Rozmowa z MICHAŁEM DRYMAJŁO, prezesem H69 Speedway S.A.
2. LIGA ŻUŻLOWA
– Emocje po zremisowanym 45-45 meczu żużlowców Stali z OK Bedmet Kolejarzem Opole z pewnością już nieco opadły, ale przy Hetmańskiej wciąż da się odczuć spory niedosyt…
– Jeśli chodzi o wynik, to na pewno tak. Złożyło się na niego bardzo wiele czynników, jak chociażby tor, który nie był taki, jak podczas treningów. To jednak nie jest żadne usprawiedliwienie, ale to też jest jedna z tych różnic. Mieliśmy również pecha, bo „padły prądy” w motocyklu Jacoba Thorssella, a najlepsze silniki stracili Rafał Karczmarz i Peter Kildemand. No i oczywiście największa nasza strata to Mateusz Majcher.
– No właśnie, co z Mateuszem? Jak długo potrwa jego przerwa w startach?
– Na tę chwilę zapowiada się na 4 – 6 tygodni przerwy. Tutaj najważniejsze jest zdrowie zawodnika, zresztą tak, jak zawsze. I na pewno nie będziemy naciskać na niego, by szybko wrócił na tor. Najważniejsze jest to, by Mateusz był cały i zdrowy jako człowiek, a dopiero później będziemy patrzeć na to, by jeździł. Mogę powiedzieć, że już w poniedziałek czyli dzień po wypadku był w klubie, jest uśmiechnięty, tak więc nie jest źle.
POLECAMY: Indywidualne mistrzostwa Polski na żużlu w Rzeszowie [ZDJĘCIA]
Jednak tak jak mówiłem i jeszcze raz powtórzę – musi być w pełni sprawny, by startować w zawodach. Mieliśmy już w tym sezonie sytuację w Rawiczu, gdzie pojechał, bo zgłaszał nam, że jest wszystko OK. Potem się okazało, że na ciężkim torze odnowiła mu się kontuzja z Tarnowa. Dlatego też nie chcemy drugi raz ryzykować.
Transferów młodzieżowców na razie nie będzie
– Wobec kontuzji Mateusza Majchera, zostajecie tak na dobrą sprawię z jednym polskim juniorem, Bartoszem Curzytkiem. Czy w związku z tym planujecie może jakieś transfery krajowych młodzieżowców?
– Jest jeszcze Konrad Mikłoś…
– Ale to z pewnością nie jest poziom Mateusza Majchera…
– Na pewno będzie różnica, ale młodzi zawodnicy mają to do siebie, że rozjeżdżają się w trakcie trwania sezonu. Zatem na pewno nie skreślamy ani jego, ani Bartka. To są zawodnicy, którzy cały czas pracują na treningach.
Rynek młodzieżowców jest mocno przetrzebiony, a my na obecną chwilę nie planujemy żadnych transferów, bo mamy dwóch krajowych młodzieżowców. Może będzie też tak, że ktoś jeszcze zda licencję, ale na razie to jest bardziej melodia przyszłości, niż obecnego sezonu.
Pieszczek to kawał zawodnika
– Wróćmy zatem do innego ostatniego transferu, mam tu na myśli Krystiana Pieszczka. Mecz z Opolem zaczął słabo, ale potem z biegu na bieg spisywał się coraz lepiej, co pokazuje, że to był trafiony transfer…
– Krystian Pieszczek to jest kawał zawodnika. To zawodnik I-ligowy, który obecnie startuje w II lidze. Dlatego myślę, że to jest naprawdę duży transfer. Gdy czytałem te wszystkie komentarze, to wg nich kibice na razie nie doceniają tego ruchu. Jednak pozwoli on nam po prostu optymalnie wykorzystać wszystkie aspekty taktyczne ze względu na to, że jest to polski zawodnik. Lepiej mieć jednego Polaka w odwodzie, niż dwóch zagranicznych, którzy mogliby zamienić któregoś z liderów, ale też tylko zagranicznego.
PRZECZYTAJ TEŻ: Rafał Kalisz, prezes Stali Rzeszów: ponad milion zł premii za awans
A wracając jeszcze do niedzielnego meczu, to proszę zobaczyć, że zawodnicy, którzy już od dawna trenują na naszym torze, poszli w złą stronę z ustawieniami, a Krystian poszedł w drugą. Rozmawiali o tym, Krystian zaryzykował i jako jedyny miał tendencję zwyżkową. Dobrze odczytywał warunki, ze względu na to, że tu dużo nie trenował.
