– Ostatnie minuty Moniki, to była świadomość zbliżającej się śmierci w postaci Arkadiusza M. – powiedział wczoraj tuż po ogłoszeniu wyroku sędzia Sądu Okręgowego Andrzej Borek, który skazał wczoraj mężczyznę na dożywocie za brutalne zabójstwo w grudniowy poranek 2021 r.
Tragedia wydarzyła się 10 grudnia 2021 roku przy ul. Czudeckiej w Rzeszowie. To wtedy nad ranem Arkadiusz M. przyszedł do swojej byłej dziewczyny. Wybuchła awantura, po której kobieta wyszła z domu. Jej były ukochany wyszedł za nią i zaatakował ją nożem kuchennym, który zabrał z domu.
Cios powtórzył 11 razy. Nóż był dobrze widoczny, bo widziała go sąsiadka z trzeciego pietra. Sąsiedzi usłyszeli jak Monika woła o pomoc, ale było już za późno, aby uratować jej życie. Arkadiusz po morderstwie porzucił narzędzie zbrodni i zaczął uciekać samochodem należącym do swojej ofiary, powodując kolizje drogowe oraz uszkadzając ogrodzenie posesji. Auto w końcu porzucił. Policja złapała go jeszcze tego samego dnia przy ul. Krakowskiej.
Prokuratura oskarżyła mężczyznę o zabójstwo. We wtorek w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie zapadł wyrok w tej sprawie. Prokuratur Paweł Sitarz wnosił o dożywocie, obrona o łagodny wymiar kary. Oskarżony, choć przyznał się do winy, twierdził, że nie chciał śmierci byłej dziewczyny.
Do końca życia za kratami
Sędzia Andrzej Borek orzekł dożywocie.
– Czy oskarżony mógł nie dokonać tego czynu? Oczywiście, że tak. Miał do pokonania kawałek drogi. Miał on wystarczająco dużo czasu, aby od swojego zamiaru odstąpić. Co więcej, mógł to zrobić w momencie, kiedy Monika zaczęła krzyczeć „Ratunku! Pomocy!” – mówił sędzia w ustnym uzasadnieniu.
– Wyszedł za nią. Szedł wolno, potem coraz szybciej, doganiając ją i zadając jej 12 ciosów. Można śmiało powiedzieć, że ostatnie minuty Moniki, to była świadomość zbliżającej się śmierci w postaci Arkadiusza M. – uważa sędzia.
Zwracał też uwagę na precyzję zadawanych ciosów oraz miejsca, w które uderzał.
– Powszechnie wiadomo, że rana w okolicy klatki piersiowej może spowodować śmierć – dodał sędzia Andrzej Borek.
Zachowanie oskarżonego sędzia nazwał „karygodnym i brutalnym, z pełną premedytacją”.
– Mężczyzna tłumaczył, że popił tabletkę alkoholem i przez to „wstąpił w niego diabeł”. Zwykłych leków, a co dopiero psychotropowych, nie powinno się popijać alkoholem. Pomijając już kwestie nadużywania – powiedział sędzia Borek. – Mimo to biegli nie znaleźli podstaw, aby obniżyć pana poczytalność. Pan świadomie zażył ten lek i wypił ten alkohol – podkreślił.
Arkadiusz M. przyznał się do winy
Arkadiusz M. wielokrotnie przyznał się do winy i przepraszał.
– Jednocześnie zrzuca on winę, a przynajmniej jej cześć na innych: na społeczeństwo, na siostrę, która się nie obudziła, bo jakby to zrobiła, to by go zatrzymała, a nawet na sąsiadów, że mogli zareagować – wymienia sędzia Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
Dla sądu ważne było też to, że mężczyzna dokonał zbrodni w warunkach recydywy.
– Pierwszy raz w zakładzie karnym znalazł się w 2004 r. Potem systematycznie znajdował się tam w kolejnych latach. W tym za czyny przeciwko wolności seksualnej. Łącznie był pan 9 lat w zakładzie karnym i opuścił jego mury 11 lutego 2021 r., a już 10 grudnia tego samego roku już tam wrócił. Dosłownie po kilku miesiącach – wyliczał sędzia.
Resocjalizacja w jego wypadku zawiodła i trzeba chronić przed nim społeczeństwo. Stąd tak wysoka kara.
Oskarżony twierdził także, że żył z Moniką dobrze i to ona prowokowała go do różnych sytuacji.
– Nie ma pół dowodu w tej sprawie, który wskazywałby, ze został pan przez Monikę sprowokowany – uzasadniał sędzia.
Według sądu, to oskarżony nadużywał obraźliwych słów w stosunku do Moniki. Na nagraniu dowodowym słychać też, że chce on coś zrobić pięścią mężczyźnie, z którym kobieta się spotykała.
– Pani Monika miała takie samo prawo do bycia z kimkolwiek innym, a nie z panem. Nie byliście związani niczym, poza umową dotycząca samochodu. Byliście ze sobą 3 miesiące, do września. Co was rozdzieliło? Może właśnie pana zachowanie – powiedział zwracając się do oskarżonego.
– To, że miała ewentualnie jakieś problemy, że wcześniej się rozwiodła z mężem, w żadnym razie nie może działać na pana korzyść – podkreślał sędzia. – Nikt pana nie atakował, nie było to też zdarzenie nagłe, że kobieta przyszła i pana sprowokowała. I w tej reakcji bezmyślnie zaatakował ją raz nożem – argumentował.
Arkadiusz M wyroku wysłuchał spokojnie, patrząc cały czas na sędziego. Wyrok nie jest prawomocny. Mężczyźnie przysługuje odwołanie od decyzji sądu.