Ponad 26% rodziców i opiekunów dzieci zaplanowało na koniec sierpnia zakup art. szkolnych. Z kolei blisko 12% zostawi to na wrzesień. Pozostali klienci w większości już skompletowali wyprawki. Nie musieli czekać na najlepsze rabaty, bo lepiej im się powodzi. Do tego w te wakacje na ww. asortyment było o prawie 18% więcej promocji niż rok wcześniej. Z kolei ceny wzrosły o lekko ponad 6% rdr. To, jak podkreślają eksperci, jest mniejszą wartością, niż się spodziewano.
W dużej części konsumenci zawdzięczają to toczącej się na rynku wojnie cenowej wśród dyskontów. Do tego znawcy rynku dodają, że w najbliższych dniach będą tłumy w sklepach, ale mniejsze w porównaniu do poprzednich lat. Mimo to wciąż widać, że robinie tego typu zakupów Polacy odkładają niemal na ostatnią chwilę. Wiadomo też, że ostatecznie na powrocie dzieci do szkół najwięcej zyskają dyskonty i hipermarkety. Łącznie prawie 69% kupujących finalnie wybierze je na miejsca swoich zakupów.
Znowu na ostatnią chwilę
W lipcu 8,7% rodziców i opiekunów kupiło już wyprawki dla swoich pociech. 26,7% uczyniło to na początku sierpnia, a 21,6% zajęło się tym w połowie miesiąca. Na koniec sierpnia, zostawiło to 26,1% ankietowanych. W najbliższych dniach sklepy czeka więc szturm, choć może być on mniejszy niż w poprzednich latach. Tak wynika z raportu pt. „Idzie szkoła. Polacy na zakupach”, który powstał m.in. na podstawie sondażu przeprowadzonego wśród konsumentów odpowiedzialnych w swoich domach za zakupy, a także w wyniku analizy cen i promocji w sklepach.
– Im bliżej końca wakacji, tym chętniej sklepy robią promocje na art. szkolne. Polacy o tym pamiętają i z reguły zostawiają takie zakupy niemal na ostatnią chwilę. Widać jednak, że trochę zmieniła się dynamika planowania i robienia ich. W minionych latach największy boom przypadał dosłownie na sam koniec sierpnia. Dotyczył nawet 40% konsumentów. Teraz będzie inaczej. Polacy mniej intensywnie czekają na największe rabaty, bo poprawiła się ich sytuacja finansowa – komentuje Robert Biegaj z Grupy Offerista.
Jak zauważa dr Maria Andrzej Faliński ze Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego (SFDG), obecnie rodzice z większym spokojem podchodzą do tego typu zakupów.
– Ostatnio ugruntowała się opinia, że ceny przestały szybko i gwałtownie rosnąć. W sklepach oczywiście wciąż jest drogo, ale sytuacja jest dość stabilna. Oprócz tego sierpień to miesiąc uruchomienia wyprawek, premii kwartalnych oraz wyrównań w firmach i emeryturach itp. Dlatego przełom sierpnia i września to boom zakupowy – stwierdza dr Faliński.
Według raportu, z początkiem września planuje kupić art. szkolne 9,2% konsumentów, a 2,6% zamierza czekać nawet do połowy przyszłego miesiąca. Natomiast 5,1% klientów nie wie, kiedy tym się zajmie.
– Wyniki sondażu świadczą o tym, że łącznie blisko 12% rodziców chce zrobić zakupy w największych rynkowych promocjach, bo wówczas sklepy będą chciały się szybciej pozbyć sezonowego towaru – dodaje Robert Biegaj.
Wyższe ceny, ale więcej promocji
Raport uwzględnia też szacunki Hiper-Com Poland i UCE Research. Wynika z nich, że od 1 lipca br. do 15 sierpnia br. sieci handlowe zrobiły 6,8 tys. promocji na art. szkolne. Rok wcześniej było ich 5,8 tys. Zatem wzrost rdr. wynosi aż 17,9%. Dla porównania można wskazać, że w całym I półroczu 2024 roku ogólnie sieci handlowe zorganizowały o blisko 9% więcej promocji niż w analogicznym okresie ub.r.
