Rozmowa z MARCINEM NOWAKIEM, kapitanem Texom Stali Rzeszów po pierwszym w tym roku treningu na torze przy ul. Hetmańskiej.
– Co sobie pomyślałeś, gdy menedżer zadzwonił i powiedział, że 24 lutego pierwszy trening w Rzeszowie? Że to przedwczesny prima aprilis?
– Nie, nie. Na takie tematy z menedżerem nigdy nie żartujemy (śmiech). Na temat żużla zawsze rozmawiamy poważnie, a na inne tematy rzecz jasna można pożartować. Ja mu dałem znać, że jestem gotowy, że mogę już wyjeżdżać na tor i już kręcę pierwsze kółka.
– Jeździłeś kiedykolwiek wcześniej o tej porze roku w Polsce?
– W lutym nigdy nie jeździłem na żużlu! Nie tylko w Polsce, ale w ogóle nigdzie – mówi Marcin Nowak, kapitan Texom Stali Rzeszów.
– Wrażenia zatem chyba bardzo fajne z tego wczesnego wyjazdu na tor…
– Oczywiście! Pierwsze dwa miesiące po zakończeniu sezonu gdzieś tam rzeczywiście człowiek odpoczywa. Jednak po tych dwóch miesiącach zaczyna się myślenie, że już pomału można by wsiadać na motocykl.
– Pierwszy trening z tego co widzę, to taka jazda na rozjeżdżenie się zimowej przerwie…
– Zdecydowanie. Można powiedzieć, że prawie pół roku nie siedzieliśmy na motocyklu, tak więc te pierwsze treningi raczej solo, w kółko. Później zobaczymy, jak kto będzie się czuł na motocyklu.
– Tej jazdy nie powinno Wam zabraknąć w najbliższych dniach, bowiem w Rzeszowie planowana są kolejne treningi…
– Sprawdzałem, jaką zapowiadają pogodę i myślę, że nic nie jest w stanie nam przeszkodzić, żeby najbliższe trzy treningi się odbyły.
– Jak zachowuje się tor po zimie?
– Super! Oczywiście, są jakieś tam niuanse, ale na warunki atmosferyczne nie mamy wpływu, więc cieszymy się z tego, co jest. Jest naprawdę ekstra, a na robienie tor pod nas mamy jeszcze kupę czasu.
– Tak więc nic, tylko jeździć i trenować!
– Dokładnie tak!