Klinika Chirurgii Dziecięcej w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 2 Rzeszowie pęka w szwach. Posiada 36 łóżek, ale dzieci na oddziale jest niemal drugie tyle. – Mamy 51 pacjentów. Pożyczamy łóżka z innych oddziałów: z pediatrii, neurologii dziecięcej, skąd tylko się da – potwierdza doktor Jerzy Machowski, szef kliniki i wojewódzki konsultant ds. chirurgii dziecięcej.
I przyznaje, że będzie jeszcze gorzej. Od 1 kwietnia oddział chirurgii dziecięcej w Szpitalu Wojewódzkim w Tarnobrzegu nie przyjmuje pacjentów. Radni sejmiku wojewódzkiego zgodzili się już na wykreślenie tego oddziału ze statutu szpitala. Powód? Problemy z zabezpieczeniem pełnej obsady lekarskiej.
Po likwidacji oddziału chirurgii dziecięcej w Tarnobrzegu, na Podkarpaciu pozostały tylko dwa oddziały tej specjalności:
- w Szpitalu Wojewódzkim w Przemyślu jest 15-łóżkowy oddział
- w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie, jest 36 łóżek.
Obecnie dzieci wymagające operacji w trybie pilnym są przyjmowane natychmiast. Niestety wydłuża się kolejka do zabiegów planowych. Pacjenci, u których trzeba zoperować np. przepukliny czy niezstąpione jądro, mają wyznaczane terminy za 6-8 miesięcy. Praktycznie więc dopiero w 2024 roku.
Chirurgów dziecięcych brakuje nie tylko na Podkarpaciu
Chirurgów dziecięcych brakuje nie tylko na Podkarpaciu, ale w całej Polsce. Zamknięcie grozi m.in. klinice Chirurgii Dziecięcej, Urologii Dziecięcej i Pediatrii szpitala będącego częścią Centrum Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Warszawie.
PRZECZYTAJ TEŻ: W szpitalu uniwersyteckim w Rzeszowie usunęli 100-kilogramową cystę
Niestety, podobnie jak w przypadku innych specjalności zabiegowych, także na chirurgii dziecięcej średnia wieku lekarzy jest dość wysoka (50-60 lat). Dziura pokoleniowa to efekt błędów popełnionych przez władze w poprzednich latach: nie tworzono wtedy miejsc specjalizacyjnych. Teraz z kolei najmłodsi lekarze nie chcą specjalizować w ciężkich specjalizacjach zabiegowych. Wybierają te, w których nie trzeba dyżurować, takie jak medycyna rodzinna, endokrynologia czy dermatologia, gdzie pacjenta przyjmuje się głównie w gabinecie. Albo specjalizacje diagnostyczne, np. radiologa, który opisując zdjęcia, nawet nie widzi pacjenta.
Oddziały chirurgii są zaniedbane. Brakuje sprzętu, a nawet opatrunków
Młodych lekarzy zniechęca jeszcze jedno: oddziały chirurgii to najbardziej zaniedbana część szpitali. Nie chodzi o łóżka czy sale pacjentów – te często wyremontowane są ze środków samorządu czy unijnych. Mowa o sprzęcie – nawet 15-letnim, nie zawsze działającym jak trzeba, braku nici czy specjalistycznych opatrunków.
TYLKO U NAS: Więcej zachorowań na boreliozę i kleszczowe zapalenie mózgu. Także na Podkarpaciu
Oddział chirurgiczny, należy do najmniej opłacalnych. Za procedury chirurgiczne NFZ płaci dużo mniej, niż kosztują one szpital. A tak być nie powinno!
Zgodnie z danymi Naczelnej Izby Lekarskiej 1 czerwca 2022 r. w Polsce było 9535 chirurgów ogólnych, z czego 8910 wykonujących zawód. Z tych 8910, specjalistami, z II stopniem specjalizacji czy ukończoną jednolitą specjalizacją, jest 6416 osób.