To jest też dla nas nauczka na przyszłość, znak, jak mamy się zachować podczas następnych meczów domowych. To była kolejna lekcja, bo przecież każdy mecz jest jakąś tam lekcją. Jest 12 takich lekcji w fazie zasadniczej. Dobrze się stało, że nie przegraliśmy tego meczu, tylko go zremisowaliśmy. Całe szczęście, że też mamy praktycznie w najszybszym możliwym terminie (18 czerwca) rewanż w Opolu, gdzie pojedziemy po zwycięstwo.
Mam dwóch faworytów, Stal to jest trzecia siła
– Pierwszą rundę fazy zasadniczej w wykonaniu Texom Stali Rzeszów mimo wszystko można chyba zapisać na plus…
– Stać nas na zwycięstwo w każdym meczu. Czasami są te okoliczności sprzyjające, a czasami nie. Proszę zobaczyć choćby niedzielny mecz Lokomotivu Daugavpils z Polonią Piła. Lokomotiv wygrywał cały mecz, a skończył się on remisem. Ja tylko zauważę jedną kwestię – Rzeszowowi nigdy nie udało się wygrać w Daugavpils, a Polonia która do tego meczu była ostatnia w lidze, pojechała tam i zremisowała. To pokazuje, że w tej lidze każdy może się postawić każdemu.
– Texom Stal wciąż jednak wydaje się być jednym z faworytów do awansu…
– Słowo faworyt to jest duże słowo…
– Jakbym słyszał menedżera, Pawła Piskorza. Nie lubicie najwyraźniej tego określenia w Rzeszowie?
– To nie chodzi o to, że nie lubimy. Dla mnie faworytem jest cały czas Start Gniezno. Wprawdzie prezentuje się on obecnie nieco poniżej oczekiwań, ale to są takie drobne potknięcia, jakieś tam ich drobne niejasności w klubie. Ale to są wciąż mocni zawodnicy, którzy mają sprecyzowany, konkretny cel, o który jadą.
Na dużego faworyta ligi wyrasta Opole, ze względu na to, że trzech jego zawodników ma sezon życia. Mam tu na myśli Adama Ellisa, Roberta Chmiela i Oskara Polisa, który na bardzo wysokim poziomie jechał już w ostatnich sezonach, a ten ma wyśmienity. Taki II-ligowy TOP. Myślę, że to jest jego ostatni sezon w II lidze i w przyszłym pójdzie wyżej. To są faworyci. My jesteśmy jako ta trzecia siła, a dojdzie do tego jeszcze jakaś czwarta i z tego stworzymy play-offy. Tak to się na razie po I rundzie układa.
Po to jedziemy w lidze, żeby ją wygrać
– A w play-offach zacznie się jazda na całego…
– Dokładnie. Nie ważne czy wejdziemy do nich z 1. czy z 4. miejsca, bo tam wszystko zaczyna się odnowa. Nie ważne czy pojedziemy najpierw na wyjazd czy pierwszy mecz będziemy mieć u siebie. Oczywiście, każdy chciałby świętować 7 października awans na stadionie w Rzeszowie, ale spokojnie. Na tę chwilę najważniejsze jest, aby znaleźć się w tej czwórce.
– Apetyty na awans w Rzeszowie wciąż są jednak ogromne…
– Chęć awansu jest zawsze, bo po to jedziemy w lidze, żeby ją wygrać. Zmieniliśmy sobie jednak ostatnio filozofię. W tamtym roku było tak, że jak jechaliśmy na wyjeździe, to celem było te 42-43 punkty, w dwumeczu zdobycie bonusa i wtedy jest super. W tym roku jest inaczej i każdy mecz jedziemy z takim nastawieniem, żeby wygrać. I tak będzie też w najbliższym spotkaniu, w którym zmierzymy się z faworytem z Opola. My nie patrzymy na to, że Kolejarz jest na 1. miejscu w tabeli albo że któryś z jego zawodników ma wyższą średnią biegopunktową. Jedziemy tam po korzystny dla nas wynik, a takim jedynym będzie nasze zwycięstwo.