
„Stadion przy Hetmańskiej do jeden wielki chlew! Krzesełka ubabrane są ptasimi odchodami i na taki obiekt wpuszcza się kibiców! Skandal i wstyd, a co najgorsze nie jest to pierwsza taka sytuacja” – zaalarmował nas nasz Czytelnik po piątkowym meczu piłki nożnej na Stadionie Miejskim „Stal” w Rzeszowie.
Problem gołębi, które zadomowiły się na krytej trybunie rzeszowskiego stadionu, a co za tym idzie ich odchodami, nie jest nowością. Miasto, które jest właścicielem obiektu, w przeszłości różnymi sposobami próbowało walczyć z tym problem. Jednak nie pomogły żadne próby wystraszenia ptaków. Gołębie jak były, tak są, a problemy z brudnymi krzesełkami ciągną się od kilku lat. Jednak w pierwszym tegorocznym meczu przy Hetmańskiej stan części trybuny wołał o pomstę do nieba.

– Wygląda na to, że miasto zapomniało o stadionie po ubiegłorocznych meczach. Szkoda, że w ratuszu jest tylu dyrektorów, specjalistów, a nie ma – za przeproszeniem – wciąć komu szmaty i umyć te krzesełka. To wstyd na całą Polskę, bo wieści o obsranych krzesełkach rozniosły się po całym kraju. Brakuje jeszcze tylko tego, żeby problemem zainteresował się sanepid i zamknął trybunę – to tylko jeden z wielu głosów rozżalonych kibiców piłkarskich.
Co na to miasto, które jest przecież właścicielem obiektu i bezpośrednio lub pośrednio powinno dbać o jego stan w tym czystość?

Szanowni Państwo,
Z głębokim ubolewaniem przyjmuję informacje o skandalicznym stanie Stadionu Miejskiego “Stal” podczas wczorajszego meczu Stali Rzeszów z Kotwicą Kołobrzeg. Fakt, że kibice zostali zmuszeni do korzystania z siedzeń zanieczyszczonych ptasimi odchodami, jest absolutnie niedopuszczalny i świadczy o rażących zaniedbaniach ze strony odpowiedzialnych służb miejskich.
Wczoraj w trybie pilnym odbyłem rozmowę z Dyrektorem Wydziału Sportu, by tego typu sytuacje nie miały już miejsca w przyszłości. Podjąłem już decyzję o przeprowadzeniu pilnej kontroli procedur związanych z utrzymaniem naszych obiektów sportowych. Wdrożymy natychmiastowe działania naprawcze, aby zapewnić, że podobne sytuacje nie powtórzą się w przyszłości – możemy przeczytać w wydanym jeszcze w sobotę oświadczeniu Marcina Deręgowskiego, wiceprezydenta Rzeszowa.
Jaki będzie skutek jego działań, przekonamy się już niebawem. W niczym nie zmienia to faktu, że do takiej sytuacji, jaka miała miejsce w piątek – a także wielokrotnie w przeszłości – w ogóle nie powinno dojść!
