Asseco Resovia zrobiła duży krok w stronę finału Pucharu CEV. W pierwszym meczu półfinałowym rzeszowianie pokonali Fenerbahce PRL Stambuł 3-1. Rewanż w Turcji, 29 lutego, a ekipa trenera Giampaolo Medei’ego potrzebuje wygranych w nim dwóch setów. W drugiej półfinałowej parze Arkas Izmir, w którym występuje znani z występów w Rzeszowie Georg Grozer i Nicholas Hoag, pokonał niemiecki SVG Luneburg 3-0.
SIATKÓWKA. PÓŁFINAŁ PUCHARU CEV
Po pierwszym meczu w Rzeszowie resoviacy są bardzo bliscy awansu do finału Pucharu CEV. W rewanżu zespół z Podkarpacia do pełni szczęścia potrzebuje wygrania dwóch setów. Ma też „bezpiecznik” w przypadku porażki, w postaci rozegrania złotego seta, jak to miało miejsce w ćwierćfinale z ekipą z Zawiercia. – Złoty set to zawsze loteria i wtedy akurat do nas uśmiechnęło się szczęście, bo on korzystnie się dla nas ułożył po kilku udanych zagrywkach i kontrach. Tak naprawdę trzeba sobie powiedzieć, że mieliśmy w Sosnowcu kupę szczęścia wygrywając złotego seta, po tym jak wcześniej dostaliśmy od nich lanie w trzech setach. Do Stambułu musimy jechać po zwycięstwo, a nie kalkulować, że wystarcza dwa sety czy nastawiać się na złotego – przestrzega Klemen Cebulj. Słoweniec, który w środę obchodził 32 urodziny był jednym z filarów zwycięstwa. W pierwszym secie zapisał na swoim koncie 3 asy serwisowe, a w ataku miał 75 procentową skuteczność. – To była bardzo ważny mecz dla nas. Bo po tych ostatnich meczach pod względem mentalnym nie było najlepiej. Nie wyglądaliśmy dobrze na boisku, ale teraz zagraliśmy jak drużyna. Mówiliśmy o tym od samego początku jak wróciliśmy z Olsztyna, Bardzo dobre dwa treningi zrobiliśmy w poniedziałek i wtorek, co pokazaliśmy dziś na boisku. Myślę, że pod względem zagrywki był to dla nas jeden z najlepszych meczów. Chyba wszyscy zrobili asa (16 pkt tym elementem całego zespołu – przyp. red). To dało nam dużo w tych dwóch pierwszych setach. W tym trzecim oni z kolei zagrali już bardzo mocno zagrywką, a i sami dobrze przyjmowali, ale w IV secie dopięliśmy swego i wygraliśmy za trzy punkty, co jest najważniejsze – stwierdza słoweński przyjmujący. Resoviacy w inauguracyjnej partii niemal rozstrzelali rywali zagrywką posyłając aż 7 asów.
Zaskoczeni składem
Ekipa znad Bosforu (od 2005 roku dyrektorem sportowym Fenerbahce jest mieszkający w Turcji od ponad 30 lat, Dariusz Stanicki, były rozgrywający reprezentacji Polski i AZS-u Częstochowa) nie była przez dwa sety w stanie skutecznie przeciwstawić się ekipie z Rzeszowa, która cały czas utrzymywała dobrą jakość na zagrywce i w ataku.
– Nie mieliśmy zbyt wiele do powiedzenia. Zaznaczę też, że byliśmy przygotowania pod kątem innego składu Asseco Resovii. Myśleliśmy m.in. że Torey Defalco będzie w wyjściowym składzie. Rywale nas przede wszystkim zaskoczyli dobrą zagrywką. Przez pierwsze dwa sety nie dawaliśmy sobie zupełnie z nią rady – mówi Dariusz Stanicki.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Bartłomiej Dąbrowski, drugi trener PGE Rysic: potrzebowaliśmy takiego zwycięstwa, które przyszło w bardzo ważnym momencie sezonu
Wydawało się, że nie mający żadnych argumentów siatkarze Fenerbahce, nie podniosą się już w trzeciej partii. Ci jednak pokazali, że też potrafią skutecznie zagrywać (3 asy). Na dobre rozkręcił się Serb, Drażen Luburić, który skończył 8 na 11 ataków. Po wygraniu III seta w kolejnym goście poszli za ciosem i wygrywali 7:3. Wówczas jednak resoviacy odpowiedzieli siedmioma punktami z rzędu, w czym duża zasługa świetnie zagrywającego Stephena Boyera (7 asów serwisowych w meczu).
