Rozmowa z MICHAŁEM DRYMAJŁO, prezesem H69 Speedway S.A., po sromotnej porażce 29-61 Texom Stali Rzeszów w Łodzi, a przed piątkowym spotkaniem (godz. 20.30) przy Hetmańskiej z zespołem z Rybnika.
– Ochłonął Pan już po sobotnim laniu w Łodzi?
– Ciężko jest po czymś takim ochłonąć ale trzeba się wziąć do roboty, bo są następne mecze przed nami.
– Przyczyna klęski pojedynku z Orłem Łódź została już znaleziona?
– Przyczyna jest taka, że pojechaliśmy fatalnie. Zawodnicy muszą się zrehabilitować w kolejnych meczach, najlepiej już w tym piątkowym z zespołem z Rybnika. Musimy wygrywać mecze, zacząć punktować i nie możemy się oglądać na nikogo innego. Zawodnicy to doskonale wiedzą. Zrobiliśmy spotkanie po meczu w Łodzi, każdy ma świadomość, o co jedziemy…
– … Tak wejdę w słowo – było gorąco podczas tego pomeczowego spotkania?
– Była męska rozmowa. Każdy powiedział, co myśli. Bardzo mi ten okres – i nawet jest to podobny czas – przypomina tamten rok i porażkę z Polonią Piła. Tym razem wiedzieliśmy, że w Łodzi będzie ciężko o zwycięstwo ale chcieliśmy przywieźć chociaż bonusa. Jechaliśmy z podniesioną głową… Bierzemy też to pod uwagę, że taki jeden mecz w sezonie musi się zdarzyć, a czasami też jest taki dzień, że po prostu nic nie idzie.
Musimy się ogarnąć tzn. zawodnicy muszą się ogarnąć, wziąć w garść i po prostu zacząć jechać. Mamy jakieś tam środki zaradcze, które za niedługo wdrożymy. Już na czwartkowym treningu będziemy testować różne rozwiązania i w piątek chcemy powalczyć z Rybnikiem, a w niedzielę pojedziemy do Krosna. Na pewno tam się nie położymy. Jeśli się dobrze zaprezentujemy, to wszędzie jest szansa wygrać. Do tego jednak nasi zawodnicy muszą pojechać o niebo lepiej, niż w Łodzi.
– O ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć, że w Łodzi nie poradzili sobie juniorzy, o tyle fakt, że seniorzy praktycznie przez cały mecz nie byli w stanie się dopasować, już nie…
– Każda seria była przegrana przez złe dopasowanie. Gdy później rozmawialiśmy z mechanikami Orła, to okazało się, że w każdej serii szliśmy z ustawieniami w inną stronę, niż oni, co było widać. Dopiero na biegi nominowane Marcin i Jacob znaleźli rozwiązanie i wygrali. To jest dobry prognostyk na przyszłość, ale to jest jedyny pozytyw – o ile w ogóle można ich szukać – po meczu w Łodzi.
W czwartek obowiązkowy trening. Będzie m.in. Peter Kildemand
– Rozważane są jakieś zmiany w składzie na dalszą część sezonu? A być może jakieś transfery?
– Wszystkie opcje bierzemy pod uwagę, bo jesteśmy w takiej, a nie innej sytuacji. Na czwartkowy trening ściągamy wszystkich zawodników, by jak najlepiej dopasować do piątkowego meczu.
– Wszyscy czyli rozumiem, że Peter Kildemand też będzie?
– Tak, Peter będzie w czwartek na treningu, na którym obecność dla wszystkich jest obowiązkowa.
– Chciałbym jeszcze zapytać o Krystiana Pieszczka. Czy on wciąż odczuwa skutki upadku w Gdańsku, bo obecnie jest cieniem zawodnika z początku sezonu…
– Krystian cały czas odczuwa skutki tamtego upadku. Jest oczywiście zdolny do jazdy, ale ma pewien dyskomfort w jeździe, co widać w jego poczynaniach na torze. My musimy rozważyć teraz, która para da większe szanse na punkty. Czy para Pieszczek – Knudsen czy Kildemand – Świdnicki? Odpowiedź na to pytanie musi nam dać czwartkowy trening, po którym sztab szkoleniowy zadecyduje, na kogo postawić w piątek.
