REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

niedz. 24 listopada 2024

Afera banku w Grębowie. Marian R.: przywieźli mi wnioski na milionowe kredyty

Rozprawa w tarnobrzeskim sądzie
85-letni Marian R., przewodniczący Rady Nadzorczej Banku Spółdzielczego w Grębowie, mimo wieku i stanu zdrowia, odpowiedział szczegółowo na zadane mu przez sąd pytania. (Fot. Małgorzata Rokoszewska)

Przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu został we wtorek przesłuchany były Przewodniczący Rady Nadzorczej Banku Spółdzielczego w Grębowie. 85-letni Marian R. przyznał, że jego zaufanie do prezes Janiny K. było tak ogromne, że nawet gdy sfałszowano jego podpis, aby wyłudzić horrendalne kredyty dla niej, jej męża i synów, nikomu tego nie zgłosił.

Sędzia Maciej Olechowski ze względu na wiek i stan zdrowia oskarżonego zezwolił, aby zeznawał on na siedząco i to z miejsca przygotowanego specjalnie dla niego tuż przy stole sędziowskim. Tak, aby mężczyzna słyszał, o co sędzia go pyta i by mógł odnieść się do odczytanych mu zeznań z okresu przygotowawczego do procesu.

Marian R.: nie znałem się na księgowości

Marian R. pełnił funkcję Przewodniczącego Rady Nadzorczej Banku Spółdzielczego przed trzy kadencje. Łącznie przez 12 lat. Zapytany przez sędziego jak się w niej znalazł i czy ma wykształcenie bankowe, odpowiedział, że ze względu na pełnione wcześniej funkcje społeczne jako radnego, a także prezesa OSP w Wydrzy i prezesa OSM gminnego w Grębowie cieszył się po prostu dużym zaufaniem. I na zebraniu wiejskim członków Banku Spółdzielczego wybrano go najpierw jako delegata. A następnie ci wśród siebie wskazali go na przewodniczącego.

– Nie bałem podjąć tej funkcji, bo byłem takim społecznikiem. Miałem obycie i miałem takie poczucie, że dam radę. Nie znałem się na księgowości. Ja się tej funkcji uczyłem z podręcznika dla rad nadzorczych. Nie zapoznawałem się z Prawem Bankowym, ani rozporządzeniem unijnym w sprawie wymogów ostrożności dla inwestycji kredytowych i firm inwestycyjnych. Ja miałem obowiązek oglądu ogólnego banku i jego działalności w środowisku. Np. dbania o to, aby w okolicy działały punkty kasowe – mówił Marian R.

Nie wiedziałem, że mogę powołać swojego rewidenta

Z szeregu pytań zadanych oskarżonemu przez sędziego Macieja Olechowskiego wynika, że mężczyzna pełnił funkcję w oparciu o ogromny kredyt zaufania dla prezes banku Janiny K. oraz pozostałych członków zarządu. W stu procentach ufał przedstawianym mu bilansom i wynikom kontroli rewidentów. Jego zaufanie wzmacniały pochwały i nagrody, które otrzymywał zarząd m.in. od Związku Banków Spółdzielczych.

Mężczyzna przyznał, że Rada Nadzorcza dokonywała wyrywkowych kontroli kredytów i warunków ich ustalania i nigdy nie budziły one wątpliwości. Nigdy też nie wykazały, że byłyby one brane na osoby nieżyjące lub fikcyjne.

– Ja nie wiedziałem, że mogłem powołać swojego rewidenta. Uważałem zresztą, że ważne jest, aby bank był dobrze odbierany na zewnątrz. I nie ma co szukać dziury w całym, skoro wszystko było dobrze, nic nie budziło moich zastrzeżeń.

Afera banku w Grębowie. Podrobione podpisy na horrendalne kredyty

Sędzia pytał Mariana R. o to, jak udzielne były kredyty pani prezes, innym członkom zarządu i ich bliskim. I jakie były przy tym procedury?

