Obecnie Centrum Medyczne Medyk zatrudnia ponad 1500 pracowników w 35 placówkach podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) i gabinetach specjalistycznych. Ma 35 punktów pobrań, 5 przychodni rehabilitacyjnych, 5 przychodni medycyny pracy, 5 gabinetów stomatologicznych, 2 stacje dializ, IP CLINIQ Instytut Piękna z chirurgią plastyczną i kosmetologią. A wszystko zaczęło się od… gabinetu po teściu i kupionym – za dolary zarobione na czarno w USA – aparacie USG.
Tylko w tym roku, CM Medyk zrealizował ok. 300 akcji profilaktycznych. W bazie danych zapisanych ma 1 mln 100 tys. pacjentów, którzy korzystali z jego usług. Gdy wybuchła wojna na Ukrainie pomogli dziesiątkom tysięcy uchodźców, przede wszystkim matkom z dziećmi, dając dach nad głową i lecząc.
Profilaktyka, profilaktyka…
Pod opieką lekarzy rodzinnych mają blisko 70 tys. pacjentów. W ramach programu Profilaktyka 40 Plus przebadali ok. 200 tys. pacjentów. W ramach bezpłatnej mammografii przebadali ponad 40 tys. kobiet. Nauczyli udzielać pierwszej pomocy blisko 200 tys. osób, podczas kursów, szkoleń, spotkań, akcji profilaktycznych, pikników itd.
W akcji Stop Cukrzycy na Podkarpaciu wzięło udział ponad 16 tys. pacjentów. Za nimi 22 edycje Dnia Serca (od 22 lat). Zrealizowali 9 edycji (9 lat) programu „Przeszczep szansą na drugie życie”. Przekazywali defibrylarty różnym instytucjom. Przez kilka lat realizowali również program „Życie po zawale”. Inne programy, które realizowali, to profilaktyka raka jajnika, profilaktyka raka skóry, profilaktyka raka jelita grubego. Aktualnie rozpoczęli akcję „Goodbye HPV”, czyli kampanię zachęcającą do szczepień przeciw wirusowi HPV.
– Po to by za kilka/kilkanaście lat kobiety przestały umierać na raka szyjki macicy zostawiając w żałobie dzieci czy wnuki. Jesteśmy też jedną z kilku jednostek w Polsce, które rozpoczęły pilotażowy program „Recepta na ruch”. W wielu programach jesteśmy liderami, jeśli chodzi o przebadanych pacjentów przez pojedynczy podmiot medyczny w skali kraju. Dzięki tym działaniom niezliczona liczba pacjentów skorzystała z badań profilaktycznych, wielu zostało skierowanych na pogłębioną diagnostykę. Wykryte wcześniej zmiany/choroby, pozwoliły na podjęcie skutecznego leczenia – wylicza lek. med. Stanisław Mazur, specjalista kardiologii i chorób wewnętrznych, prezes CM Medyk.
Wszystko zaczęło się od aparatu USG przywiezionego z USA
Po ukończeniu studiów medycznych (nieplanowanych zresztą) Stanisław Mazur zaczął pracę w Szpitalu Wojewódzkim nr 1 w Rzeszowie. Był początek lat 80. Jak wspominał w rozmowie z Super Nowościami jako lekarz stażysta zarabiał miesięcznie równowartość ok. 20 dolarów. Gdy więc zdarzyła się okazja wyjazdu do USA, skorzystał z niej. Był 1987 rok. Wizę dostał na pół roku.
W Polsce została żona z małym dzieckiem. Kolejne było w drodze. Miał zamiar wrócić na chrzest pierworodnego…
– Dostałem bardzo dobrą pracę. Zostałem portierem w luksusowym apartamentowcu należącym do rodziny Trumpów – wspominał.
To praca u nich spowodowała, że zrozumiał co jest kluczem sukcesu. – To stworzenie zgranego zespołu, rodzinno-przyjacielskiego. Oni to potrafili – mówił.
