Jedną z ważnych postaci reprezentacji Polski, która po 48-latach zdobyła w Paryżu medal igrzysk olimpijskich był Norbert Huber. Pochodzący z Humnisk środkowy w przeciwieństwie do kolegów z kadry nie ukrywał radości z srebra.
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE. SIATKÓWKA
– Osiągnęliśmy sukces. Bardzo wyjątkowy i z perspektywy czasu na pewno będzie sporym osiągnięciem. Myślę, że odczucia są teraz w drużynie różne. Każdy z nas przechodzi przez to na swój sposób. Ja jestem szczęśliwy i zadowolony z kolegów, drużyny i z siebie. Bo zrobiliśmy coś wyjątkowego – mówi 26-letni Huber i dodaje. – Ten medal jest po ludzku ciężki. Przypomina mi każdą wypowiedź trenera, kiedy mówił, że końcu tej drogi jest blacha, która absolutnie wynagradza ciężkie momenty. Dni, kiedy nie byliśmy w stanie trenować i grać, gdy nasza głowa była zajęta czymś innym niż siatkówka. Było wiele takich momentów. I takich, kiedy zwątpiliśmy i czuliśmy, że nie damy rady. Wtedy trener zawsze mówił, że musimy się podnieść i że damy radę i tak też było.
Zdaniem środkowego reprezentacji Polski finałowy rywal był do pokonania. – Na pewno można było Francuzów ugryźć, ale dominuje duma, pozytywna energia i sportowe spełnienie. Dla wielu wydawało się to nie do osiągnięcia to co zrobiliśmy – mówi Huber.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Gorycz finałowej porażki, ale ze srebra trzeba być dumnym
W jeden z rozmów wspomniał o swoich początkach ze sportem. – Mieszkałem w bloku. Obok był trzepak. Razem z kolegami graliśmy tam w siatkówkę. Na takim zwykłym trzepaku. Do dzisiaj moi koledzy z boiska obok bloku są blisko mnie. Nawet dziś mi pisali, że nasza szkółka przyniosła efekty – mówi Huber i dodaje.
– Uważam, że nadal wystarczy kawałek trzepaka, piłka i niezależnie od tego jaka jest pogoda, nawierzchnia, to takie są podstawy pierwszego zetknięcia ze sportem. Za cztery dni kończę 26 lat i jeszcze jestem z takiego pokolenia, może już pośredniego, z przełomu, bo w mojej młodości jeszcze grało się w piłkę obok bloku, skakało się po nią w pokrzywy. Za słupki robiły plecaki i kamienie. Tak się spędzało całe dnie w wakacje czy weekendy w roku szkolnym. Teraz jesteśmy rozsiani po całym świecie, w różnych strefach czasowych. Gdy jednak przychodzi taki moment jak dziś lub coś ważnego w ich życiu, to jesteśmy razem i celebrujemy takie wydarzenia.
Wicemistrza olimpijskiego, którego interesowała też piłka nożna. Do dziś jest wiernym kibicem Lazio Rzym. Grał także w tenisa ziemnego oraz stołowego. Był nawet zrzeszony w Polskim Związku Szachowym, a w wieku jedenastu lat zdobył III kategorię szachową. Przygodę z siatkówką zaczynał w SMS Brzozów skąd trafiła do AKS Resovii. Grał w młodzieżowych drużynach w Rzeszowie przez cztery lata (2013-2017) ale nigdy nie dostał szansy w pierwszym zespole. Z juniorską reprezentacją Polski wygrywał wszystko co się dało – mistrzostwa Europy, mistrzostwa świata.
W PlusLidze zadebiutował w barwach Cerrad Czarnych Radom w 2017 roku. Później grał w PGE Skrze Bełchatów, Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle, a od 2023 roku w Jastrzębskim Węglu. Huber przyznaje, że nigdy nie myślał o takim miejscu w który jest teraz. – Gdy przyleciałem jednak do Paryża, to chciałem usłyszeć hymn narodowy stojąc na najwyższym stopniu podium. Nie udało się, ale sam medal jest dla mnie osiągnięciem, wydarzeniem. Jestem wdzięczny, że jestem częścią tej drużyny. Razem to osiągnęliśmy. Zawsze będziemy już sobie to opowiadać i wspominać – zakończył środkowy reprezentacji Polski, który wybrany został siatkarzem sezonu 2023/2024 PlusLigi.