Lawina, która 28 stycznia zeszła z rejonu Kondrackiej Przełęczy w Tatrach, porwała siedem osób. Do szpitala w Krakowie trafił 28-latek z gminy Fredropol pod Przemyślem. Jego życia nie udało się uratować.
Jak podaje na swojej stronie TOPR, dwie z siedmiu osób, zostały zasypane, z czego jedna osoba (kobieta) została zasypana tylko częściowo. Odkopano ją bez urazów jeszcze zanim ratownicy dotarli na lawinisko.
Druga z zasypanych osób (mężczyzna), została znaleziona dopiero przez psa lawinowego, po ok. dwóch godzinach od zejścia lawiny. Był to 28-latek z Fredropolu, który pomimo zaawansowanych zabiegów medycznych jeszcze na lawinisku, niestety zmarł w szpitalu w Krakowie.
W akcję ratunkową zaangażowanych było 40 ratowników TOPR!
Złamano wszelkie zasady bezpieczeństwa
Opisując to tragiczne zdarzenie ratownicy TOPR podnoszą kilka kwestii.
Po pierwsze: turyści, którzy tego dnia podchodzili w rejonie Przełęczy Kondrackiej zlekceważyli elementarne zasady, związane z planowaniem i wyborem trasy podejścia! Zrobili to pomimo zwracania uwagi niektórym z nich, przez ratownika, który akurat przebywał w rejonie schroniska na Polanie Kondratowej!
Po drugie: są absolutnie oburzeni faktem, że przypadkowi świadkowie zdarzenia przeszkadzali ratownikom w poszukiwaniach. W jaki sposób? Schodząc z Przełęczy Kondrackiej w momencie prowadzenia działań ratunkowych i nagrywając telefonami, stwarzali realne zagrożenie zejścia lawiny wtórnej na pracujących ratowników.
Po trzecie: niektóre z tych osób podzieliły się nagraniami w mediach społecznościowych, stwarzając u potencjalnych odbiorców złudne wrażenie doświadczenia górskiego! Prosimy nie naśladować tych zachowań!
Minęło tylko dwa dni…
We wtorek, ok. godz 10.30 do centrali TOPR spłynęło zgłoszenie od dwóch narciarzy skiturowych, że z Miedzianego, na stronę Wielkiego Stawu, spadła lawina deskowa, porywając idącego przed nimi, samotnego turystę. W kilku lotach śmigłowiec przetransportował na miejsce 20 ratowników oraz dwa psy lawinowe. Na miejscu okazało się, że porwany przez lawinę turysta, został „cudem” wyrzucony poza główny nurt spadających mas śniegu.
Następnie, z niewielkimi obrażeniami przetransportowano go do Zakopanego. Pozostali na miejscu ratownicy rutynowo przeszukali lawinisko przy pomocy detektora LVS, systemu Recco, psów lawinowych oraz sondując masy śniegu. Po czym wrócili do Zakopanego. Obryw sięgał miejscami dwóch metrów wysokości, a lawina została uruchomiona przez turystę w miejscu gdzie stok nachylony jest 42 stopnie!!! Jest to kolejny w ostatnich dniach wypadek, który nie powinien mieć miejsca!!! Turysta może mówić o ogromnym szczęściu! – piszą ratownicy.