– Po takim meczu, jak w Łodzi trudno będzie zachęcić kibiców, by w piątek zasiedli na trybunach stadionu przy Hetmańskiej…
– Powiem tak – zostały nam trzy mecze domowe w fazie zasadniczej. Jeśli nie wejdziemy do play-offów, to mogą być ostatnie mecze w tym sezonie. Dlatego wiem, że kibice którzy przychodzą na żużel, to przyjdą, bo są drużyną na dobre i na złe. Kibice sukcesu pewnie zostaną w domu, może nawet niektórzy nie obejrzą meczu w telewizji. Tak, jak mówię, ja nie mogę odpowiadać całościowo za wynik drużyny. Mówiliśmy od razu, od początku sezonu, o co jedziemy i cel się nie zmienia. Porażka w Łodzi jest bardzo dotkliwa, ale proszę zauważyć, że we wcześniejszych wyjazdowych meczach zdobywaliśmy 40, 43 i 44 pkt, tak więc prezentowaliśmy się całkiem nieźle. W Łodzi – nawet nie chcę już mówić, że to nie był nasz dzień – pojechaliśmy fatalnie i trzeba to wziąć na klatę, przeprosić kibiców i jechać dalej. My w tym momencie nie możemy się załamać, tylko spiąć się, chłopcy muszą pokazać, co najlepszego potrafią.
Michał Drymajło: – Nie żałuję zakontraktowania Nickiego Pedersena
– W meczu z Rybnikiem o punkty nie będzie jednak łatwo…
– Musimy powalczyć z Rybnikiem. Nie możemy patrzeć, czy Rybnik jest pierwszy czy drugi, tylko musimy jechać i walczyć z każdym. W tym momencie mamy bowiem nóż na gardle. Nie możemy oglądać się na Gdańsk, tylko musimy sami punktować.
– W niedzielę Wybrzeże przegrało u siebie z zespołem z Ostrowa czym niejako podało rękę Stali i to właśnie zespół z Gdańska wydaje się obecnie być głównym kandydatem do spadku…
– Jeszcze raz powtarzam – gdy wygramy domowe mecze z Rybnikiem, Ostrowem i Poznaniem, to nie będziemy się musieli na nikogo oglądać. Ja mam zawsze taką filozofię, jak menedżer Paweł Piskorz, że patrzymy na siebie, my jedziemy swoje. Będziemy chcieli się też korzystnie zaprezentować w Krośnie, w Gdańsku powalczymy nie tylko o bonusa, ale też o pełną pulę.
– To już tak na koniec zapytam o Nickiego Pedersena – tak z perspektywy czasu i połowy sezonu nie żałuje Pan zakontraktowania tego zawodnika?
– Nie ma mowy o żałowaniu zakontraktowania Pedersena. To jest kawał zawodnika, który w jeszcze niejednym meczu może pokazać, że jest świetnym żużlowcem. Na początku kibice cieszyli się, że Nicki przyszedł do Rzeszowa, a teraz niektórzy z nich piszą, po co go braliśmy.
Proszę jednak zwrócić uwagę, że my finał jechaliśmy 7 października, a więc kogo w tym momencie mieliśmy wziąć? Od pięciu zawodników, którzy dziś są w „TOP10” Metalkas 2. Ekstraligi usłyszałem, że chętnie by przyszli do Rzeszowa – bo mieli zaproponowane bardzo dobre warunki – ale nie wiedzieli, w której lidze pojedziemy w tym sezonie. Oni mieli podpisane kontrakty już w sierpniu, a my dopiero na początku października dowiedzieliśmy się, gdzie pojedziemy.
Dlatego tak jak mówię, u nas nie jest problem kasowy i to, że dawaliśmy słabe oferty. Po prostu u nas problem był taki, że nie wiedzieliśmy, w której lidze będziemy startować. W takiej sytuacji nikt nie chciał podpisać kontraktu w ciemno i zwodnicy wybierali niższe oferty, ale pewne w I lidze. Nicki był wtedy wolny, walczyliśmy z innym klubem o niego ale też nie daliśmy mu najwyższej oferty, nie było żadnego przepłacania. Nicki ma pieniądze na torze, dlatego proszę zwrócić uwagę, że to nie jest powiedziane, że Nicki już zarobił swoje, tylko musi dalej jechać na odpowiednim poziomie, by zarabiać pieniądze dla siebie, dla swojej firmy, dla rodziny.
„Nie mogę obiecać zwycięstwa, ale mogę obiecać, że drużyna na pewno będzie walczyć”
– Czyli podsumowując – wszystkie ręce na pokład i w piątkowy wieczór (godz. 20.30) walka z ROW-em Rybnik o zwycięstwo!
– Dokładnie! Mam nadzieję, że ten mecz będzie takim game changer, że przełamiemy się, że kibice jednak przyjdą i zobaczą, że drużyna walczy. Nie mogę obiecać zwycięstwa, ale mogę obiecać, że drużyna na pewno będzie walczyć i liczę, że w końcu wyszarpiemy to zwycięstwo, a kibice zobaczą, że zawodnicy tak naprawdę jeżdżą dla nich. Dlatego też serdecznie zapraszam wszystkich kibiców na piątkowy mecz. Mam nadzieję, że będzie to dobry mecz, a jakim zakończy się rezultatem, to tak jak mówię, trzeba przyjść na stadion i się przekonać.