– Rada Nadzorcza udzielała kredytu członkom zarządu. Bliskim członkom zarządu zgodę na zaciągnięcie kredytu udzielała komisja kredytowa. Były takie wnioski o kredyty członków zarządu i one były rozpatrywane pozytywnie, jeśli były to kwoty spełniające warunki kredytowe. Ale czasem były też takie wnioski odrzucane – mówił starszy mężczyzna.

– Pamiętam sytuację z tymi ostatnimi kredytami. Janina K. i jej syn Krzysztof K. przyjechali do mnie do domu i przywieźli cztery wnioski kredytowe, abym je podpisał. To były kredyty na panią prezes, jej męża i jej dwóch synów. Łącznie były to kwoty milionowe, ogromne, horrendalne, około 19 mln zł. Zdębiałem jak je zobaczyłem i powiedziałem, że nie podpiszę. Oni wtedy wyszli i jak się potem dowiedziałem, pojechali do dwóch pozostałych pań z Rady Nadzorczej, aby one podpisały.

– Na tych wnioskach, które im pokazano, były podrobione moje podpisy i one myśląc, że ja wyraziłem zgodę, też się zgodziły. A to było podrobione i co zauważyłem czytając dokumenty to chodziło o kredyty, które już zostały zaciągnięte kilka tygodni wcześniej. Więc to było takie dorobienie dokumentów – mówił Marian R. – Ja wiedziałem, że maksymalny limit koncentracji środków banku to około 10 mln zł, więc wiedziałem, że te kredyty go znacznie przekraczają. Nie zrobiłem z tym nic, bo nie miałem świadomości tego wszystkiego.

Oskarżony przyznał, że gdy dowiedział się od podrobieniu swoich podpisów, zwołał zebranie Zarządu BS i członków Rady Nadzorczej. Było na nim sześć osób.

– Ja wtedy powiedziałem o całym tym zajściu i powiedziałem do Janiny K.: „Coś ty prezeska zrobiła?”. Ale ona wtedy powiedziała, że wszystko bierze na siebie. Że ona to spłaci i że to wszystko jest objęte tajemnicą i nie wolno o tym nikomu mówić.

Marian R.: ufałem pani prezes

– Nigdzie tego nie zgłosiłem. Dziś wiem, że powinienem był to zrobić, ale ja ufałem pani prezes. Mnie przez myśl nie przeszło, że tam się mogą dziać takie rzeczy, jak potem wyszły na jaw. Ja miałem świadomość, że jakbym zgłosił, to klienci przestraszyliby się, zaczęli wybierać pieniądze. I doszłoby do upadku banku, tak jak się potem stało. A ja tego nie chciałem, ja wierzyłem w uczciwość. Teraz wiem, że mnie wykorzystano, ale wtedy wierzyłem, że wszystko będzie dobrze – mówił Marian R.

– Docierały do mnie czasem także z zewnątrz informacje, że ktoś miał w banku pieniądze i mu zniknęły – kontynuował zeznania. – Odsyłałam wówczas zawsze takie osoby do pani prezes, a gdy po jakimś czasie pytałem je o te niezgodności, to mówiły mi, że „to była pomyłka i wszystko zostało wyjaśnione”. Ja się nie zastanawiałem, czy to się mylili ludzie, czy komputery. Ja miałem zaufanie do osób, które pracowały w tym banku.

Marian R. na koniec przesłuchania rozpłakał się. Nie krył, że jest poruszony tym, jak jego bierna postawa została wykorzystana przez współoskarżonych, którzy w pełni świadomie dopuszczali się przestępstw w grębowskim banku.

Udostępnij

FacebookTwitter

Super Nowości - Wolne Media!

Popularny dziennik w regionie. Znajdziesz tu najciekawsze, zawsze aktualne informacje z województwa podkarpackiego.

Reklama

@2024 – supernowosci24.pl Oficyna Wydawnicza „Press Media” ul. Wojska Polskiego 3 39-300 Mielec Super Nowości Wszelkie prawa zastrzeżone. All Rights Reserved. Polityka prywatności Regulamin