– Widać, że tym razem sieci handlowe mocno poszły konsumentom na rękę, doprowadzając aż do dwucyfrowego skoku liczby promocji na art. szkolne w relacji rocznej. Dlatego też nie podrożały one tak, jak to wcześniej się zapowiadało. W dużej mierze wynika to z toczącej się od kilku miesięcy wojny cenowej między największymi dyskontami, ale nie tylko, bo akurat w tym przypadku do sprawy poważnie włączyły się również hipermarkety – tłumaczy Julita Pryzmont z Hiper-Com Poland.
Z kolei wstępny szacunek UCE Research wykazał, że ostatnio ceny art. szkolnych wzrosły o 6,2% rdr. W tym wypadku porównano wyniki zanotowane od 1 lipca do 18 sierpnia br. i w analogicznym okresie 2023 roku. Dotyczyło to 22 podstawowych kategorii i 59 najczęściej wybieranych przez konsumentów produktów. Łącznie zestawiono ze sobą ponad 12,1 tys. cen, w tym regularnych i promocyjnych. Jak zaznacza ekspert z Grupy Offerista, rok temu inflacja była praktycznie na szczycie. Dlatego podwyżka rdr. nie jest duża, ale faktycznie w sklepach jest drogo. I gdyby nie wojna cenowa na rynku, art. szkolne na pewno odnotowałyby dwucyfrowy wzrost.
– Skok cen art. szkolnych nieznacznie przewyższa ogólną inflację CPI, która w lipcu oraz w sierpniu wyniosła ok. 4% rdr. Rosną one zatem szybciej niż poziom cen ogółem, ale różnica jest nieznacząca. Przed końcem wakacji pojawia się wzmożony popyt na ww. produkty. Rodzice, którzy kupili je z dużym wyprzedzeniem, musieli liczyć się z wyższymi cenami. Zakładam, że teraz i we wrześniu pojawią się duże promocje, bo sieci handlowe będą chciały oczyścić magazyny. Myślę, że po uwzględnieniu tych zmian średni skok cen art. szkolnych uplasuje się dużo bliżej wskaźnika inflacji CPI niż w okresie od lipca do połowy sierpnia – przewiduje Marcin Luziński z Santander Bank Polska.
Dyskonty i hipermarkety znowu górą
Z deklaracji konsumentów wynika, że w tym roku 37,9% rodziców i opiekunów finalnie zrealizuje tego typu zakupy w dyskontach. Natomiast 30,8% kupujących postawi na hipermarkety.
– Jak widać, blisko 69% ww. osób kompletuje wyprawki w największych rynkowych formatach. I sieci z tych segmentów będą bić się o to, która z nich najwięcej zarobi. Przewagę procentową mają tutaj dyskonty, ale hipermarkety wcale od nich nie odstają – podkreśla Robert Biegaj.
Do tego dr Faliński dodaje, że w kategorii art. szkolnych dyskonty i hipermarkety są podobne cenowo.
– Dlatego mają zbliżone wyniki. Przewagą tych pierwszych jest ich ilość oraz bliskość, a drugich – większa oferta i obecność produktów premium – nieco droższych, ale wyróżniających się jakością i estetyką. Poza tym hipermarket to zazwyczaj jedna wycieczka zakupowa, a nie poszukiwania rozłożone w czasie. Przewaga ilościowa dyskontów powoduje, że są obecne nawet w najmniejszych miejscowościach, gdzie innych formatów jest mniej – wyjaśnia ekspert ze SFDG.
Do tego raportu wynika, że w supermarketach skompletuje wyprawkę szkolną 7,3% rodziców i opiekunów, w hurtowniach – 7,7%, a w okolicznych sklepach (w tym w specjalistycznych księgarniach) – 11,7%. – Te wyniki nie wyglądają imponująco w porównaniu do dyskontów i hipermarketów, ale trzeba też wyraźnie powiedzieć, że np. supermarkety nie przykładają zbytniej uwagi do ww. asortymentu. Niewielu rodziców robi tam przy okazji takie zakupy. Tak samo rzadko zaglądają oni specjalnie np. do księgarni po przybory szkolne – podsumowuje Robert Biegaj z Grupy Offerista.