W czwartek o godz. 19 (17 czasu polskiego) Asseco Resovia zmierzy się w Stambule z Fenerbahce w rewanżowym półfinale Pucharu CEV. Do awansu rzeszowianie potrzebują dwóch wygranych setów. W przypadku porażki 0-3 lub 1-3 finalistę wyłoni złoty set. W Turcji od 30 lat pracuje Dariusz Stanicki, były rozgrywający reprezentacji Polski i AZS-u Częstochowa.
SIATKÓWKA. PÓŁFINAŁ PUCHARU CEV
– Nie stoimy na straconej pozycji, będziemy walczyć – mówi Dariusz Stanicki, dyrektor sportowy Fenerbahce Stambuł. – Raz już wyszliśmy z takiej sytuacji przegrywając w Rumuni z zespołem z Ukrainy, a u siebie odrobiliśmy straty i wygraliśmy w złotym secie. W opałach byliśmy też w rewanżowej konfrontacji z zespołem z Innsbrucku i nie wiele brakło, a przegrywalibyśmy 0-2. Odrobiliśmy straty wygrywając 3-1. Tak więc wszystko jest otwarte i zależy to od naszej dyspozycji w czwartkowy wieczór – mówi Stanicki.
Fenerbahce PRL Stambuł w odróżnieniu od Asseco Resovii, w tym sezonie grało w Pucharze CEV od początku rozgrywek. W drodze do półfinału wyeliminowało w dwumeczach kolejno Hypo Tirol Innsbruck – Austria (2-3 i 3-1), Draisma Dynamo Apeldoorn – Holandia (3-1 i 3-0), SC Prometej Dnipro – Ukraina (1-3 i 3-0, złoty set 15:11), Greenyard Maaseik -– Belgia (3-0 i 3-0).
To nie był nasz styl
Pracujący od blisko 20 lat w Fenerbahce Dariusz Stanicki nie ukrywa, że mocno był zaskoczony postawą zespołu w pierwszym meczu na Podpromiu. – Raz jeden grał dobrze, a raz drugi, a to nie jest nasz styl i poziom. Nasza siłą jest to, że jak gramy drużyną. Bez błędów w polu serwisowym i na przyjęciu, to jakoś sobie dajemy radę. Jak już ze dwa ogniwa u nas spisują się słabiej, to niestety wynik jest taki, jak w Rzeszowie – mówi Stanicki. W jego zespole występuje dobrze znany z gry w Asseco Resovii, Nikołaj Penczew. Bułgar w pierwszym meczu, mimo, że zespół ze Stambułu miał duże problemy w przyjęciu, pojawił się na chwilę pod koniec IV seta. – Penczew jest wzmocnieniem drużyny, rozegrał około 30 procent spotkań w sezonie. Jesteśmy z niego zadowoleni, ale podstawowymi graczami na przyjęciu są Dick Kooy i Yigit Gulmezoglu. Oni są w lepszej dyspozycji – stwierdza dyrektor sportowy Fenerbahce.
Hala dla sześciu drużyn
Fenerbahce mecze rozgrywa w azjatyckiej części Stambułu w mogącej pomieścić 7 tys. widzów TVF Burhan Felek Sport Hall. Bardzo rzadko na meczach siatkarzy wypełnia się po brzegi. Zdecydowanie więcej kibiców przychodzi, co nie jest zaskoczeniem w Turcji, na spotkania siatkarek. – Nie mamy swoje hali jeśli chodzi o siatkówkę (koszykarze grają w Abdi İpekçi Arena, gdzie średnio na mecze euroligowe przychodzi ponad 10 tys. widzów – przyp. red) i mecze rozgrywamy w obiekcie należącym do Tureckiej Federacji. W sumie na tej hali mecze rozgrywa aż sześć zespołów ze Stambułu – mówi Stanicki.
Kiepska frekwencja
Oprócz siatkarzy i siatkarek Fenerbahce grają tam też męskie i kobiece zespoły Galatasaray oraz kobiece zespoły: Yeşilyurt Volleyball Team i Eczaczibasi. Frekwencja na meczach siatkarzy Fenerbahce nie powala na kolana. Mecz z Hypo Tirol Innsbruck obejrzało 350 widzów, z Draisma Dynamo Apeldoorn 1200, z SC Prometej Dnipro 1276, a z Greenyard Maaseik 702.
– Na meczu derbowym z Galatasaray hala była pełna, a tak, to delikatnie mówiąc, bardzo różnie z tym bywa – mówi Dariusz Stanicki. – Jest to też trochę dziwna sytuacja, bo grając w Pucharze CEV więcej mieliśmy kibiców na wyjazdach. niż u nas na hali. W Holandii, Belgii czy Austrii ponad połowę publiczności na halach stanowili kibice z Turcji. W Europie Zachodniej jest mnóstwo fanów Fenerbahce wywodzących się z tureckiej emigracji i czuliśmy się jak u siebie w domu. Mam nadzieję, że w meczu o taką stawkę w czwartek hala będzie wypełniona i będziemy mieli żywiołowy doping – kończy Dariusz Stanicki związany z Turcją (rodzina – żona Ozlem, była siatkarka Eczaczibasi Stmabuł w czasach gdy trenerem był Andrzej Niemczyk i syn Bora Józef, który także gra w siatkówkę) od 30 lat.
Asseco Resovia w historii swoich występów w Pucharze CEV w 2012 roku dotarła do finału, gdzie w dwumeczu przegrała z Dynamem Moskwa (2-3 i 2-3). Natomiast na etapie półfinału grała w 2018 roku ulegając dwukrotnie po 0-3 Biełogorie Biełgorod i w 2011 z włoskim Sisley Treviso 2-3 i 1-3.
Z Fenerhbace zespół z Rzeszowa już raz rywalizował i to też w Pucharze CEV. W sezonie 2011/2012 zmierzył się z nim na etapie rundy Challenge. W Stambule Asseco Resovia przegrała 2-3 (17:25, 25:22, 25:23, 19:25, 10:15), a w rewanżu zwyciężyła 3-1 (25:23, 23:25, 29:27, 25:23 i w złotym secie 15:12). Wówczas obowiązywał inny regulamin niż dziś i liczyły się zwycięstwa, bez podziału za trzy, czy dwa punkty. W Fenerbahce występował wówczas słynny serbski atakujący Ivan Miljković. Tamte spotkania doskonale pamięta Alek Achrem, który obecnie jest jednym z asystentów trenera Giampaolo Medeiego.