Jak większość Polaków wyjeżdżających do pracy w USA, Stanisław Mazur chciał przywieźć ze Stanów jak najwięcej pieniędzy. Pracował więc jednocześnie w kilku miejscach: po pracy w apartamentowcu szedł do sklepu i układał towar na półkach. Dorabiał też w przychodni Greenpoint Medical Center, prowadzonej przez lekarza z Polski. Tu nawet przyjmował pacjentów, ale każdą wypisaną przez niego receptę weryfikował właściciel. Gdy wrócił do Polski, kupił czerwonego poloneza i… aparat USG.
– To był pierwszy prywatny aparat USG w Rzeszowie i prawdopodobnie pierwszy na Podkarpaciu – mówił.
Po powrocie z saksów wrócił do szpitala na Szopena, zrobił specjalizację z chorób wewnętrznych i kardiologii. Zaliczył stypendium naukowe w Hamburgu i Filadelfii.
Profilaktyka to konik doktora Mazura
W Rzeszowie otworzył gabinet lekarski z kupionym aparatem USG. Został jednym z prekursorów prywatnej służby zdrowia w Rzeszowie. Zatrudnił kilku lekarzy. Był rok 1989 r. Z czasem współpracownicy odchodzili, zakładali własne niepubliczne ZOZ-y. A Medyk rozszerzał działalność. Gdy pojawiły się kontrakty na podstawową opiekę zdrowotną z NFZ, Medyk je podpisał. Później firma Medyk zajęła się badaniami okresowymi.
Rozwój Medyka wiązał się z kolejnymi inwestycjami. W stacje dializ, kolejne przychodnie medycyny pracy. Badania profilaktyczne, wczesne wykrywanie cukrzycy, nowotworów to konik doktora Mazura.
– Cieszę się z rozwoju firmy, ale najbardziej jestem dumny z udziału Medyka w działaniach prozdrowotnych, edukacyjnych, prospołecznych. Jesteśmy prywatną placówką, ale pod tym względem jesteśmy rekordzistami Polski – mówi.
Udało mu się to o czym marzył
W zarządzie spółki jest Stanisław Mazur, jego żona i dzieci. Ich związek z Medykiem to nie tylko udział w zarządzaniu. W firmie pracuje jego żona Jolanta, syn Michał, bliźniaczki Ewa i Marysia, jej mąż. Jedynie drugi syn Jan, ten na którego chrzest ojciec nie zdążył wrócić, nie jest bezpośrednio związany z firmą ojca. Jest architektem.
Stanisław Mazur przyznaje, że od lat marzył o stworzeniu w Rzeszowie prywatnego szpitala. Nie wykorzystał okazji, jaka się nadarzyła, a jego pomysł podchwycili inni. Ale marzenia o szpitalu nie umarły. Stworzy placówkę spełniającą takie wymagania w budynku przy ulicy Rejtana w Rzeszowie. W 2015 roku NFZ ogłosił, że nie będzie nowych konkursów, a bank wstrzymał kredyt.
– Trzeba było więc znaleźć nowy pomysł na biznes. Wtedy okazało się, jaką siłą jest rodzina – wspomina.
W trakcie rodzinnych dyskusji padł pomysł, żeby stworzyć klinikę łączącą kosmetologię, medycynę estetyczną i chirurgię plastyczną. O tym, że jest to nisza, w której można osiągnąć sukces, świadczyło zainteresowanie zabiegami wykonywanymi przez dermatologów w Medyku na Szopena. W 2017 roku uruchomiono Instytut Piękna IP Cliniq. Placówka ma blok operacyjny, w którym wykonywane są coraz bardziej skomplikowane zabiegi chirurgii plastycznej.
Doktor Mazur uważa, że dopiął swego. Udało mu się stworzyć rodzinno-przyjacielski deal. Tradycją stały się np. firmowe wigilie, na które co roku przychodzi kilkaset osób.