– To jest jeden z największych sukcesów nie tylko moich i reszty chłopaków, ale w historii całej polskiej siatkówki i polskiego sportu – powiedział siatkarz reprezentacji Polski Bartosz Kurek po powrocie z igrzysk olimpijskich w Paryżu, gdzie Biało-Czerwoni zdobyli srebrny medal. W finale przegrali 0-3 z Francją.
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE. SIATKÓWKA
W poniedziałek polscy siatkarze przylecieli z Paryża do Warszawy. Na lotnisku im. Fryderyka Chopina zostali powitani przez liczną grupę kibiców, którzy czekali na nich już kilka godzin przed wylądowaniem samolotu na Okęciu. – Jak zwykle nasi kibice są niezastąpieni, nieocenieni. Bardzo to doceniamy i jesteśmy bardzo wdzięczni za to wsparcie. Nie tylko teraz, podczas tego przylotu, ale przez całe igrzyska. Bez ich entuzjazmu i dobrej energii te medale by nic nie znaczyły – podkreślił siatkarz.
Reprezentacja Polski w 1976 roku wygrała igrzyska w Montrealu pod wodzą trenera Jerzego Huberta Wagnera. Na awans do kolejnego finału olimpijskiego Biało-Czerwoni czekali zatem 48 lat. Po sobotniej porażce z Francją u zawodników trenera Nikoli Grbica pojawiły się łzy Jednak z biegiem czasu docenili swoje osiągnięcie.
– Cieszymy się z tego srebra. Natomiast w każdym z nas jest natura prawdziwego sportowca. Jeśli przegrywa się ostatni mecz, to czuje się lekki niedosyt. Jednak patrząc na cały ten turniej, jaką drogę przeszliśmy i jak wymagające było to trzylecie po Tokio, to myślę, że to jest jeden z największych sukcesów nie tylko moich i reszty chłopaków, ale w historii całej polskiej siatkówki i polskiego sportu – ocenił Kurek.
W fazie grupowej turnieju olimpijskiego Polacy wygrali 3-0 z Egiptem, 3-2 z Brazylią i przegrali 1-3 z Włochami. W ćwierćfinale pokonali Słowenię 3-1, w półfinale Stany Zjednoczone 3-2, ale w finale nie nawiązali równej walki z gospodarzami.
– Turniej był bardzo wyczerpujący pod względem mentalnym i napięcia towarzyszącego tym rozgrywkom. Nie mieliśmy nawet jednego łatwego meczu. Może poza starciem z Egiptem, ale w meczu otwarcia to napięcie jest zawsze większe. Nie mieliśmy chwili wytchnienia. Cały czas podróżowaliśmy od jednego thrillera do drugiego. Po drodze przełamaliśmy klątwy Słowenii i ćwierćfinału na igrzyskach oraz inne klątwy, które dziennikarze wymyślali. Teraz schodzi z nas stres i napięcie. Widzę, że w chłopakach jest trochę więcej radości – oznajmił wicemistrz olimpijski.
Zawodnik klubu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle opowiedział o swoich planach na najbliższą przyszłość. – Najbliższe dni spędzimy na obowiązkowych aktywnościach w stosunku do ludzi, którzy nas wspierali i sponsorowali oraz generalnie wspierają naszą dyscyplinę, PKOl i PZPS, a później myślę, że pojadę na zasłużone wakacje – poinformował.
Niespełna 36-letni siatkarz stanowczo zaprzeczył temu, że zrezygnuje z gry w reprezentacji Polski. – W tej chwili naprawdę o tym nie myślę. Chciałbym się delektować i cieszyć się tym, co jest tu i teraz, a sezon ligowy i kolejne powołania do reprezentacji jeszcze daleko przed nami. Nie spodziewajcie się raczej jakichś wielkich deklaracji. Kadra z roku na rok staje się coraz mocniejsza, bardziej elitarna i coraz trudniej się do niej dostać na każdej pozycji, więc muszę się liczyć z tym, że wkrótce pewnie będą lepsi kandydaci – oświadczył.
