Zakończyła się olimpijska przygoda reprezentacji Polski siatkarek w Paryżu. Biało-Czerwone w ćwierćfinale nie sprostały ekipie USA (0-3). – Trzeba pamiętać o tym, gdzie jeszcze niedawno była nasza reprezentacja, a gdzie jest dzisiaj – mówi Bartłomiej Dąbrowski, były trener DevelopResu Rzeszów, a obecnie KGHM #Volley Wrocław.
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE. SIATKÓWKA
Reprezentacja Polski mimo dobrego bilansu w ostatnich meczach z zespołem Stanów Zjednoczonych (dwa zwycięstwa w Lidze Narodów i wygrana w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk), to w ćwierćfinale nie miała już argumentów, żeby skutecznie przeciwstawić się rywalkom.
– Po tym ćwierćfinale emocje są na pewno niełatwe. W mojej opinii to jeżeli chodzi o zespół, to trafiliśmy najgorzej, jak to było możliwe – mówi Bartłomiej Dąbrowski, były szkoleniowiec zespołu z Rzeszowa, a obecnie trener KGHM #Volley Wrocław. – Czytałem niektóre komentarze, że Amerykanki nam pasują, bo dwukrotnie wygraliśmy z nimi w meczach o medale podczas Ligi Narodów, natomiast trzeba pamiętać, że Stany Zjednoczone, to taki kraj, dla którego Igrzyska Olimpijskie są imprezą absolutnie priorytetową i to do niego przygotowują najlepszą dyspozycję. Dlatego też wiedziałem, że Amerykanki będą przygotowane do tego meczu w 100 procentach i tak też było. W związku z tym wydawało mi się, że w tym turnieju nasze szanse są dużo większe z każdym innym przeciwnikiem, niż ze Stanami Zjednoczonymi.
Szkoleniowiec zespołu z Wrocławia przyznaje, że nie należy oceniać reprezentacji Polski przez pryzmat tego ostatniego meczu. – Dziewczyny wykonały kolosalny postęp ze sztabem, z którym pracują. To zupełnie inna reprezentacja. To reprezentacja, która pojechała na igrzyska olimpijskie po raz pierwszy od 2008 roku i która w ostatnich dwóch latach zdobyła dwa medale podczas Ligii Narodów. Reprezentacja, która się liczy na świecie, która jest w stanie rywalizować z każdym zespołem i która się nikogo nie boi. Dziewczyny wygrały bardzo trudny mecz z Japonią na otwarciu igrzysk, a rywalki to też nie jest zespół anonimowy, tylko finalista w Ligi Narodów. Myślę, że dziewczyny mogą być z siebie bardzo dumne. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia i zdaję sobie sprawę z tego, że być może ten apetyt był większy. Trzeba jednak pamiętać o tym, gdzie jeszcze niedawno była ta reprezentacja, a gdzie jest dzisiaj. Myślę, że igrzyska Olimpijskie to jest wielki bagaż doświadczeń dla wszystkich tych dziewczyn, bo w większości są to naprawdę młode siatkarki, które dalej będą stanowić o sile reprezentacji. Już co prawda bez Asi Wołosz, więc będziemy musieli znaleźć zastępstwo za tą wspaniałą rozgrywającą. Trzeba pamiętać, że ten zespół cały czas ma przed sobą przyszłość, a to jest bardzo cenne i bardzo budujące. Jestem przekonany, że jeszcze wiele pozytywnych emocji związanych z tym zespołem będziemy jako kibice i polska siatkówka odczuwać – stwierdza Dąbrowski,
Na pytanie co zmieniło się w reprezentacji Polski siatkarek, która z roku na rok osiąga coraz lepsze wyniki odpowiada.
– To, co ja widzę w tym zespole to, że pewność siebie tych dziewczyn jest na zdecydowanie wyższym poziomie. Nie boją się rywalizacji z żadnym przeciwnikiem. Czytając, czy słuchając wywiadów z dziewczynami widać, że podejście mentalne do przeciwnika jest na zupełnie innym poziomie. Otwarcie mówią o marzeniach, mówią o tym, że jadą, bądź grają mecz z przeciwnikiem i chcą go wygrać. To jest bardzo ważne i istotne w sporcie, aby mieć tę pewność siebie i wiarę we własne umiejętności.
Zdaniem trenera KGHM #Volley Wrocław istotnym jest też fakt gry reprezentantek Polski w mocnych ligach i zespołach. – Na pewno też sytuacja, że coraz więcej siatkarek wyjeżdża za granicę i gra przeciwko najlepszym klubom na świecie z najlepszymi siatkarkami, też bardzo mocno podnosi poziom indywidualny. Przecież Oliwka Różański, która już kolejny rok jest za granicą, to chociaż co prawda teraz siedziała na trybunach, jest już zupełnie inną siatkarką, niż wyjeżdżała z Polski. Martyna Czerniańska, która może nie grała ze wiele w Eczacibasi Stambuł, ale miała możliwość trenowania z najlepszymi siatkarkami na świecie. To są bezcenne doświadczenia, które mogą tylko i wyłącznie procentować i teraz będzie bardzo ważne, po zmianach klubów, żeby więcej pojawiała się na parkiecie. Podobnie Madzia Stysiak, Malwina Smarzek, czy od wielu lat już Asia Wołosz. Naprawdę mamy bardzo duży potencjał w tej reprezentacji i tak jak wspominałem, myślę, że przez tą reprezentacją przyszłość – stwierdził Dąbrowski, który przez ostatnie sześć lata była asystentem w DevelopResie Rzeszów, a teraz już jako pierwszy trener poprowadzi zespół z Wrocławia.
To właśnie pod jego okiem w Rzeszowie rozwinęły się trzy reprezentantki Polski: libero Aleksandra Szczygłowska, środkowa Magdalena Jurczyk i rozgrywająca Katarzyna Wenerska.
– Miło słyszeć taką opinię, ale myślę, że bardzo duża zasługa jest tych dziewczyn, że zaufały pracy, którą wykonaliśmy. Znaleźć talent to jest jedno, ale dalej to już musi być współpraca na linii sztab i zawodniczki, żeby ten potencjał uwolnić. Cieszę się bardzo, że to się udało i jestem bardzo dumny z dziewczyn, bo wydaje mi się, że gdyby jeszcze trzy lata temu ktoś powiedział im, że będą grać na igrzyskach olimpijskich, a dwie z nich będą szóstkowymi siatkarkami, to sądzę, że one same by w to nie uwierzyły. Dzisiaj zapisały się w historii polskiego sportu i zostały olimpijkami – mówi Dąbrowski, który w 2023 roku był w sztabie trenerskim reprezentacji Polski siatkarek na Uniwersjadzie. – Dla mnie igrzyska olimpijskie, w takiej mojej prywatnej hierarchii jest moim największym sportowym marzeniem i mam ogromny szacunek do każdego olimpijczyka, nie tylko do medalistów. Być na igrzyskach i móc przeżyć tę atmosferę i nazywać się olimpijczykiem, to dla mnie jest coś wspaniałego, to przejście do historii polskiego sportu. Siatkarki weszły do tej historii i myślę, że jeszcze pokażą bardzo dużo, bo mają przed sobą jeszcze sporo lat grania – zakończył trener Bartłomiej Dąbrowski.
PRZECZYTAJ TEŻ: Koniec marzeń, polskie siatkarki kończą igrzyska na ćwierćfinale