wiem, że jedna osoba blokowała bardzo mocno, abym nie podpisywał kontraktu i tak naprawdę dzięki niej nie ma mnie w Stali, ale nie mam do tej osoby jakiegoś żalu czy czegoś podobnego.

Życzę tej osobie jak najlepiej. Patryk Małecki z nie takich opresji wychodził, tak że dam sobie radę. Chciałbym zapamiętać tylko najlepsze chwile, a było ich zdecydowanie więcej, niż tych gorszych.

– To o te najmilsze chwile zapytam. Co wspomnisz najlepiej przez okres gry z żurawiem na piersi?

– Być może kogoś zaskoczę, ale dla mnie najwspanialszy moment to wygrane derby. Wywodzę się z klimatu kibicowskiego i wiem, jak bardzo ważny był ten mecz.

Pomimo tego, że nie było naszych kibiców, wiedziałem jak istotne dla nich jest to spotkanie. Powiem szczerze, że dla mnie to zwycięstwo, gdzie Stal 7 lat nie wygrała derbów, było cenniejsze niż awans do 1. ligi. Cieszę się, że mogłem zagrać i jeszcze strzelić bramkę. To wszystko dzięki Panu Bogu. Dla mnie to coś wspaniałego i myślę, że zostanie ze mną na długo. 

– Do wisienki na torcie brakło jedynie awansu do Ekstraklasy.

– Ja naprawdę jestem bardzo szczęśliwy ze spędzonego w Stali Rzeszów czasu. Mieliśmy fantastycznego trenera, wspaniały sztab szkoleniowy, super zawodników, którzy wiedzieli, o co grają.

Każdy z nas miał bardzo dużą jakość, tak że jestem ogromnie szczęśliwy i też chciałbym za waszym pośrednictwem podziękować trenerowi Danielowi Myśliwcowi i panu Michałowi Wlaźlikowi, którzy nie bali się postawić na mnie.

Przychodziłem do Stali po trudnej sytuacji w Sosnowcu, a trener i pan Wlaźlik dali mi szansę, tak że czuję dużą satysfakcję. Również sporo kibiców przed moim przyjściem miało obawy, co ze mną będzie, że Patryk Małecki jest trudny, a jak życie pokazało, było decydowanie inaczej i mam nadzieję, że ludzie zapamiętają mnie z dobrej strony, że był taki sportowy świr, jak Patryk Małecki.

W meczu z Termalicą zabrakło nam szczęścia

– Nie sposób jednak pominąć porażki w barażach. Bardzo bolała przegrana z Termalicą?

– Bolała. Czułem, że jesteśmy lepszą drużyną. Szkoda straconej pierwszej bramki. Myślę, że zabrakło szczęścia, być może, gdybyśmy to my piersi strzelili gola, mecz potoczyłby się inaczej.

Niemniej zwycięzców się nie sądzi. Pogratulowałem Termalice. Można powiedzieć, że wygrała zasłużenie. Choć z perspektywy boiska na pewno nie była od nas lepsza, lecz to jest tylko sport. Szkoda, bo być może teraz rozmawialibyśmy przed sezonem w ekstraklasie.

– Pewnie większość zawodników na czele z Tobą by została.

– Myślę, że tak. Trzeba przyznać nam rację, że z tą ekipą zrobiliśmy kawał dobrej roboty i przy kilku wzmocnieniach, mogliśmy spokojnie radzić sobie w ekstraklasie. Sądzę, że z tym potencjałem, bylibyśmy drużyną, która bez problemów dałaby sobie radę. 

– Myślę, że zgodzisz się ze mną, gdy stwierdzę, że pobyt w Stali pozwolił Ci odbudować Twoją markę. 

– Na pewno. Chciałbym raz jeszcze mocno podziękować trenerowi Myśliwcowi, który postawił mnie na nogi. Dał mi tlen, swobodę na boisku, pewność siebie, zaufanie.

Na murawie czułem się jak ryba w wodzie,. Dlatego duży szacunek dla Daniela, dla sztabu, ale przede wszystkim dla moich kolegów z drużyny, bo bez nich na pewno nie byłoby takiej formy.

Charakter by mi nie pozwolił grać na pół gwizdka

– Znam sceptycznie nastawionych kibiców Stali do Ciebie, i nie chodzi wcale o aspekty piłkarskie. Do końca bili się z myślami, co sądzić na Twój temat. Po wygranych przez was derbach, powiedzieli mi, mówiąc wprost, że ich kupiłeś. 

– Bardzo miło mi to słyszeć. Zawsze wychodzę z założenia, że trzeba być człowiekiem. Nieważne, kto ma jaki status, dla mnie liczy się człowiek. Staram się każdego szanować i jak najlepiej współpracować.

Cieszę się ogromnie, bo wiem, że było kilku przeciwników w Stali, którzy mówili, że Małecki jest niepotrzebny. A wiem, że ciężką pracą, a przede wszystkim charakterem pokazałem im, że jest zdecydowanie inaczej i kupili mnie takim, jakim jestem.

Wiedzieli, że nie obwijam w bawełnę, że nie przychodzę obcinać kuponów. Charakter by mi na to nie pozwolił, żeby grać na pół gwizdka. Chciałbym też podziękować całej społeczności Stali Rzeszów, że dopingowali mnie, a ja czułem ich wsparcie. Tego się nie da kupić i na pewno Stal pozostanie w moim sercu do końca.

