
- air jordan 4 military blue 2024
- IetpShops , clima adidas performance adizero prime green screen , clima adidas performance adizero prime green screen 'Home' and 'Away'
Kolejne echa sprawy zmarłej w drodze do szpitala 32-letniej Justyny Karaś. Kobieta miała za długo czekać na transport do Rzeszowa, co zdaniem rodziny mogło mieć wpływ na jej nagłą śmierć. Dyrektor ZOZ w Dębicy musiał z sytuacji tłumaczyć się na Radzie Powiatu Dębickiego. Nie zabrakło pytań o… jego milczenie w mediach. – Mamy ir jordan 4 military blue 202 związane usta tajemnicą lekarską – tłumaczył Przemysław Wojtys, dyrektor ZOZ.
Justyna Karaś 24 stycznia 2023 roku źle się poczuła, skarżyła się ból w klatce piersiowej. Wezwano karetkę, która zawiozła ją do SOR w Szpitalu Powiatowym w Dębicy. O godz. 21 wykonano kobiecie tomografię komputerową. Wykryto rozwarstwienie tętniaka w tętnicy głównej. Dopiero o północy zdecydowano, że kobieta zostanie przewieziona do Kliniki Kardiochirurgicznej w Rzeszowie.
Niestety Justyna tam nie dotarła. W połowie drogi jej stan się pogorszył i zespół ratowników podjął decyzję o zjechaniu z trasy do szpitala w Sędziszowie Małopolskim. Tam o godz. 1 w nocy kobieta zmarła.
Rodzina nie może się pogodzić ze śmiercią pani Justyny. O pomoc w dojściu do prawdy poprosiła posła Pawła Poncyljusza, która pojawił się na pikiecie protestacyjnej pod starostwem w Dębicy. Wystosował też kontrolę poselską w tej sprawie.
Śmierć Justyny Karaś. Dyrektor szpitala w Dębicy tłumaczy się na radzie
Temat śmierci pani Justyny był jednym z pierwszych poruszonych na marcowej Radzie Powiatu Dębickiego. Radny Krzysztof Lipczyński, pytał: – Dlaczego nie użyto śmigłowca? Czy przez 6 godzin, kiedy kobieta przebywała na SORze i czy to prawda, że nie udzielono jej pomocy? Czy tak długo czekała, bo dyżurujący lekarz nie miał odpowiedniej pieczątki?
Dyrektor Zakładu Opieki Zdrowotnej w Dębicy zaprzeczył, że będąc przez kilka godzin pani Justyna nie otrzymała pomocy oraz że nie wyjechała z dębickiego szpitala, bo nie było lekarza z odpowiednią pieczątką.
– Liczba lekarzy na oddziale była odpowiednia w stosunku do wymagań NFZ – mówił Przemysław Wojtys, dyr. ZOZ w Dębicy.
Tłumaczył, że transport lotniczy w godzinach nocnych jest utrudniony, i według dyrektora, trwałby dłużej, niż przejazd samochodu do Rzeszowa autostradą. – Dlatego nie użyto śmigłowca – twierdził.
Krzysztof Lipczyński: Czy wy coś ukrywacie?
Padło też pytanie, dlaczego dyrektor nie komentował sprawy dla dziennikarzy.
– Chciałbym również zapytać, czy milczenie i brak reakcji na doniesienia medialne powoduje odczucia, że coś jest ukrywane? – pytał radny Krzysztof Lipczyński.
Dyrektor Wojtys starał się powoływać na tajemnicę lekarską i postępowanie Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie.
– Takie odczucia mogą występować, ale to jest temat tajemnicy leczenia i dodatkowo postępowania prokuratorskiego. W związku z tym mamy trochę związane ręce, a właściwie usta i nie możemy powiedzieć wielu rzeczy, które nawet chcielibyśmy powiedzieć, ale nie możemy bez narażenia się na odpowiedzialność – tłumaczył dyrektor dębickiego szpitala swoją decyzję o milczeniu w mediach.
Przypomnijmy, że dyrekcja zdecydowała się na wydanie oświadczenia, w którym apelowała, aby nie nazywać dębickich lekarzy „mordercami”.

Co z kontrolą w szpitalu w Dębicy?
Pytano też o wyniki wewnętrznej kontroli w dębickim szpitalu.
– Była wykonana przez zespół powołany w tej kwestii. Wnioski pokontrolne są takie, że procedury zostały dokonane i przebieg był prawidłowy. Nie zostanie to upublicznione, bo w tym protokole znajduje się dużo informacji objętych tajemnicą leczenia – przekonywał dyrektor.
O kontrolę w szpitalu pytany był także starosta dębicki.
– To temat dramatyczny, który dotyczy śmierci młodej osoby i jej konsekwencje, związane z rodziną jest niewątpliwie czymś, co wydaje się zupełnie bezsensowne niepotrzebne – powiedział Piotr Chęciek, starosta Powiatu Dębickiego, który nadzoruje placówkę medyczną. – Ne dzieje się tak, że ludzie umierają bez powodu. Nie jestem lekarzem, więc tego powodu na dziś nie znam. Pojawia się informacja w przestrzeni publicznej, cześć ludzi ją kolportuje. Mnie zastanawia, skąd posiada tę wiedzę, ta część, która tak ochoczo wypowiada się o śmierci tej młodej osoby? – pytał.
– Prokuratura w tej chwili prowadzi posterowanie i droga do tego, aby wyjaśnić przyczynę zgonu jest bardzo daleka. Jako starosta powiatu, mam takie same możliwości i uprawienia do zasięgania informacji o stanie zdrowia tej osoby, jak i państwo – przekonywał.
I dodał, że kilkakrotnie spotkał się z mężem pani Justyny, Krzysztofem, który jest upoważniony do wyglądu w dokumentację medyczną swojej żony. Starosta widział wyniki kontroli, choć podkreślił, że wiele informacji w tym dokumencie było zamazanych. Wnioski są zbieżne z tymi, które przedstawił dyr. ZOZ-u. Starosta zaznaczył, ze śledztwo prokuratury nie obejmuje wyłącznie sytuacji 32-latki, ale wszystkich osób przebywających 24 stycznia na SOR-ze, także lekarzy czy ratowników.
– Karetka, która przyjechała po panią Justynę, przyjechała owszem z Dębicy, ale była dysponowana przez Mielec, więc nie ma nic wspólnego ze Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym.
Medialny lincz na szpitalu
Radny Paweł Jarosz stwierdził górnolotnie, że na dębickim szpitalu dokonano Luxury Online Shop | High-End Designer Fashion Store Shopping „linczu medialnego”.
– To negatywnie rzutowało na placówkę, za którą jesteśmy po części odpowiedzialni – zauważył.
– Myślę, że powinniśmy reagować na wszystkie doniesienia związane ze szpitalem – stwierdził Daniel Wójcik, zastępca przewodniczącego komisji rewizyjnej. – Trzeba je na bieżąco wyjaśniać i dementować w odpowiedni sposób, aby poziom tego reagowania się poprawiał. I aby to, co trafia do mediów, było jak najbardziej rzetelne – apelował radny.
I dodał, aby przy kontroli prowadzonej przez NFZ i przy śledztwie prokuratorskiej szpital z nimi współpracował.
– Mam nadzieję, że jak najszybciej doczekamy się finału tej sprawy, abyśmy dowiedzieli się jak było naprawdę – dodał.