Boyer przesądził sprawę
– Nie to, że mam żale do naszego libero bo zagrywka była bardzo trudna, ale w takich momentach nie przyjmuje się tylko broni piłę, żeby podbić nad siebie. Takie uderzenie to prawie atak. No niestety na tym etapie popełniliśmy bodaj cztery błędy – mówi Dariusz Stanicki, dyrektor sportowy Fenerbahce. – Mieliśmy mi tego swoje szanse w IV secie, gdzie goniliśmy rywali byliśmy blisko ale proste nasze błędy zadecydowały. Np. piłka spadła na parkiet bez żadnej reakcji naszego zawodnika. Na tym poziomie takie błędy są nie wybaczalne.
Presja na zagrywce
Rzeszowianie wyszli na trzy punktowe prowadzenie (10:7) i nie oddali go już do końca. – Myślę, że podeszliśmy bardzo skoncentrowani do tego meczu i od początku narzuciliśmy rywalom swój styl gry – mówi Bartłomiej Mordyl, środkowy Asseco Resovii. – Z kolei Fenerbahce nie weszło w to spotkanie dobrze i przez to nasza przewaga w dwóch pierwszych setach była duża. Potem rywale zaczęli dużo lepiej zagrywać, a nam serwis już tak nie „siedział” jak wcześniej. Jak Fenerbahce zaczęło lepiej przyjmować od trzeciego seta, to mecz od razu się wyrównał. Najważniejsze dla nas jest to, ze udało się ten mecz wygrać za trzy punkty i pojedziemy do Stambułu z dobrym nastawieniem. Mam nadzieję, że przywieziemy z Turcji awans do finału Pucharu CEV – stwierdza Mordyl, a MVP meczu Stephen Boyer dodaje. – Na początku meczu rywale wyglądali tak jakby nie do końca wierzyli w zwycięstwo. Poza tym narzuciliśmy im dużą presję na zagrywce, więc przez to trudniej im się grało. Potem jednak gra zaczęła się od nowa i to już była zapowiedź tego co może nas czekać w Turcji, gdzie Fenerbahce może zagrać na dużo lepszym poziomie niż w tym pierwszym meczu – mówi francuski atakujący, który zapisał na swoim koncie aż 7 asów serwisowych.
– Jeśli ktokolwiek z nas jest w stanie zagrywać w ten sposób, że drużyna przy jego serwisach zyskuje break-pointy i wygrywa punkty, to jest to rzeczywiście duża pomoc, ale to nie jest najważniejsze. Dla mnie zespoły grające na najwyższym poziomie to te, które są perfekcyjne w łatwych sytuacjach. Nie chodzi o to, żeby ktoś indywidualnie zagrywał 7, czy 10 asów. To jest sport zespołowy i każdy z nas potrzebuje wsparcia kolegów z zespołu żeby wygrywać mecze. My za każdym razem musimy dawać z siebie wszystko – kończy Boyer.
Asseco Resovia – Fenerbahce PRL Stambuł 3-1 (25:12, 25:17, 22:25, 25:21)
Asseco Resovia: Drzyzga 1, Louati 12, Kłos 7, Boyer 22, Cebulj 17, Mordyl 5 oraz Potera (libero), DeFalco 2, Staszewski, Bucki.
Trener Giampaolo Medei
Fenerbahce PRL: Yenipazar 2, Gulmezoglu 9, Savas 6, Luburić 20, Kooy 9, Jelveh 6 oraz Dengin (libero), Yesilbudak (libero), Gurbuz 3, Peksen, Penczew.
Trener Karem Eryilmaz
Sędziowali: W. De Baar (Holandia) i V. Paievskyi (Ukraina). MVP: Stephen Boyer. Widzów: 2600. Rewanż w Stambule 29 lutego o godz. 17 (polskiego czasu).