Mogę powiedzieć, że w okresie, kiedy wchodziłem do Wisły Kraków i teraz grając w Stali, poczułem się tak, jakbym był młodym chłopakiem wchodzącym do Wisły, gdzie było wielu kibiców, którzy skandowali moje nazwisko.

W Stali poczułem się na nowo jako piłkarz i chciałbym serdecznie podziękować kibicom, że przyjęli mnie takim, jakim byłem. Wielki szacunek dla całej społeczności. Nawet dla tych osób, którzy nie są za mną, ale dla mnie było czymś wielkim grać dla takich kibiców, a przede wszystkim dla klubu. Cieszę się, że razem z drużyną udało się odbudować wielką Stal. 

– Stal Rzeszów obecnie bardzo się zmieniła. Kręgosłup zespołu został prawie naderwany. Gdybyś miał możliwość, to nawet w tak osłabionej kadrze chciałbyś zostać?

– Jeszcze pół roku temu brałem pod uwagę to, że zostanę. Myślę, że spokojnie mogłem jeszcze pograć na niezłym poziomie, a potem pracować w strukturach klubu, być może z młodzieżą czy przy jakichś drużynach, bo czuję się tutaj świetnie.

Chciałem zostać, ale ludzie zarządzający klubem zdecydowali inaczej, ale mają do tego prawo. Co by zaś było, gdybym mógł zostać? Musiałbym zastanowić się nad tym, musiałbym wiedzieć, kto przyjdzie do drużyny, kto zostanie, jakie będą cele. Pewnie gdyby była taka rozmowa, to myślę, żebyśmy się dogadali.

– Z nowym trenerem nie miałeś kontaktu?

– Nie. Wiem też, że trener Zub miał podjąć decyzję co do mojej przyszłości – tak powiedział pan Jarosław Fojut, że to trener będzie decydował. Natomiast w niedzielę dostałem informację od dyrektora sportowego, że mój kontrakt nie zostanie przedłużony i żebym nie przejeżdżał na trening. Tak że troszkę nie fajnie, że poinformowano mnie przez telefon dzień wcześniej.

Szkoda. że nie mogłem przyjechać na trening. Jeśli ktoś mówi, że to zależy od trenera, a ja nie mogę przyjechać i pokazać się mu, czyli wychodzi na to, że to było zaplanowane dużo wcześniej.

Do ostatniego dnia chciałem zachować się profesjonalnie, bo do 30 czerwca miałem kontrakt. Chciałem potrenować te 5 dni, ale pół dnia przed wznowieniem treningów otrzymałem informację, żebym nie przyjeżdżał. 

– Coś byś zmienił, może zrobił inaczej przez te 2 lata gry w ekipie z Hetmańskiej?

– Zmieniłbym jedynie to, że bardziej byłbym takim egoistą na boisku. Wiele razy mogłem strzelać, a podawałem. Podchodzę do tego tak, że nawet jak mówią, że Małecki dawno nie strzelił bramki, to dla mnie sporą frajdą jest wygrany mecz.

Gdy mimo braku gola pomogłem drużynie, to mnie napędzało do jeszcze cięższej pracy. Gdybym jednak mógł cofnąć czas, to jedynie częściej uderzałbym na bramkę. Ale po prostu taki jestem, a też bardzo cieszą mnie asysty.

Zresztą i bramek, i asyst powinno być więcej, bo wielu sytuacji koledzy nie wykorzystali. Ale zdaje sobie sprawę, że nie wszystko da się wykorzystać. 

Z każdym mogę rozmawiać, ważne są cele drużyny

– To teraz, skoro rozdział Stali Rzeszów w karierze Patryka Małeckiego się zakończył, zapytam o Twoją przyszłość. Gdzie zagrasz w nowym sezonie?

– Pojawiają się już jakieś pytania. Gdy ktoś będzie chciał w swoich szeregach piłkarza z doświadczeniem, z charakterem, który na pewno nie przyjdzie odcinać kuponów, a zostawi serce w kolejnym klubie, to będę czekał na telefony. Czuję się bardzo dobrze, trenuję indywidualnie i już ciągnie mnie do normalnego treningu. 

– Dajesz sobie minimalną klasę rozgrywkową, poniżej której nie zejdziesz?

– Nie, z każdym można porozmawiać. Dla mnie bardzo ważne są cele drużyny. Pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze. Chciałbym trafić do klubu, który będzie o coś grał, czy o awans czy o różne konkretnie postawione cele. Jeśli będę widział, że to jest stabilny klub, który chce się rozwijać, to jestem otwarty. 

– Czego Ci życzyć w nowym klubie?

– Myślę, że tylko zdrowia. Jak człowiek jest zdrowy, to sobie zawsze poradzi. 

– Tego życzymy, a obecnie, jakbyś miał ocenić, ile jeszcze zdrowie pozwoli Ci grać?

– Chciałbym jeszcze parę lat pograć. 4-5 lat spokojnie, no chyba że będę czuł, że odstaję od kolegów z drużyny, to dam sobie spokój. Ale z moim charakterem, to na pewno nie zawieszę prędko butów na kołku. 

Udostępnij

FacebookTwitter

Super Nowości - Wolne Media!

Popularny dziennik w regionie. Znajdziesz tu najciekawsze, zawsze aktualne informacje z województwa podkarpackiego.

Reklama

@2024 – supernowosci24.pl Oficyna Wydawnicza „Press Media” ul. Wojska Polskiego 3 39-300 Mielec Super Nowości Wszelkie prawa zastrzeżone. All Rights Reserved. Polityka prywatności Regulamin