Kurek był w składzie drużyny, która w 2018 roku wygrała mistrzostwa świata oraz w 2009 i 2023 roku gdy triumfowała w mistrzostwach Europy. Ponadto zdobył wiele trofeów w klubowych rozgrywkach. W seniorskiej reprezentacji zadebiutował w 2007 roku. W sobotę rozegrał swój 24. mecz w igrzyskach olimpijskich. Występował też w turnieju olimpijskim w Londynie (2012), Rio de Janeiro (2016) i Tokio (2021). – Nie jestem spełniony, bo spełnieni sportowcy przechodzą na emeryturę – zadeklarował.
W trzecim secie półfinału z USA przy wyniku 1-2 Paweł Zatorski zderzył się z Marcinem Januszem. Przez chwilę wydawało się, że libero nie będzie w stanie wrócić do gry. Później okazało się, że jeszcze mocniej ucierpiał rozgrywający. Janusza zastąpił 36-letni Grzegorz Łomacz, który dobrze spisał się w starciu z Amerykanami.
– To nie dzieje się z dnia na dzień. Grzesiek Łomacz wszedł w najważniejszym momencie turnieju i stanął na wysokości zadania. Marcin Janusz oddał zdrowie na parkiecie w momencie, gdy nam nie szło. To świadczy o tym, że przez kilkanaście lat przygotowywał się do tego momentu. Kiedy zaczynaliśmy grać w siatkówkę w kadrach juniorskich, to już wtedy widać było, że to zawodnik z potencjałem i ambicjami. Cieszę się, że teraz nadszedł taki moment, gdy cała Polska i cały świat go zobaczył – stwierdził Kurek.
Polscy kibice doceniają odniesiony w Paryżu sukces reprezentacji, która wcześniej wielokrotnie odpadała w ćwierćfinale turnieju olimpijskiego. Niektórzy mówią, że srebrny medal traktują jak złoty. – Jest srebrny. Oczywiście, że nie jest złoty. Bardzo doceniamy takie miłe słowa i gesty ze strony kibiców, ale ten medal zamieni się w złoty dopiero w Los Angeles. Mogę to stwierdzić z pewnością. Wszystkie klątwy zostały przełamane. Teraz trzeba podnieść swój poziom. Dla większości z tej ekipy to jest do zrobienia – zapewnił atakujący.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Medali mało, nakłady wysokie – podsumowanie igrzysk w Paryżu
W Internecie bardzo popularna stała się przemowa motywacyjna Tomasza Fornala, który w trakcie półfinałowego meczu z USA wykrzyczał w stronę kolegów: „Dawać ku…, napier… się z nimi”.
– Tomek ma to do siebie, że dużo mówi. Czasem to są dziwne rzeczy, ale wtedy trafił w sedno. To też zasługa grupy, że pozwala tak stosunkowo młodemu zawodnikowi zabierać głos i mówić szczerze to, co czuje, a czasem nawet krzyknąć na starszych kolegów i wskazać drogę do tego, jak należy się naparzać z przeciwnikiem – skomentował Kurek.
Raper Michał Matczak wspierał polskich siatkarzy podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. W sobotę po przegranym finale z Francją „Mata” wraz z pozostałymi kibicami powitał drużynę trenera Nikoli Grbicia w Domu Polskim w Paryżu. – Do tej pory nie miałem z nim żadnego kontaktu, chyba że przez słuchawki lub głośnik w szatni. Super, że te środowiska się mieszają. Myślę, że im więcej takich „crossoverów” tym lepiej. Tym bardziej, że ta nić połączenia jest autentyczna. Myślę, że było to widać. Michał stał się naszym kibicem, a wśród nas ma wielu fanów – stwierdził Bartosz Kurek.