O tym, że politycy PiS mają krótką pamięć powiedziano i napisano już wiele. Przede wszystkim dlatego, że kiedy stają przed komisjami śledczymi, to ogarnia ich taka amnezja, że zapominają nawet o tym, jak nazywają się ich najbliżsi kumple. Choć nie można też wykluczyć, że świadkowie ci po prostu wielkim wysiłkiem woli wymazali z pamięci wszelkie czyny, którymi nie chcą się teraz chwalić. Głównie w obawie o to, że obecna niecna władza może ich za to zapuszkować. I pewnie także z tej przyczyny odmawiali nawet złożenia przyrzeczenia, że będą mówić prawdę, przy czym wzorowali się na swym niezłomnym wodzu i prezesie.
Zachodziła jednak obawa, że niektórzy mogą zmięknąć i zacząć chlapać, więc pseudo Trybunał Konstytucyjny rychło wydał postanowienie, w którym żądał wstrzymania dalszej pracy komisji śledczej ds. Pagasusa. Mówią, że sygnał dała Nowogrodzka, bo tam ponoć już tylko udają gierojów, ale tak trzęsą portkami, że aż flagi falują. W tej sytuacji dzielnie zachował się b. rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak, który uznał, że TK ma rację, odmówił złożenia przyrzeczenia przed tą komisją, a kiedy go karcono, to wstał i z uśmieszkiem wyszedł z sali. Taki z niego Mikołaj i b. rzecznik praw dziecka, że można by nim raczej straszyć dzieci.
Tymczasem po długim życiu w ukryciu znów pojawił się przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr nomen omen Duda, który podczas rządów PiS milczał jak zaklęty. Wziął on udział w strajku rolników w Warszawie pod hasłem „Precz z Zielonym Ładem”, czyli tym, który wymyśliło PiS, a potem gorąco zachwalał go unijny komisarz wywodzący się z tej partii Janusz Wojciechowski. Wspomnieliśmy jednak na wstępie, że pisowcy mają krótką pamięć i dlatego nie o to tym razem nam chodzi. Otóż podczas tego strajku, w którym szła czołówka PiS i przedstawiała się jako „zwykli obywatele”, niesiono kukłę premiera Donalda Tuska zawieszoną na szubienicy, co jest już ewidentnym nawoływaniem do nienawiści i powinno podlegać karze. Więc mam pytanie do obecnych władz: kiedy właściwe organy rozpoczną w tej sprawie postępowanie?
Wiem, że organy ścigania mają pełne ręce roboty, bo nie łatwo naprawić w kilka miesięcy tysiące przekrętów dokonywanych przez władze PiS przez osiem lat ich rządów. Ale nie można też przymykać oczu na kolejne sabotaże wymierzone w Koalicję 15 Października i nasz kraj. W minionych ośmiu latach dopuszczano się poważnych nadużyć dosłownie w każdej dziedzinie, w tym także kultury. Bartłomiej Sienkiewicz, b. minister tego resortu ujawnił, że np. b. szef Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Radosław Śmigulski wydawał z kart służbowych kolosalne pieniądze m. in. na wizyty w Toy Room w Mumbaju oraz w… klubie nocnym Rasputin w Los Angeles, czyli po prostu w burdelu. Ku zadowoleniu licznych polskich filmowców szefa PISF zwolniono i sporządzono wobec niego wniosek do prokuratury. Ale czy słusznie? Bo może działał na zlecenie najwyższych władz PiS, by empirycznie sprawdził zasady panujące w super burdelu. Dzięki temu na posępny bajzel stworzony wtedy w naszym kraju można by przylepić profesjonalną etykietę.
A jeśli jesteśmy już przy kulturze, to dajmy jeszcze głos największej damie PiS Beacie Szydło, która nierzadko okrasza swe wypowiedzi układami choreograficznymi i zawsze twierdzi identycznie jak jej boss, że i tak za wszystko odpowiada Donald Tusk.
My zaś znamy tajny wpis, że Przekręty i Sabotaż, to jest w skrócie właśnie PiS.