Ponad pięć lat siatkarze Asseco Resovii czekają na zwycięstwo z Jastrzębskim Węglem. Przegrali 13 ostatnich meczów w PlusLidze, a w międzyczasie były jeszcze dwa przegrane półfinałowe spotkania Pucharu Polski (2022 i 2023). Czy przełamią ten niefart w sobotę?
SIATKÓWKA. PLUSLIGA
Po raz ostatni rzeszowianie pokonali Jastrzębski Węgiel (3-0) na Podpromiu 2 marca 2019 roku, natomiast w Jastrzębiu wygrali przed siedmioma laty (21 października 2017) po tie-breaku. W ub. sezonie zwycięstwo, gwarantujące awans do finału, resoviacy mieli na wyciągnięcie ręki prowadząc 2-1 i 21:15 w IV secie. Nie wykorzystali jednak tej szansy, przegrywając ostatecznie 2-3.
–Odkąd jestem w Rzeszowie, a będzie to już mój piąty sezon pracy w klubie, nie wygraliśmy jeszcze meczu z Jastrzębskim Węglem. Raz ugraliśmy natomiast jeden punkt w spotkaniu ligowym. To było w rundzie rewanżowej bodajże dwa lata temu – mówi Alfredo Martilotti, drugi trener Asseco Resovii, która w I rundzie w Jastrzębiu prowadziła w inauguracyjnej partii 23:19 czy 24:21, ale nie wykorzystała szansy.
W sobotę rzeszowianom, którzy cały czas borykają się z kontuzjami, trudno będzie przełamać serię porażek.
– Musimy radzić sobie w takiej sytuacji, jaka jest, a zastanawianie się i rozmawianie o tych kontuzjach nie wiele nam przynosi. Cieszy, że Stephen Boyer wraca do formy po niefortunnej kontuzji, której nabawił się na Podpromiu w meczu z czeskim zespołem. Nie mógł trenować przez 1,5 tygodnia – mówi Piotr Maciąg, prezes Asseco Resovii.
W zespole z Rzeszowa w sobotę zabraknie Pawła Zatorskiego, który przechodzi rehabilitację po operacji, oraz Bartosza Bednorza i Cezarego Sapińskiego. – Zakładając optymistyczny wariant, Bartek powinien być gotowy za około trzy tygodnie, natomiast Czarek będzie już na mecz z Zawierciem – mówi prezes klubu z Rzeszowa i dodaje.
– Trzeba też pamiętać, że mimo kłopotów z kontuzjami w ub. sezonie grając bez Stephana Boyera byliśmy o dwie piłki od finału. To pokazuje, że ten szeroki skład dalej pozwala mieć nadzieję. W moim przekonaniu nasza drużyna, mimo tych wielu urazów, które się nam w tym roku przytrafiły, na pewno jest gotowa, żeby konkurować z najlepszymi zespołami. Na te urazy nie mamy żadnego wpływu i to jest pech. Kontuzje też są nieodłączną częścią sportu, a nasz klub tak zawsze się stara zbudować zespół, aby też być przygotowanym na te sytuacje losowe, gdzie jakiś zawodnik wypada ze względu na zdrowie. Koncentrujemy się na meczu z Jastrzębskim Węglem i wszystko się może wydarzyć – stwierdza.
Piotr Maciąg, odkąd sprawuje funkcję prezesa klubu, jeszcze nie wygrał z Jastrzębskim Węglem. Zainteresowanie sobotnim meczem jest ogromne i na trybunach hali Podpromie zasiądzie komplet widzów. – Bilety wyprzedały się błyskawicznie i jestem przekonany, że gdyby była większa hala, to i nawet 8 tysięcy wejściówek moglibyśmy sprzedać. Liczę na piękne i ciekawe widowisko i jestem przekonany, że nasi zawodnicy dadzą z siebie wszystko. Są zdeterminowani i jest ogromna wola walki. Nie ma co wracać już do historii meczów z Jastrzębskim Węglem. Liczy się teraźniejszość i przyszłość. Jest wiara w drużynę, dobra energia i forma rośnie. Licząc też Puchar CEV mamy serię czterech zwycięstw za trzy punkty – stwierdza prezes Maciąg.
Asseco Resovia – Jastrzębski Węgiel,
sobota, godz. 14.45 (transmisja Polsat Sport 1)
- PRZECZYTAJ TEŻ: Dwunaste zwycięstwo siatkarek Devlopresu